Redaktor naczelny znanego dziennika startuje w wyborach z list PiS. "Jest wyznawcą tej partii"

Nina Nowakowska
15 marca 2024, 10:11 • 1 minuta czytania
Redaktor naczelny "Dziennika Zachodniego" Jędrzej Lipski kandyduje do rady miasta w Jastrzębiu-Zdroju z list PiS. – Jestem pewien, że za kilka dni on to stanowisko straci – przewiduje w rozmowie z Wirtualnymi Mediami medioznawca prof. Adam Szynol.
Redaktor naczelny znanego dziennika startuje w wyborach z list PiS. "Jest wyznawcą tej partii". Fot. Michal Wozniak/East News

Jędrzej Lipski zaczął pracę w "Dzienniku Zachodnim" w 2021 r., po tym, jak Orlen kupił grupę wydawniczą Polska Press. Został wówczas zastępcą redaktora naczelnego, a dwa lata później szefem całej redakcji. Branżowy serwis Wirtualne Media zwraca uwagę, że w przeszłości Lipski był już związany z "Dziennikiem Zachodnim", ale jako dziennikarz. Wcześniej pracował też jako wicedyrektor kanału TVP Historia. Jak pisaliśmy w naTemat.pl Lipski "zasłynął" m.in. wstępniakiem do "Dziennika Zachodniego", w którym... popełnił błąd we własnym nazwisku.


"Jaka piękna katastrofa – chciałoby się powiedzieć już na początku. Bo Jędrzej Lipski zrobił błąd nawet w swoim nazwisku. Potem jest naprawdę kompromitująco. Liczne literówki, brak przecinków, błędy merytoryczne. W samym pierwszym akapicie jest sześć błędów, do tego dość pretensjonalny styl" – pisał w lipcu 2021 r. Rafał Badowski.

Redaktor naczelny "Dziennika Zachodniego" startuje z list PiS w wyborach

Na oficjalnym rozpoczęciu kampanii samorządowej Prawa i Sprawiedliwości ogłoszono, że Lipski jest kandydatem partii do rady miasta w Jastrzębiu-Zdroju. – Czyli po prostu niczego już nie ukrywa, jest wyznawcą tej partii – stwierdził w rozmowie z WM medioznawca z Uniwersytetu Wrocławskiego prof. Adam Szynol.

Według eksperta kandydatura Lipskiego jest "dziwna". Dziennikarz startuje z ósmego miejsca, które nie zapewnia dużych szans na zwycięstwo. Co więcej, pomimo swojej kandydatury w wyborach samorządowych, mężczyzna nadal pozostaje redaktorem naczelnym. Prof. Szynol dostrzega w tej dwuznaczności ważny szczegół.

"Szuka bezpiecznej przystani"

– Jestem pewien, że za kilka dni on to stanowisko straci, ale choćby ze względów proceduralnych, dla czystości intencji, sam powinien zrezygnować z funkcji – ocenił rozmówca WM.

Jak twierdzi medioznawca, start przedstawiciela mediów "może pokazywać krótką ławkę działaczy PiS w regionach". Znani politycy preferują miejsce w Parlamencie Europejskim, niż w samorządzie. – W przypadku Lipskiego to sytuacja: szukam następnej, bezpiecznej przystani – podkreślił ekspert.

Czytaj także: https://natemat.pl/366641,kim-jest-jedrzej-lipski-zrobil-blad-w-swoim-nazwisku-w-dzienniku-zachodnim

Kandydaci PiS ukrywają logo partii

Na ostatniej prostej przed wyborami do mediów docierają sygnały, że związani z PiS kandydaci albo nie zamieścili logo partii na swoich banerach albo je zmniejszyli i generalnie się nim nie chwalą. Kolejne osoby natomiast... startują z innych komitetów.

– Dla mnie to jest trochę nieeleganckie, nie w porządku – ocenił szef Związku Gmin Wiejskich i wójt gminy Terespol, Krzysztof Iwaniuk. W rozmowie z naTemat.pl samorządowiec wspomniał, jak było przed poprzednimi wyborami samorządowymi w 2018 r.

– Zdarzały się wtedy przypadki, że ci, co nie byli kandydatami partyjnymi, chwalili się wsparciem konkretnej partii. A teraz jest zupełnie odwrotnie. Teraz to poszło w drugą stronę. Nagle, ni stąd, ni zowąd, wszyscy są apolityczni, bo startują ze swojego komitetu. To znak czasów – komentował.

– W małych samorządach partia nigdy nie miała znaczenia. Droga, wodociąg czy kanalizacja ma określone parametry, ale nie ma wymiaru politycznego. W gminach do 20 tys. mieszkańców ludzie zawsze głosowali na konkretnego kandydata, którego dobrze znali, często od pokoleń. To czy ktoś jest z partii, czy nie i tak się nie ukryje. Albo wyciągną to jego konkurenci, albo ktoś inny. A wtedy wygląda to śmiesznie i niepoważnie, bo historię jego związków z partią da się odtworzyć. Szczególnie dziś, w dobie mediów społecznościowych, nie da się tego ukryć – podsumował Iwaniuk.