Halejcio z ukochanym u Żurnalisty. Oskar zdradził, kiedy zarobił pierwszy milion

Joanna Stawczyk
14 lutego 2024, 19:48 • 1 minuta czytania
Klaudia Halejcio i Oskar Wojciechowski wspólnie gościli w podcaście prowadzonym przez Żurnalistę, gdzie podzielili się szeregiem fascynujących opinii. W trakcie rozmowy poruszyli tematykę manifestacji oraz wyrazili swoje przemyślenia na temat mentalności Polaków. – Ludzie chcą tkwić w syndromie ofiary. Ludzie karmią się tym. Nie chcą patrzeć na ludzi szczęśliwych, pozytywnych – stwierdzili. Biznesmen został także dopytany o zarobki.
Halejcio z ukochanym u Żurnalisty. Zdradził, kiedy zarobił pierwszy milion Fot. VIPHOTO/East News

Halejcio z ukochanym u Żurnalisty. Zdradził, kiedy zarobił pierwszy milion

Klaudia Halejcio od ponad czterech lat jest w związku z przedsiębiorcą, Oskarem Wojciechowskim. W 2021 roku urodziła im się córeczka Nel. Aktorka wielokrotnie odpierała zarzuty, że jest z zamożnym biznesmenem tylko dla pieniędzy.


W kwietniu ubiegłego roku para zdecydowała się na kolejny, ważny krok w ich życiu. Oznajmili, że chcą sformalizować związek. Wówczas influencerka zaprezentowała na swojej dłoni piękny pierścionek.

Ostatnio zaś Klaudia i Oskar zdecydowali się na rozmowę z Żurnalistą. Nie zabrakło oczywiście tematu życia w luksusie oraz zarobków. Partner aktorki, który działa w branży informatycznej wyjawił, kiedy na jego koncie pojawił się pierwszy milion.

Pierwszą działalność otworzyłem w wieku 13 lat i to było związane z marketingiem. Ja do dziś mam sieć afiliacyjną i prowadzę kampanię dla największych marek w tym kraju, w pewnym konkretnym obszarze - chwali się. Pierwszy milion jak miałem na koncie to miałem 20-21 lat, ale to dlatego, że po drodze już Audi A8 musiało podjechać i różne historie... – powiedział.

Oskar powiedział, co ostatnio podarował ukochanej. Jest zdania, że lepiej inwestować w akcje niż dawać kolejne gadżety, które będą kurzyć się w garderobie.

– Klaudii ostatni prezent to sprawiłem Jimmy Choo, ale to nie były prawdziwe buty, tylko NFT, czyli zakodowane buty, dałem jej wirtualne Jimmy Choo. Staramy się wyznawać i praktykować trochę inne podejście do ekonomii. Nie chcę kupić kolejnej zupełnie niepotrzebnej torebki, ale fajnie byłoby dostać akcje – stwierdził.

– Ta wolność finansowa i ta wolność ducha to jedna z największych wolności, którą dzisiaj można posiadać. Nie mamy potrzeby trzymać 30. paska w szufladzie, a na przykład mieć na wallecie takie akcje, rano się widzisz, one są w innym miejscu, a jak widzisz tych ludzi w kolejce, to widzisz, że kiedyś się denerwowałeś, że oni tam stoją, co za wariaty, a dzisiaj mówisz, że bardzo dobrze, że tam stoją, bo stoją między innymi dla naszego interesu – dodał.

"Wiedziałam, że jestem skazana na sukces"

Biznesmen jest przekonany, że to właśnie los zeswatał go z Klaudią. Opowiedział, jak kilkanaście lat temu, będąc jeszcze nastolatkiem, zachwycał się odcinkami serialu "Pierwsza Miłość", gdzie postać grana przez Halejcio miała doświadczyć swoich pierwszych intymnych chwil.

Przyznał, że podczas oglądania tych scen, u boku swojej ówczesnej partnerki, potajemnie podziwiał talent i urodę aktorki, a z czasem zaczął ją sobie wyobrażać. Klaudia i Oskar są przekonani, że nie tylko byli przeznaczeni sobie, ale również obydwoje od zawsze czuli, że ich droga życiowa będzie prowadzić ich do sukcesu.

– Ja zawsze to wiedziałam. Pamiętam, że jak byłam nastolatką, teraz się dowiedziałam, że jest coś takiego, jak manifestacje, specjalne techniki, ja to zawsze miałam w głowie. Wiedziałam, że jestem skazana na sukces. Zawsze to sobie programowałam, wizualizowałam – podkreśliła Halejcio.

– To jest taka prawda. Jeżeli ludzie sobie mówią: "Och, nie kupię sobie tego samochodu, tego porsche, bo mnie nie stać". Jeżeli będziesz mówić, że cię nie stać, że jesteś biedny, to zawsze będziesz biedny. Jeżeli sobie będziesz mówił, że jesteś bogaty, to jesteś bogaty – tłumaczył Wojciechowski.

Stwierdzili, że rodacy powinni zmienić mindset. – Ludzie chcą tkwić w syndromie ofiary. Ludzie karmią się tym. Nie chcą patrzeć na ludzi szczęśliwych, pozytywnych, bo "ja jestem tu biedna, ja jestem tu chora, ojojku, ojojku". To szczególnie nasza polska domena. Pojedziesz do Stanów, to ludzie na chodniku są uśmiechnięci. U nas od razu zderzasz się ze ścianą – ocenili.

Para została zapytana o to, czy biorą na córkę "500 plus". – To jest coś, co zawsze wywołuje uśmiech na naszej twarzy (...). Ludzie zawsze pytają: "No ale dlaczego? Dają, to trzeba brać". No, jakby nasz mindset jest za to zupełnie prosty (...) Uważamy, że te 500 zł, no nie ukrywajmy, jakoś nic w naszym życiu nie zmieni. I na pewno inni potrzebują tych pieniędzy bardziej. No to dlaczego mamy nadwyrężać budżet państwa, bo nam się należy, to weźmiemy, bo wszyscy biorą? To nie jest dla mnie odpowiedź – wyjaśnił Oskar.

– Ten system (...) nam się nie podoba. Jeśli potrzebujesz, powinno ci państwo zapewnić tak, żebyś miał ten komfort – powiedziała Klaudia.