Wpadka Dudy w Kenii. Nie uwierzycie, co zarejestrowały kamery

Mateusz Przyborowski
07 lutego 2024, 06:59 • 1 minuta czytania
Andrzej Duda wraz z żoną przebywają od kilku dni w Afryce. We wtorek prezydent odwiedził Centrum Szkoleń Strażackich i Ratunkowych na obrzeżach Nairobi w Kenii. Podczas spotkania z dziennikarzami zaliczył przy okazji wpadkę. Nagranie z gafą prezydenta trafiło do sieci.
Wpadka Andrzeja Dudy w Kenii. Pomylił strażaków z policjantami [WIDEO] Fot. Zrzut ekranu / X / Kancelaria Prezydenta

W trakcie kilkudniowej wizyty w Afryce prezydent Andrzej Duda odwiedzi Kenię, Rwandę i Tanzanię. Powodem tej zagranicznej podróży jest promowanie Polskę i naszego biznesu w tym regionie.


We wtorek Duda odwiedził Centrum Szkoleń Strażackich i Ratunkowych w Kiambu, które jest prowadzone przez Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM). W tym właśnie miejscu Polacy szkolą kenijskich strażaków.

Wpadka Dudy w Kenii. Pomylił strażaków z policjantami

W trakcie krótkiego briefingu z mediami prezydent zaliczył także małą wpadkę. Niektórzy złośliwi już komentują w sieci, że Andrzej Duda stworzył w Kenii nową "Akademię policyjną" (nawiązanie do kultowej amerykańskiej serii filmowej z lat 80. i 90.).

– Dzień dobry państwu. Jesteśmy na obrzeżach Nairobi, w takim miejscu, które nazywane jest taką swoistą akademią policyjną – rozpoczął swoje wystąpienie Duda, witając się z przedstawicielami mediów.

Prezydent szybko się jednak zorientował, że popełnił gafę. – Przepraszam, strażacką – poprawił się po chwili.

– Dzięki polskiej pomocy rozwojowej, zarówno finansowej, jak i można powiedzieć merytorycznej, stworzone zostało centrum szkolenia strażaków. Praktycznie od zera została zbudowana powoli już bardzo profesjonalnie wyglądająca straż pożarna kenijska – dodał.

Wpadka z hymnem Polski

W Kenii Andrzej Duda został bardzo uroczyście przywitany. Pojawił się czerwony dywan oraz kenijska armia, ale – jak informowaliśmy w naTemat.pl, podczas odegrania "Mazurka Dąbrowskiego" doszło do wpadki.

Polski hymn był niezbyt podobny do oryginału, gdyż lokalna orkiestra nie umiała go zagrać. Prezydent starał się zachować powagę i zrobił "dobrą minę do złej gry" – w skupieniu odśpiewał kolejne zwrotki.

– Można było zaproponować – wiedząc, że to dla nich trudne – wysłanie przedstawiciela Orkiestry Reprezentacyjnej Wojska Polskiego z garnizonu w Warszawie, który bym im pomógł. On by z nimi wyszlifował te elementy, które były kontrowersyjne – ocenił w rozmowie z naszą redakcją dr Janusz Sibora, historyk i ekspert ds. protokołu dyplomatycznego.

– Można było to dyskretnie zaproponować – stwierdził, dodając, że w takich sytuacjach oferuje się pomoc. Innym rozwiązaniem było też dyskretne danie płyty z naszym hymnem czy nut przez pracownika naszej ambasady. – Trzeba było wyjść z taką ofertą i mieć możliwość wcześniej posłuchania naszego hymnu – zauważył.

Dr Janusz Sibora pytany już o samą reakcję Dudy wyjaśnił, że podczas grania hymnu prezydent nie mógł zareagować i dobrze, że śpiewał "Mazurka Dąbrowskiego". – W takiej sytuacji już nic nie można. Przyjmuje się to z dobrodziejstwem inwentarza. Trzeba robić dobrą minę do złej gry – wyjaśnił znawca protokołu dyplomatycznego.