Polski akcent na gali BAFTA 2024. Z czym wraca "Strefa interesu" i Łukasz Żal?

Weronika Tomaszewska-Michalak
18 lutego 2024, 22:01 • 1 minuta czytania
Za nami gala rozdania nagród BAFTA. Jak poradziła sobie polsko-brytyjska koprodukcja "Strefa interesów"? Triumfujemy w trzech kategoriach: najlepszy film brytyjski, najlepszy film nieanglojęzyczny i najlepszy dźwięk. Łukasz Żal nominowany za zdjęcia wraca bez statuetki.
"Strefa interesów" z trzema nagrodami. Fot. kadr z filmu "Strefa interesów"

"Strefa interesów" to brytyjsko-amerykańsko-polski film studia A24 wyreżyserowany i napisany przez Jonathana Glazera. Przedstawia codzienne życie komendanta Auschwitz-Birkenau Rudolfa Hössa, jego żony Hedwig Höss oraz ich piątki dzieci w domu tuż za murem obozu koncentracyjnego w 1943 roku.


Produkcję współfinansował Polski Instytut Sztuki Filmowej. Jego producentką jest Ewa Puszczyńska, a także Instytucja Filmowa Silesia Film.

Polacy są również wśród twórców: autorem zdjęć jest Łukasz Żal, kostiumami zajmowała się Małgorzata Karpiuk, a scenografią: Katarzyna Sikora i Joanna Kuś. Film został w całości nakręcony w Polsce: w obozie Auschwitz-Birkenau oraz Katowicach, Książu i Jeleniej Górze.

Z czym Polacy wracają z gali BAFTA?

Miesiąc temu dowiedzieliśmy się, że "Strefa interesów" została nominowana do nagród Brytyjskiej Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych w aż dziewięciu kategoriach:

Ostatecznie w niedzielny wieczór na gali BAFTA 2024 "Strefę interesu" ogłoszono "najlepszym filmem brytyjskim" i "najlepszym filmem nieanglojęzycznym". Doceniono też dźwięk. Niestety nominowany za "najlepsze zdjęcia" Polak Łukasz Żal wraca bez nagrody.

W naTemat "Strefę interesu" oceniła wcześniej Ola Gersz. "To film, który cię przemieli i nie wyjdzie z głowy. Przedstawia Holokaust skrajnie inaczej niż większość twórców filmowych: Jonathana Glazera interesują oprawcy, a nie ofiary. Film jest chłodny i bez emocji. Te są za to u widza, bo oglądanie (a przede wszystkim słuchanie) 'Strefy interesów', to wstrząsające doświadczenie. Polska koprodukcja zasługuje na Oscary i wszelkie możliwe laury" – czytamy w recenzji.