Nastolatek napisał list do rządu Tuska. "To ta sama śpiewka, którą słyszałem za rządu PiS"
Mateusz Rybak uczestniczy w pogrzebach osób, które na wschodniej granicy, próbowały dostać się na terytorium Polski. Tłumaczy, że chce pokazać uchodźcom, że nie są sami, że kogoś ich los obchodzi.
– Gdy stoję nad ich grobami, mam poczucie porażki. Bo nie zrobiliśmy wszystkiego, by uniknąć tych śmierci – powiedział na antenie TOK FM. Nastolatek nie należy do żadnej organizacji, tylko "pomaga, kiedy trzeba".
16-letni Mateusz napisał list do rządu Tuska
Niedawno 16-latek zapytał MSWiA m.in. o to, czy uchylone zostaną zmiany w prawie, które miały "legalizować" tzw. push-backi, czyli wypychanie uchodźców na stronę białoruską.
– Poprosiłem też o wyjaśnienie, czy komendanci Straży Granicznej zostaną wymienieni. Bo to oni odpowiadali za wywózki migrantów. I czy strzeżone ośrodki dla uchodźców zostaną zreformowane – mówił w radiu.
Młody aktywista zapytał też ministra Marcina Kierwińskiego o push-backi po 13 grudnia. Wiceszef resortu przyznał redakcji, że do 5 stycznia do linii granicy zawrócono 93 cudzoziemców. Zdaniem polityka były to osoby, które nie chciały ubiegać się o ochronę międzynarodową w Polsce.
– To ta sama śpiewka, którą słyszałem za rządu PiS. (...) Więc ministerstwo opowiada bajki, w które nie wierzę – punktuje 16-latek.
Zdaniem wiceszefa MSWiA Macieja Duszczyka "push-backi i wywózki się skończą, jeśli zamkniemy szlak migracyjny". – Gdy wiceminister mówi, że zamkniemy szklak migracyjny, to są brednie. Mogą co najwyżej uszczelnić mur, bo ten jest dziurawy jak sito – nie zgadza się nastolatek.
Chce skontaktować się z premierem ws. push-backów
Zdaniem Mateusza, wtedy dalej ludzie będą umierać, tyle że po stronie białoruskiej. Chłopiec proponuje, by skończyć z push-backami. Zdradził też, że zamierza wysłać też list do Donalda Tuska, by zapytać o spełnienie jego obietnic wyborczych.
W wywiadzie przypomniał też słowa premiera, że "nikt w Polsce nie może umierać w krzakach z zimna czy z głodu, z choroby, niezależnie od koloru skóry". Według 16-latka, deklaracje nowej władzy nie zmieniły sytuacji ludzi koczujących w przygranicznych lasach.
Swoje wnioski Mateusz opiera na własnych obserwacjach. W wakacje był w lesie przy granicy codziennie, a w trakcie roku szkolnego pojawia się tam kilka razy w tygodniu.
Zmiany w Straży Granicznej
W piątek 25 stycznia dziennikarz TVN24 przekazał nieoficjalnie, że rzeczniczka prasowa Straży Granicznej została odwołana ze stanowiska. Anna Michalska wywołała liczne kontrowersje wypowiedziami o kryzysie na granicy polsko-białoruskiej, które jednoznacznie wpisywały się w ówczesną narrację rządu PiS, która dehumanizowała migrantów. Michalska ma pozostać w służbie mimo utraty stanowiska.
Z kolei 16 stycznia media obiegła wiadomość, że Wydział Wojskowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie wszczął śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez Straż Graniczną w Usnarzu Górnym (woj. podlaskie).
Chodzi o wydarzenia z sierpnia 2021 r., kiedy w pobliżu miejscowości, po stronie białoruskiej koczowała grupa obcokrajowców. Funkcjonariusze SG mieli uniemożliwić im przejście do Polski, a za koczowiskiem stały białoruskie służby.
Przypomnijmy: w opinii Rzecznika Praw Obywatelskiej Marcina Wiącka nieprzyjmowanie wniosków o ochronę międzynarodową w strefie przygranicznej to naruszenie prawa.
Jak czytamy na oficjalnej stronie instytucji "każda osoba, która przebywając na granicy RP, zgłosi funkcjonariuszowi SG (...) zamiar przekroczenia granicy w celu ubiegania się w Polsce o ochronę międzynarodową, powinna zostać wpuszczona na terytorium Polski, a funkcjonariusze SG zobowiązani są przyjąć od niej odpowiedni wniosek".