Kino się nie kończy. Tym wynikiem "Diuna 2" przegoniła niejeden hit z 2023 roku
"Diuna" prześcignęła film Martina Scorsese
Jak pisaliśmy wcześniej, powiedzieć, że opinie krytyków są entuzjastyczne, to nie powiedzieć nic. Najnowsze widowisko science fiction w reżyserii Kanadyjczyka Denisa Villeneuve’a ma być podobno jeszcze lepsze niż poprzednia część.
"'Diuna: Część druga' to Kino, która łapie za gardło na początku i puszcza na końcu. To nie film, to całe widowisko, a Denis Villeneuve tylko umocnił swoją pozycję mistrzowskiego twórcy, który nie boi się przekraczać granic" – napisała w recenzji Ola Gersz z Działu Kultura w naTemat.
Zgodnie z szacunkami studia Warner Bros. Pictures w weekend otwarcia druga odsłona "Diuny" na podstawie powieści Franka Herberta zainkasowała 81,5 mln dolarów w krajowym Box Office i 178,5 mln na całym świecie (na 72 rynkach). Tym samym sequel pokonał pierwszą część z 2021 roku, która w pierwszych dniach zarobiła w Stanach Zjednoczonych 41 mln dolarów.
Według danych Comscore "Diuna: Część 2" jest największym otwarciem w karierach Timothéego Chalameta ("Wonka" i "Tamte dni, tamte noce"), Rebeki Ferguson ("Mission: Impossible" i "Silos") oraz Austina Butlera ("Elvis" i "Władcy przestworzy"), a także najbardziej dochodowym filmem w reżyserii Denisa Villeneuve’a.
Tym wynikiem "Diuna: Część 2" przegoniła takie hity kinowe z ubiegłego roku jak "Krzyk VI" (169 mln dolarów) czy nominowany do Oscara "Czas krwawego księżyca" w reżyserii Martina Scorsese (156,5 mln dolarów).
"Gatunek science-fiction jest twardym orzechem do zgryzienia. 178,5 mln dolarów na całym świecie to spore osiągnięcie" – napisał w komunikacie Jeff Goldstein, prezes ds. dystrybucji krajowej w Warner Bros. Pictures.
Comscore podaje również, że w porównaniu do tego samego okresu z zeszłego roku przychody ze sprzedaży biletów spadły o 13,5 proc. To i tak lepiej niż w latach 2021-2022, które były dotknięte pandemią koronawirusa.
Gwiazda "Diuny" o złej współpracy z pewnym aktorem
Podczas promocji filmu "Diuna: Część 2" Rebecca Ferguson, odtwórczyni Lady Jessiki, udzieliła wywiadu w podcaście "Reign with Josh Smith", w którym opowiedziała o nieprzyjemnej sytuacji z planu zdjęciowego innej produkcji.
– Kręciłam film z absolutnym idiotą - nie ma znaczenia, kto to był. Postaram się tego nie zdradzać, ale pamiętam moment, w którym ten niepewny siebie człowiek był wściekły, bo nie mógł odegrać ani jednej sceny – wspomniała.
Jak sama podkreśliła, nie mogła nic z tym zrobić, ponieważ chodziło o osobę, którą obsadzono w najważniejszej roli w filmie. – Czułam się bardzo niekomfortowo, kiedy na mnie nakrzyczano. Ale ta osoba była pierwszym nazwiskiem w obsadzie, więc nie mogłam czuć się bezpiecznie. Nikt się za mną nie wstawił. Płakałam, gdy schodziłam z planu – wyznała.