Polacy chcą wiedzieć, kiedy przestanie tak wiać? Musimy uzbroić się w cierpliwość

Agnieszka Miastowska
07 lutego 2024, 13:52 • 1 minuta czytania
Pogoda daje nam popalić. Ostatnie dni były naprawdę wietrzne, w niektórych miejscach Polski prędkość wiatru w porywach doszła nawet do 120 km/h. IMGW wydało alerty pierwszego stopnia dla północnej i wschodniej Polski. Polacy chcą wiedzieć, kiedy pogoda się uspokoi. Mamy odpowiedź synoptyków.
Pogoda – kiedy przestanie wiać? Nie mamy dobrych wieści Fot. WXCharts

Pogoda – kiedy przestanie wiać?

We wtorek 6 lutego wiatr był naprawdę silny, w porywach do 65 km/h, nad morzem do 85 km/h, w górach do 120 km/h, zach. i płd-zach. Wydano wówczas nawet alerty pierwszego stopnia dla północnej i wschodniej Polski.


Ostrzeżenia pierwszego stopnia przed silnymi podmuchami wiatru dotyczyły powiatów w województwach: pomorskim i zachodnio-pomorskim. Chodziło o powiaty: kamieński, gryficki, kołobrzeski, łobeski, drawski, świdwiński, białogardzki, szczeciniecki, człuchowski, bytowski, słupski, sławieński, lęborski, wejherowski i pucki. Wszystko z powodu cyklonu Olga.

Nie lepiej było także w nocy z wtorku na środę z 6 na 7 lutego, tym razem wiatr pojawił się również na północnym wschodzie. Wietrzna będzie także cała środa – wiatr z zachodu osiąga do 70-90 km/h, a lokalnie nawet do 100 km/h.

Wiać będzie także w nocy i dopiero w czwartek czeka nas chwila oddechu. Na przykład w centralnej Polsce prędkość wiatru wyniesie jedynie 8 km/h.

Ostrzeżenia pomarańczowe i czerwone

Kluczowe jest jednak, że od środy rano w Polsce obowiązują alerty hydrologiczne trzeciego, drugiego i pierwszego stopnia. W wielu miejscach Polski osiągnięte zostały stany ostrzegawcze i alarmowe, które doprowadziły do zalań, a nawet podtopień. Mieszkańcy niektórych regionów muszą szczególnie uważać. Mowa szczególnie o północnym i południowym zachodzie kraju.

Sytuacja zaczęła być kryzysowa w środę rano. Rzeki, na których stany alarmowe zostały przekroczone to:

Poza tym na wielu rzekach w całej Polsce zostały osiągnięte lub przekroczone stany ostrzegawcze. Zacznijmy od najpoważniejszego stanu, który określany jest mianem alertu trzeciego. Panuje on w województwach:

Pisaliśmy już w naTemat o przewidywanych roztopach, ale te miały przyjść dopiero w weekend – tak przynajmniej twierdzili synoptycy. Jednak już w środę 7 lutego z powodu spływu wód opadowo-roztopowych i przewidywanych na najbliższe dni opadów deszczu przewiduje się tam wzrosty poziomu wody powyżej stanów ostrzegawczych, a lokalnie przekroczenie stanów alarmowych.

Ostrzeżenia drugiego stopnia zostały wydane dla części województw:

Co więcej IMGW informuje o wysokim poziomie napełnienia Bałtyku – przewiduje się wahania poziomów wody przeważnie powyżej stanów ostrzegawczych, a lokalnie powyżej stanów alarmowych. Pozostają jeszcze alerty pierwszego stopnia, czyli te o najniższym poziomie niebezpieczeństwa, których jednak nie powinniśmy bagatelizować, bo pogoda jak już zdążyliśmy się przekonać, zmienia się dynamicznie.

Alerty pierwszego stopnia dotyczą częściowo:

Wzrosty stanów wody w strefie wody wysokiej, lokalnie z możliwością przekroczenia stanów ostrzegawczych przewidywane są natomiast w rejonie zlewni Wieprza od źródła do Bystrzenicy oraz w zlewni rzeki Wąskiej.

Skąd jednak nagły wzrost poziomu wody, skoro nie mieliśmy do czynienia z aż tak obfitymi opadami w ciągu ostatnich dni? IMGW wymienia trzy główne powody: "wypełniona już retencja, dodatkowe opady deszczu oraz roztopy".

"Wezbrania zimowe nie są korzystne, ponieważ woda zalega na powierzchni. Rośliny jeszcze nie rozpoczęły wegetacji, a parowanie i usłonecznienie jest niskie" – czytamy we wpisie w mediach społecznościowych.

Co czeka nas w najbliższych dniach? Jak informowaliśmy w naTemat, w weekend 10 i 11 lutego nadejdzie ocieplenie, nazwane bombą ciepła, które doprowadzi do ostatecznego roztopienia pokrywy śnieżnej.