Aktorka po latach wróciła do rodzinnej mieściny i założyła teatr złożony z amatorów

Aleks Jovičić
05 marca 2024, 18:31 • 1 minuta czytania
Niespełna dziesięć tysięcy mieszkańców, kościół, trzy supermarkety, łącznie sześć szkół. To wszystko? Zdecydowanie nie! Bystrzyca Kłodzka ma swój teatr. I nie chodzi tutaj o gościnne występy objazdowych teatrów. W tym małym robotniczym miasteczku funkcjonuje prawdziwy zespół teatralny.
Paulina Kajdanowicz. Fot. Aleks Jovičić

Pamięć po dawnych fabrykach i praca w Czechach

Bystrzyca Kłodzka dawniej słynęła z produkcji zapałek oraz mebli. Jednak zakłady te podzieliły los wielu fabryk, które nie przetrwały ciężkiego starcia z "demonem" kapitalizmu. Od niemal dwudziestu lat ogrom miejscowej ludności zatrudnienie znajduje tuż poza granicami Polski. Gmina bowiem jest przygraniczną. Fabryki te to na ogół zakłady produkcyjne z branży automotive na terenie Republiki Czeskiej.


Wokół Bystrzycy znajduje się sporo atrakcji turystycznych. Prym wiedzie tutaj malownicze Międzygórze, które niedawno ogłoszone zostało najpiękniejszą wsią na Dolnym Śląsku. Jego perła - Wodospad Wilczki to drugi wodospad w Sudetach pod względem wysokości. Okolica to także piękne lasy i malownicze górskie krajobrazy. Miasto jednak mimo swej ciekawej zabudowy jest na ogół spokojne jeśli chodzi o ruch turystyczny.

Wyjechała, by wrócić

Paulina Kajdanowicz jest lokalną patriotką, która kocha swoje rodzinne strony. Jest też zawodową aktorką teatralną. Wykształcenie zdobywała w Olsztynie, a więc ponad 600 kilometrów od domu. Pracuje dziś nieco bliżej, bo w oddalonej o nieco ponad 200 kilometrów Częstochowie. Tam gra w Teatrze Nowym. Jednak nie zapomniała o swych korzeniach i ciągle wraca do rodzinnego miasteczka. Założyła w nim zespół teatralny, który działa w Miejsko Gminnym Ośrodku Kultury. Motywacją do działania jest jej przeszłość.

– Chciałam stworzyć coś, czego sama nie miałam jako dziecko. Moją główną ideą było stworzyć miejsce dla ludzi, którzy chcą się rozwijać, być aktorami. Wróciłam do Bystrzycy Kłodzkiej, ponieważ sama nie miałam tego, co dzisiaj ma nasza młodzież. - mówi z dumą założycielka Teatru RAZY DWA. Skąd nazwa RAZY DWA - zapytałem moją rozmówczynię. – Bo to, co dajesz wraca do ciebie ze zdwojoną siłą – odpowiada z radością w głosie i błyskiem w oku.

Młodzież, która żyje teatrem

Z całą pewnością misję można uważać za owocną. Młodzież bardzo chętnie uczestniczy w zajęciach teatralnych. Dla niektórych jest to główna pasja.

– W tym tygodniu praktycznie nie wracam po szkole do domu, nie opłaca mi się. Po lekcjach przychodzę do domu kultury, czekam na próbę. Zaczynamy od 16, a kończymy o 20. Jestem poza domem od 7 rano do 21 – mówi mi niezwykle ambitna i zakochana w teatrze Wiktoria Grześków, lat 16. Pasja? A może miłość? Takie poświęcenie i zapał to chyba więcej niż hobby.

Wiktoria zapytana o to, czym jest dla niej teatr odpowiada niemal na jednym tchu. – Dzięki udziałowi w teatrze otworzyły mi się nowe możliwości poznawania ludzi i pogłębiania moich zainteresowań. To miejsce nie tylko nauczyło mnie różnorodnych technik tworzenia spektakli, ale również dało szansę nawiązania wielu wartościowych znajomości i jeszcze głębszego zrozumienia samej siebie. Od momentu, kiedy dołączyłam do tej teatralnej społeczności, coraz lepiej potrafię rozpoznawać swoje emocje i wyrażać je w sposób bardziej autentyczny. To doświadczenie stało się dla mnie nie tylko formą sztuki, ale także drogą do odkrywania siebie i swojego miejsca w świecie. Entuzjazm córki podziela również mama Wiktorii.

– Jesteśmy z mężem bardzo dumni z Wiktorii. Dla nas jest bardzo ważne, by dbała o siebie i była szczęśliwa, a my będziemy ją wspierać – stwierdza z dumą pani Adriana. Jednak czy takie zaangażowanie nie naraża na zaniedbanie innych obowiązków? – Radzi sobie dobrze z nauką. Dzięki teatrowi ma bardzo dobrą pamięć. Nauka i teatr zabierają jej mnóstwo czasu, ale ona potrafi doskonale znaleźć równowagę. – podziwia córkę, po czym przyznaje. – Teatr to całe życie Wiktorii. Mam wrażenie, że daje jej poczucie sensu i celu życia. Stała się bardzo otwarta i pewna siebie.

Mogą być sobą

Założycielka RAZY DWA podkreśla, iż zajęcia teatralne znacznie różnią się od tego, co dzieci mogą robić w szkole. – Praca z młodzieżą głównie polega na wysłuchaniu tego, co w ich nastoletnich duszach gra i co chcą przekazać widzowi poprzez spektakl. Młodzież jest mniej spontaniczna i otwarta jak dzieci, dlatego praca z nimi bardziej polega na dodaniu im skrzydeł i wiary w swoje ukryte możliwości. Spektakle głównie realizujemy w formie Teatru Forum lub własnych scenariuszy, w których wyrażają siebie - czego nie mogą uczynić np. w szkole lub w domu – opowiada Paulina Kajdanowicz.

Dzieci i dorośli jak równy z równym

Teatr RAZY DWA gra spektakle dziecięce, młodzieżowe oraz z udziałem grupy dorosłej. Nie brakuje jednak takich, w których poszczególne grupy wiekowe ze sobą współpracują. Doskonała kooperatywa na scenie to nie tylko aktorska gra. Przebywając na próbach zauważyć można, iż te nastolatki po prostu przyjaźnią się ze swoimi starszymi kolegami i koleżankami. Momentami wygląda to dość zaskakująco.

Na pytanie o tę bezpośredniość kontaktów Wiktoria z uśmiechem rozpoczyna swoją wyczerpującą odpowiedź.

– Na pewno mogę poczuć się trochę inaczej niż moi rówieśnicy. Mogę zyskać większe zrozumienie dla różnych perspektyw i doświadczeń życiowych. Moim zdaniem wpływa pozytywnie na moją pewność siebie i umiejętność komunikacji interpersonalnej. Mogę też szybciej nauczyć się radzenia sobie w różnych sytuacjach, mając doświadczenie starszych osób przy sobie. Praca w zespole może być ciekawsza, ponieważ różnorodność wieku może przynieść różnorodność pomysłów i podejść. Jednak ważne jest, aby unikać uczucia niskiej pewności siebie z powodu wieku i czerpać z doświadczeń moich starszych przyjaciół. Warto też zaznaczyć że na samym początku kompletnie nie mogłam się przełamać z mówieniem "hej" zamiast "dzień dobry" i bez mówienia do nich "pan/pani". W domu nauczono mnie, że trzeba mieć szacunek do starszych. Oni w stosunku do nas mieli luźne nastawienie, cały czas powtarzali, żeby zwracać się jak do rówieśników i w końcu się przełamałam. Na daną chwilę dziwnie by mi było mówić teraz do nich "dzień dobry pani/panu". Paulina Kadanowicz tak mówi o tym projekcie:

Oczywiście jestem zawodową aktorką. Jednak postanowiłam, że biorę sprawy w swoje ręce i tworzę własną przestrzeń. Bardziej radość sprawia mi koordynowanie projektami, tworzenie scenariuszy, reżyseria i praca z niezawodowymi aktorami w naszej społeczności lokalnej

Wszystko robi z własnej inicjatywy, a także przy wsparciu innych ludzi. – Bywają tygodnie gdzie przyjeżdżam do Bystrzycy i jestem od rana do wieczora w domu kultury. Nie ma czasu na odpoczynek i życie prywatne. Ale moje życie to RAZY DWA, bo to co dajesz wraca ze zdwojoną siłą. I tu wszystko wraca podwójnie! A na rodzinę i życie prywatne przyjdzie odpowiednia pora. Wszystko w swoim czasie – mówi.

Kajdanowicz jest również członkinią innego zespołu teatralnego. Mowa o wspomnianym już Teatrze Nowym w Częstochowie. W odróżnieniu od RAZY DWA, częstochowski zespół to sami zawodowcy.

– Oprócz bycia aktorką jestem również animatorką kultury, pedagożką, a od niedawna doktorantką, dlatego łączę te wszystkie zawody w jedno i szukam nowych jakości. A RAZY DWA właśnie mi tę możliwość daje. Jednak chciałabym podkreślić, że mimo wszystko realizuję się jako aktorka w Teatrze Nowym w Częstochowie, co daje mi też wspaniałe spełnienie - bo pracuje w fantastycznym miejscu z zawodowymi aktorami.

Odnaleźć siebie w dojrzałym wieku

O ile w przypadku dzieci i młodzieży teatr to przestrzeń do rozwoju, o tyle u dorosłych sprawa ma się nieco inaczej. Z rozmów z członkami grupy dorosłej wynika, iż bycie częścią zespołu to próba odnalezienia siebie. Dla niektórych ma to wręcz wartość terapeutyczną, stanowi nowe bodźce do działania. Grzęznąc w codzienności nie trudno zapomnieć o wielu rzeczach, stopniowo tracąc energię i motywację do czegokolwiek poza pracą, będącą koniecznością.  

– Teatr... Nie wierze, że mogę to słowo wypowiadać z radością ... Jeszcze kilka lat temu nie wywoływało u mnie tyle szczęścia... Odczuwałam zawód i smutek z powodu niespełnionego marzenia, zagrzebanego dawno w czeluściach serca, w szufladzie pod nazwą "zapomnij, już za późno" – zaczyna swą opowieść od głębokiego wyznania Ewelina Sowiak, która z RAZY DWA jest od samego początku. – Wszystko zmieniło się 3 lata temu, kiedy to niewinne ogłoszenie Pauliny Kajdanowicz o naborze do grupy teatralnej zmieniło moje życie. Tak, zmieniło życie. Z pełną świadomością i odpowiedzialnością to stwierdzam. W najpiękniejszych snach nie wyśniło mi się, że jeszcze stanę na deskach teatru.

Terapia poprzez teatr?

Czy udział w zajęciach teatralnych może mieć wartość terapeutyczną dla dorosłej osoby, która ma już tzw. "swoje życie"?  

– Grupa dorosłych składa się z pasjonatów teatru, którzy przychodzą na próby, aby głównie wejść w inny świat i pozostawić za murami domu kultury wszelkie problemy, troski i trudy życia codziennego. To osoby, które w teatrze szukają bezpiecznej przestrzeni do zaopiekowania się swoim wewnętrznym dzieckiem. Praca z nimi właśnie głównie na tym polega - na wyzwoleniu swojego wewnętrznego dziecka poprzez liczne rozmowy, ćwiczenia ruchowe i improwizacyjne – analizuje Paulina Kajdanowicz. Słowa swojej przyjaciółki potwierdza Ewelina Sowiak. – Teatr w tym momencie wypełnia niemal 80% mojego życia. Przekraczając jego próg nie istnieje dla mnie nic innego. Nie ma świata zewnętrznego, nie ma problemów. Jest tylko teatr. Już sam zapach sali widowiskowej działa na mnie jak najlepszy antydepresant (śmiech). W teatrze realizuje się na wielu polach. Nie tylko aktorskim. Paulina zaufała mi i dała szansę spróbować swoich sił jako scenarzystka i jako jej pomoc reżyserska.

Spektakl raz w miesiącu, próby niemal cały czas

Teatr RAZY DWA wystawia spektakle średnio raz w miesiącu. Repertuar jest mocno zróżnicowany, gdyż zespół składa się z trzech grup wiekowych. Wydawać się może, iż jeden spektakl w miesiącu to nic wielkiego. Jednak za kulisami dzieje się znacznie więcej. Próby odbywają się niemal nieprzerwanie. Istotnym jest fakt, iż nie mogą one trwać cały dzień, gdyż zespół to nie są zawodowi aktorzy, którzy przebywają w teatrze w ramach swojego etatu. Tym samym zajęcia trwać mogą co najwyżej cztery godziny. 

Aplauz widowni to najlepsze wynagrodzenie

Najlepsze, bo jedyne. Członkowie zespołu nie pobierają żadnych grantów za swoją – momentami tytaniczną – pracę. Dla nich najlepszą zapłatą jest aplauz widowni. W ostatnim czasie zainteresowanie teatrem w Bystrzycy Kłodzkiej jest już na tyle duże, iż biletów zaczyna brakować tuż po ich druku. Dodać w tym miejscu należy, iż wejściówki są darmowe. Jednym z głównych celów Teatru RAZY DWA jest zapewnienie równego dostępu do kultury każdemu mieszkańcowi bez względu na jego status materialny. W ciągu trzech lat społeczność bystrzycka zapałała sympatią do teatru. Z całą pewnością dla wielu ludzi to znacznie większy wyczyn niż ewentualny sukces komercyjny.