Ucieczka do Brukseli. Scenariusz z udziałem tych polityków PiS już bulwersuje Polaków

Katarzyna Zuchowicz
31 stycznia 2024, 05:58 • 1 minuta czytania
"Masowa ucieczka liderów PiS do Brukseli", "Wielka ucieczka do Brukseli, żeby przeczekać 5 lat", "Ministrowie uciekają do Brukseli" – tak w 2019 roku komentowano listę nazwisk polityków PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Czy w tym roku czeka nas powtórka z rozrywki? Kto z Nowogrodzkiej będzie chciał dostać się do PE? – Powiem tak. Wszyscy by chcieli. Jak mówią o PE, to im się oczy świecą – mówi nam jeden z polityków PiS. Inny: – Na pewno wiem o kilku ministrach, którzy by chcieli. Ale nie sądzę, żeby prezes ich puścił.
Kogo PiS wystawi w wyborach do PE? Nieoficjalnie krążą nazwiska m.in. Daniela Obajtka i Marka Kuchcińkiego. fot. Artur BARBAROWSKI/East News

Wybory do PE odbędą się dopiero w czerwcu, ale o nieoficjalnych spekulacjach gorąco jest od kilku tygodni. W doniesieniach pojawiały się już takie nazwiska jak Julia Przyłębska (zdementowała), Maciej Wąsik i Maciej Kamiński, Jacek Sasin, Przemysław Czarnek, Zbigniew Ziobro, nie mówiąc o innych posłach, wiceministrach, czy młodszych politykach PiS jak m.in. Waldemar Buda. Albo o Danielu Obajtku i Marku Kuchcińskim, o których ostatnio zrobiło się głośno.


"Szykuje się wielka ucieczka. I to dokąd? Do tej znienawidzonej UE" – reagują na kolejne podobne doniesienia Polacy komentujący na platformie X.

Choć oficjalnych deklaracji i potwierdzenia jeszcze nie ma. A politycy PiS jak mantra powtarzają, że jeszcze na to za wcześnie.

Ale w partii Jarosława Kaczyńskiego słyszymy też np.:

– Nie wykluczam, że niektórzy ministrowie naszego rządu chcieliby do PE. Na pewno nie Morawiecki, nie Gliński, ale na pewno kilku, o których ja wiem, by chciało. Nie sądzę, jednak, żeby prezes ich puścił.

– Gdy się z ludźmi rozmawia, to słychać, że chętnie by wyjechali. Jak mówią o PE, to im się oczy świecą. Wszyscy by chcieli. Powiem tak: Nie ma takiej osoby, która by nie chciała. Może tylko sam prezes.

"Na Nowogrodzkiej słyszałem sceptycyzm do niego"

Pytamy w PiS o różne nazwiska, które przewijają się od pewnego czasu. W spekulacjach pojawił się także m.in. Ryszard Terlecki.

– Terlecki? Niby jak? Skąd? Z jakiego okręgu? Przy jego słabych wynikach do Sejmu? Poza tym on jest z Małopolski, a tam jest już przecież Szydło, Legutko, Tarczyński, Jaki. To surrealizm – reaguje na taką wizję jeden z doświadczonych polityków.

Inny szybko wskazuje: – To byłaby wartość ujemna dla listy. Miał pierwsze miejsce w swoim okręgu do Sejmu i nie dostał pierwszego wyniku. Przez co straciliśmy tam od jednego do dwóch mandatów. Każda osoba, która otrzymuje wynik poniżej swojego miejsca na liście, jest obciążeniem dla listy.

Mówiło się też o Jacku Kurskim.

Polityk PiS: – Mówiło się o tym, ale nie sądzę, by to było poważne i by miał realne szanse na start do PE. Na Nowogrodzkiej słyszałem sceptycyzm do Kurskiego.

Inny uważa, że były prezes TVP bardzo by tego chciał: – Jego nazwisko faktycznie przewijało się, ale jest osobą kontrowersyjną. Zobaczymy.

Kamiński i Wąsik? Według medialnych doniesień pierwszy miałby być jedynką na Mazowszu, a drugi w województwie lubelskim.

– Także wewnątrz pojawiają się ich nazwiska, ale tu też nie ma decyzji. Założenie jest proste. Oni ciągle są dla nas posłami na Sejm. Pytanie, czy nie powinni jednak walczyć o utrzymanie tych mandatów – mówi polityk Zjednoczonej Prawicy.

Ale inny twierdzi, że nic o tym nie słyszał: – Jako żywo nie słyszałem od nikogo o obu ministrach. Naprawdę, z ręką na sercu, nie było to rozważane. Nie mówię jednak, że to się nie zmieni.

Ale ostatnio do tych spekulacji dorzucono jeszcze Daniela Obajtka i Marka Kuchcińskiego i dyskusja o ucieczce do Brukseli, którą pamiętamy z 2019 roku, odżyła z nową mocą.

Przypomnijmy, tak określano zwłaszcza kandydaturę Anny Zalewskiej, która dokonała znienawidzonej przez rodziców i nauczycieli deformy edukacji, po czym postanowiła ubiegać się o mandat w PE.

Czy faktycznie PiS może wysłać tam również Daniela Obajtka?

I w ogóle, kogo? – Przede wszystkim obecnych europosłów. Co do zasady startują dotychczasowi europosłowie. Ale co do zasady, bo zawsze coś może się zmienić – padają odpowiedzi.

"O Obajtku słyszałem parę razy"

– Generalnie jest tendencja, żeby wystawiać obecnych europosłów plus osoby, które wydają się być bezużyteczne w polityce krajowej i według prezesa niewiele teraz do niej wnoszą. Dlatego można je, że tak powiem, eksportować do Brukseli – tłumaczy nam jeden z doświadczonych polityków PiS.

Zaznacza, że nie chodzi o młodych: – Na przykład Waldemar Buda bardzo by chciał, ale prezes z definicji nie puszcza młodych, którzy są doświadczeni i mogą działać tu, bo nie ma co osłabiać naszej siły sejmowej.

Polityk sugeruje też, by w wyścigu do PE Marka Kuchcińskiego raczej nie uwzględniać. – Absolutnie o nim nie słyszałem, żeby startował. Nie wierzę w to i to wykluczam. Proszę nie iść tą drogą – mówi.

A Daniel Obajtek?

– Myślę, że tego nie można wykluczyć, ale trochę zależy to też od rozwoju sytuacji. Gdyby startował, to na pewno będzie miał pieniądze na kampanię – mówi.

Inny polityk: – O Obajtku słyszałem wcześniej parę razy. Ale o Kuchcińskim dopiero teraz przeczytałem.

Czy sam widzi Obajtka w PE? – Kiedyś nikt go nie widział w Orlenie – odpowiada.

Na pewno można wyczuć, że nie wszystkim ta kandydatura przypadłaby do gustu.

– Obniżałoby to nasze możliwości. Już w trakcie kampanii parlamentarnej niektóre osoby zupełnie niepotrzebnie znalazły się na listach i ściągały je w dół. Tu byłaby ta sama sytuacja – uważa jeden z naszych rozmówców.

– Nie każdy prezes spółki skarbu państwa od razu musi iść do polityki. Są osoby, które sprawdzają się w jednych miejscach, a niekoniecznie w drugich. Stał się osobą kontrowersyjną w złym tego słowa znaczeniu. I obawiam się, że w naszym elektoracie niekoniecznie musiałoby to dobrze działać – słyszymy.

"Obajtek? Mam nadzieję, że to spekulacje"

O tym, że Daniel Obajtek i Marek Kuchciński mieliby wystartować z Podkarpacia, jako pierwszy poinformował Mariusz Gierszewski z Radia Zet. Oficjalnego potwierdzenia nie ma, ale sama wizja i tak zaskoczyła i zbulwersowała część Polaków.

– Mam nadzieję, że to są jakieś dywagacje i spekulacje. Liczę, że do takiej sytuacji nie dojdzie. To byłby policzek i dla Polaków a tym bardziej dla mieszkańców Podkarpacia. To, co Obajtek zrobił z polską firmą (Lotos) i fakt, że polityka i funkcje, które zajmował, tak naprawdę były sposobem do stawania się coraz grubszym milionerem, nie napawa ani optymizmem, ani nie daje nadziei, że sprawy Podkarpacia i Polski byłyby dla niego jakimkolwiek priorytetem – reaguje w rozmowie z naTemat Elżbieta Łukacijewska, europosłanka PO z Podkarpacia od 2009 roku.  

O ewentualnej kandydaturze Marka Kuchcińskiego mówi: – Wystarczy popatrzeć na jego działania w Sejmie. Praktycznie przez cztery ostatnie lata był niewidoczny. Być eurodeputowanym tylko po to, żeby nic nie robić to strata, na którą Polska nie może sobie pozwolić.

– Na pewno byłaby to próba ucieczki przed odpowiedzialnością. Z drugiej strony wygląda to także na formę nagradzania przez Kaczyńskiego tych, którzy byli na każde jego polecenie, którzy robili to, co było dobre dla partii, a nie to, co było dobre dla Polski – mówi europosłanka.

Nie zdają sobie sprawy, że w PE, jeżeli jest wniosek o uchylenie immunitetu, zawsze  głosujemy za jego odebraniem. Bycie europosłem na pewno nie zwalnia z odpowiedzialności i nie spowoduje, że winni będą chronieni. Może im dać jedynie kilka miesięcy ułudy w czasie całej procedury odbierania immunitetu.Elżbieta Łukacijewskaeuroposłanka PO

W sieci wiele komentarzy. A na Podkarpaciu niemałe zdziwienie, również w samym PiS.

– Pierwsze słyszę od pani. Daniel Obajtek z Podkarpacia? Wydaje mi się to na dziś mało prawdopodobne. Mamy świetnych europarlamentarzystów, którzy nas reprezentują. Nie wiem, czy coś jest na rzeczy. Życie pokaże, jak będzie. Takich dyskusji na Podkarpaciu na pewno jeszcze nie ma – mówi poseł PiS Tadeusz Chrzan.

Ale to jeszcze nie koniec medialnych spekulacji.

Ostatnio pojawiło się też nazwisko Małgorzaty Gosiewskiej, była wicemarszałek Sejmu, która miałaby startować z Warszawy.

"Za wcześnie. To przedwczesne spekulacje"

– To przedwczesna dyskusja. Decyzje będzie podejmowało ścisłe kierownictwo partii. Na razie jesteśmy na etapie decyzji dotyczących wyborów samorządowych. Ja w tej chwili, jako szefowa struktur warszawskich, zajmuję się pełnymi listami do Rady Warszawy i dzielnic – reaguje w rozmowie z naTemat Małgorzata Gosiewska.

Co myśli o nazwiskach, które pojawiają się w przestrzeni publicznej?

– To dyskusja tylko i wyłącznie medialna. Na Komitecie Politycznym oraz Prezydium Komitetu Politycznego, czyli w ścisłym kierownictwie partii, tych dyskusji obecnie jeszcze nie prowadzimy – mówi.

Wszyscy politycy PiS podkreślają, że jeszcze za wcześnie. Że na razie żyją wyborami samorządowymi, które odbędą się w kwietniu.

Witold Waszczykowski, europoseł PiS: – Zbyt wcześnie na spekulacje. Zobaczymy po wynikach wyborów samorządowych.

Inny polityk: – Wszystko, o czym się teraz mówi, to jest taka mgła. To wszystko może być, a może nie być. Nie ma żadnych decyzji, jest za wcześnie. A nawet gdyby wstępnie coś było, to jeszcze 100 razy może się zmienić. Ostateczne decyzje mogą być nawet po wyborach samorządowych.

A decyzje personale, jak mówi, to będzie wola prezesa. Jak to wygląda w praktyce?

– Prezes podejmuje decyzje po rozmowach z różnymi ludźmi. Najpierw jednak jest prośba, żeby odpowiednie struktury zgłosiły swoje propozycje. Zawsze muszą być przedstawione w kolejności alfabetycznej, a nie według jakiegoś rankingu, który by coś sugerował. Na koniec komitet polityczny to akceptuje – słyszymy.

Kogo zaakceptuje tym razem, dopiero się okaże.

Czytaj także: https://natemat.pl/539135,pis-ma-plan-na-obajtka-po-odejsciu-z-orlenu