Dziś Kaczyński stanie przed komisją ds. Pegasusa. Kiedy ruszy posiedzenie?
15 marca o godzinie 9.00 ruszają obrady sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa. Na początek zaplanowano przesłuchanie prof. dr hab. Jerzego Kosińskiego – specjalisty ds. cyberbezpieczeństwa z gdyńskiej Akademii Marynarki Wojennej. Jako drugi przed komisją ma stanąć Jarosław Kaczyński.
Dziś przesłuchanie Kaczyńskiego przed komisją ds. Pegasusa
Przesłuchanie byłego wicepremiera i prezesa PiS prawdopodobnie zacznie się po godzinie 11.00. Polityk deklarował wcześniej, że pomimo swoich obaw, stanie przed sejmową komisją.
– Obawiam się, że tam będzie wiele pytań, na które ja nie jestem w stanie odpowiedzieć, bo po prostu moja orientacja w tej sprawie [...] obawiam się, niewiele przekracza, a może w ogóle nie przekracza tego, co jest w tej chwili w mediach – komentował 12 marca Kaczyński.
Według szefa Prawa i Sprawiedliwości, sens istnienia komisji śledczej jest propagandowy, a telewizja TVN ma być odpowiedzialną za "urojoną rzeczywistość dyktatury, nadużyć, inwigilacji". – To jest takie sądzenie po sobie – stwierdził prezes PiS.
Dlaczego Kaczyński?
Politycy PiS forsują narrację, wedle której nie wiadomo, po co ich lider został wezwany na przesłuchanie. Należy zaznaczyć, że Kaczyński, który jest posłem i prezesem partii PiS, w okresie objętym śledztwem komisji był również wiceprezesem Rady Ministrów i przewodniczącym Komitetu Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych. Oznacza to, że w badanym przez komisję okresie odpowiadał za bezpieczeństwo Polski.
Zdaniem polityka Lewicy, nawet jeśli Kaczyński nie będzie tego pamiętał, to przecież komisja i tak, prędzej czy później dotrze do odpowiednich dokumentów.
"To może zmieść PiS z planszy"
– Jeśli natomiast pan Kaczyński powie, że się tym nie zajmował, to przepraszam bardzo, ale skoro był wicepremierem polskiego rządu, szefem partii, a tu wybucha afera międzynarodowa, gdzie ludzie są inwigilowani, to co w tej sprawie robił i czym się zajmował? – dodał w rozmowie z "DGP" Trela.
– To wcale nie jest takie proste, że pan Kaczyński od tego ucieknie, powołując się na niepamięć, czy niewiedzę. Jeżeli ktoś pełni taką funkcję publiczną i nie interesował się bezpieczeństwem Polek i Polaków, to znaczy, że nie dopełnił swoich obowiązków, a jeśli chciał wiedzieć wszystko o wszystkich, to jest bardzo niebezpieczne pragnienie – zaznacza polityk.
Według Treli "wykorzystano publiczne pieniądze do zakupu nielegalnego oprogramowania, żeby zbierać haki na ludzi". Poseł wskazuje, że szpiegowano zarówno oponentów, jak i partyjnych kolegów, prokuratorów, sędziów i dziennikarzy.
Jak pisaliśmy wcześniej, po PiS ma krążyć tzw. lista Pegasusa, która wskazuje, którzy członkowie partii mieli być inwigilowani przez służby specjalne w czasie, gdy nadzorowali je Mariusz Kamiński z Maciejem Wąsikiem.
– To pokazuje, jak zgniły był aparat Prawa i Sprawiedliwości oraz do jakich metod posuwała się partia dla utrzymania władzy. W mojej ocenie to może wręcz zmieść partię PiS z politycznej planszy – podsumował poseł Trela.