Duda odwiedza Rwandę. W planach spotkanie z dyktatorem, ale prezydent jest zachwycony
We wtorek prezydent Andrzej Duda udał się do Rwandy. W planach ma m.in. rozmowy z prezydentem tego kraju Paulem Kagame czy polsko-rwandyjskie forum gospodarcze.
Duda udał się do Rwandy. Bardzo ją już chwali
– Rwanda jest krajem rozwijającym się bardzo dynamicznie, więc mam nadzieję, że możliwości rozwojowe dla naszych przedsiębiorców będą na tyle atrakcyjne, żeby ich zainteresować współpracą z przedsiębiorcami rwandyjskimi i inwestycjami – mówił Duda jeszcze przed wylotem do Rwandy.
Duda wydaje się jednak robić trochę "dobrą minę do złej gry", gdyż Polska jako wierny sojusznik Ukrainy, może nie zyskać wielkiego poklasku w Rwandzie.
Chodzi o to, że prezydent Rwandy Paul Kagame przekonywał w zeszłym roku, że Rosja ma prawo działać w dowolnym miejscu Afryki – tak samo jak każdy inny kraj. Oskarżył również Zachód o wciąganie Afryki we własne problemy polityczne.
Wówczas w stolicy Beninu, Kotonu, Kagame przekonywał: "Rosja ani żadne inne wielkie mocarstwo nie powinno być naszym problemem".
Kontrowersyjne dyktatorskie rządy Kagame w Rwandzie
Kagame uznał, że Afryka musi określić swoje potrzeby w zakresie partnerstw międzynarodowych i zwrócić się do tych, "którzy oferują to, czego potrzebujemy".
– Próbujemy rozwiązać nasze własne problemy, które nas bezpośrednio dotyczą i nie mają nic wspólnego z tym czy innym dużym krajem – wskazał wtedy Kagame.
Rosnąca obecność Rosji i Chin w Afryce spowodowała rosnące zaniepokojenie krajów zachodnich. Afrykanie jednak wydają się być zadowoleni z pieniędzy, jakie płyną z tych krajów, a demokracja czy prawa człowieka stają się drugorzędne.
Warto zaznaczyć, że Reuters donosił pod koniec zeszłego roku, że gospodarka Rwandy wzrośnie w 2024 roku o 6,6 proc. Tym krajem jednak w latach 90. wstrząsnęło ludobójstwo. Wiosną i latem 1994 roku zginęło tam ponad milion osób Tutsi z rąk Hutu. Z grupy Tutsi wywodzi się prezydent Kagame. Kagame i jego rodzina zostali przez tamtą wojnę zmuszeni do ucieczki do Ugandy.
Zagrożeni dziennikarz i opozycja
Jednak kiedy wrócił i doszedł do władzy, sprawuje ją w dyktatorski sposób. "Odkąd ponad dwadzieścia lat temu został prezydentem, wydłużał konstytucyjne limity kadencji, zamykał wolną prasę i tłumił sprzeciw. Reporterów wypędzano, a nawet zabijano. Działacze opozycji zostali uwięzieni lub znalezieni martwi" – pisał o nim w 2023 roku "The New York Times".
Renomowany tytuł podkreślał, że nie stał się on jednak politycznym pariasem jak prezydent Rosji Władimir Putin czy syryjski dyktator Baszar al-Asad.