Pokazała, w jaki sposób została zwolniona i się zaczęło. Internet pogrąża chamskiego szefa z Radomia

Alan Wysocki
14 marca 2024, 19:42 • 1 minuta czytania
Graficzka została zwolniona po dwóch dniach pracy, bo uczyła się obsługi nowego oprogramowania. Szef przekazał jej informację o zwolnieniu na czacie grupowym na Skype w obecności 27 innych pracowników firmy. Kobieta udostępniła fragment dyskusji w sieci... i się zaczęło. Teraz setki internautów pogrążają szefa firmy marketingowej z Radomia.
Szef zwolnił ją przez Skype. Firma reklamowa z Radomia pogrążona. Fot. "X" / Petrichor

Pokazała, w jaki sposób została zwolniona i się zaczęło. Internauci pogrążają szefa z Radomia

Użytkowniczka platformy "X" podzieliła się w mediach społecznościowych historią swojego zwolnienia. "Szef mnie zwolnił na Skype, bo zrobiłam 9 wizualizacji do produkcji, a nie 15 jak grafik, co pracuje od początku tutaj (drugi dzień pracy)" – napisała.


"Zrobiła pani 5 wizualizacji przez cały dzień" – zapytał szef firmy. "9. Nadal uczę się nowego programu, nigdy nie miałam styczności z Corelem" – odpowiedziała graficzka.

W tym momencie zapadła decyzja o jej zwolnieniu. "Cooo proszeee. Chyba pani żartuje. To ja dziękuję, do widzenia. Ja nie płacę za naukę" – przekazał pracodawca.

Potem zaczął wysyłać kolejne wiadomości. "Przykro mi, ręce opadają. Czy uważa pani, że firma powinna płacić za naukę programu graficznego?" – zapytał.

Kobieta odparła, że informowała na rozmowie o pracę, że korzysta z programów Adobe i nie stanowiło to wtedy problemu. "Jestem zdziwiona" – stwierdziła.

To wciąż nie koniec. Z przedstawionej relacji wynika, że do zwolnienia doszło na chacie grupowym, do którego dostęp miało łącznie 29 osób.

Niedługo później pracowniczka podzieliła się kolejną historią. "Wczoraj zrobiłam sobie przerwę o 11:30, a młodszy grafik powiedział do mnie, że nie można jeść o tej porze. Zaśmiałam się, bo myślałam, że to żart. Powiedziałam, że jestem głodna i biorę leki o tej porze. Wtedy drugi grafik przechodzi i mówi, że 'będzie kara'" – czytamy.

Zwolnił pracownicę przez Skype. Internauci oburzeni

Wiadomo, że sprawcą całego zamieszania jest właściciel firmy marketingowej z Radomia. Jego postawa wywołała niemałe oburzenie w sieci. Sam wpis bowiem dotarł do 3,6 mln użytkowników, sytuację zaczęli nagłaśniać także dziennikarze, a internauci w setkach komentarzy zaczęli krytykować pracodawcę.

Swoją pomoc zaczęli oferować inni pracodawcy, a nawet... politycy. Posłanka Daria Gosek-Popiołek napisała: "Czytam to i chciałabym napisać, że nie wierzę - ale zbyt wiele już widziałam jeśli chodzi o zarządzanie czy szacunek dla pracowników w różnych firmach i instytucjach. Jeśli potrzebuje pani wsparcia - proszę o kontakt".

"To jest skandal, wrzucam do siebie na social media, niech się niesie, jak nie postępować z pracownikami" – napisał specjalista ds. digital marketingu, Wojciech Kardyś.

"Czy on się właśnie skazał na powtarzanie długotrwałego procesu poszukiwania pracownika, wystawił na pośmiewisko wobec własnych pracowników, zaryzykował opóźnieniem zleceń... dlatego, że nie mógł zdzierżyć tego, że ktoś się jeszcze wdraża w narzędzia?" – zapytał internauta.

"Za kilka lat firma upadnie, bo szef nie nadaje się do jej prowadzenia, i gość będzie płakać, że biurokracja/ZUS/kosmici mu biznes niszczą" – zażartował kolejny uczestnik dyskusji.

"Żałosne, bardzo współczuję, że spotkała cię taka sytuacja", "Boże, ale Januszex", "Nie wierzę, że tak się jeszcze dzieje", "Idź z nim do sądu pracy", "Typ oczekuje, że w pierwszy dzień nauczysz się programu graficznego, a on od urodzenia nie ogarnął pisania w języku polskim" – czytamy w komentarzach.

Co więcej, szef firmy zarzucił byłej (już) pracowniczce, że ta zrobiła jego przedsiębiorstwu... czarny PR. Jednocześnie dziewczyna zaznaczyła, że nigdzie nie opublikowała żadnej informacji w tej sprawie.

Jaka to firma z Radomia? Kobieta nie podała takiej informacji, ale internauci szybko poradzili sobie z zagadką. Można znaleźć już komentarze, w tym komentarz samego szefa, który odniósł się do afery.

Zwolniono pracowniczkę przez Skype. Firma Giftpol zabrała głos

Sam właściciel firmy także ustosunkował się do sprawy i napisał obszerne oświadczenie. Wskazał w nim, że osobie, którą zatrudnił, nie wystarczył jeden dzień na wdrożenie się i opanowanie tego, czego się od niej oczekuje.

"Okazało się w kolejnych dwóch dniach pracy ,że w/w osoba wymaga wydatnej pomocy innych osób z działu graficznego, nie pracuje samodzielnie. Niestety nie mamy czasu na dodatkową pracę nad nową osobą i angażowania innych pracowników w jej zadania. Angażując osoby na nowe stanowiska, oczekujemy wiedzy i kompetencji , które te osoby deklarują na rozmowie kwalifikacyjnej" – czytamy.

Dalej wyjaśnił, dlaczego zwolnienie odbyło się przez Skype: "Nad tym rzeczywiście mogę ubolewać, powinno to odbyć się osobiście – dopisał pan Dariusz Jabłoński.

Jak wskazał na końcu wpisu, firma jest rzetelna, cieszy się szacunkiem i poważaniem współpracowników, którzy latami tam pracują i wspiera akcje charytatywne. Jednocześnie całą akcję traktuje jako hejt i nagonkę.