Hołownia reaguje na lawinę krytyki. Mówi, co dalej z ustawami aborcyjnymi
Szymon Hołownia reaguje na krytykę. Mówi, co dalej z ustawami aborcyjnymi
Szymon Hołownia wywołał lawinę emocji decyzją o zamrożeniu prac nad ustawami aborcyjnymi do 11 kwietnia. Lider Polski 2050 podsycił konflikt w koalicji rządzącej, wywołując szczególne ataki ze strony Lewicy.
Do akcji wkroczył także Strajk Kobiet, który wprost domaga się dymisji marszałka Sejmu. To jednak nie robi wrażenia na drugiej osoby w państwie.
– Na tym posiedzeniu Sejmu nie będzie projektów aborcyjnych. Nie udało się doprowadzić do sytuacji, do której próbowałem doprowadzić, żeby na tym posiedzeniu uzyskać zgodność w sprawie, na której najbardziej mi zależy – powiedział w rozmowie z Onetem.
– Chodzi o to, żeby te projekty nie zostały usunięte z obiegu w pierwszym czytaniu. Ale to nie znaczy, że nie ma dobrych widoków na przyszłość. Rozmowy trwają i mogę być ostrożnym optymistą – dodał.
Hołownia zaczął tłumaczyć, że podejście do prac nad prawem antyaborcyjnym w Sejmie mogłoby sprawić, że "na dzień kobiet zostaniemy z koszykiem z dobrymi intencjami".
– Od samego początku chodziło mi o to, żeby wszystkie projekty zostały w grze. Żeby nie było tak, że lewica odrzuci prawicy, a prawica lewicy i na dzień kobiet zostaniemy z koszem tylko z dobrymi intencjami – skomentował.
Onet dopytał marszałka, czy jest szansa na procedowanie ustaw aborcyjnych przed 11 kwietnia. – W mojej ocenie nic się nie zmieniło. To 11 kwietnia, ale proszę też pozwolić mi przeprowadzić do końca ten proces rozmów. One pewnie będą trwały do późnej nocy – ocenił.
Polityk odniósł się także do żądań Marty Lempart ws. natychmiastowej dymisji marszałka. – Pani Marta Lempart jest moją hejterką od dłuższego czasu. Język, którym operuje, bardzo często budzi we mnie przekonanie, że tak agresywnym, konfrontacyjnym językiem nie jesteśmy w stanie załatwić niczego dobrego. To nie przeprowadzi żadnej zmiany – podsumował.
Marta Lempart i Martyna Wojciechowska krytykują Szymona Hołownię
Jak pisaliśmy w naTemat, według liderka Strajku Kobiet faktycznie nie gryzła się w język.
– Nie możemy mieć marszałka, który od pani Witek różni się tylko tym, po której stronie sali siedzą jego parlamentarzyści – powiedziała i dodała: – Marszałkiem Sejmu nie może być osoba, która nie nadaje numerów przez 70 dni ustawom, które mu się nie podobają. Marszałkiem Sejmu nie może być osoba, która publicznie kłamie, że ustawa podjęta w wyniku pytania referendalnego nie może być zawetowana przez prezydenta.
Krytyki pod adresem lidera Polski 2050 nie szczędziła także Martyna Wojciechowska.
– Ja jestem wściekła, przecież to my, kobiety w dużej mierze zadecydowałyśmy o tym, kto dzisiaj jest u władzy. Kobiety wreszcie poszły do urn wyborczych i uważam, że to jest wielkie zobowiązanie. Marszałek Szymon Hołownia jest też osobą, która ma swoje poglądy i ma do tego prawo – powiedziała.
– Natomiast kobiety, które zadecydowały o kształcie tego, kto dzisiaj jest u władzy, również mają w tej kwestii dość jasne poglądy i od początku wiadomo było, że prawo do decydowania o swoim ciele jest jednym z najważniejszych postulatów właśnie kobiet – dodała.