Tu Kaczyński obiecywał radykalne podniesienie luksusu życia na wsi. I co z tego wyszło? Pytamy
W telefonie rozlega się śmiech. Pani X autentycznie wybucha śmiechem, gdy słyszy, jakie zmiany Jarosław Kaczyński obiecał w Rypinie w 2021 roku. – No nie! Ja tego nie odczułam – słychać rozbawiony głos.
– Na wszystkich wiecach wyborczych wszyscy fajnie mówią, klepią się po ramionach, a potem życie to weryfikuje. A dziś jest tak, że my właściwie żyjemy z dnia na dzień. Nic się nie zmieniło. Ktokolwiek by nie rządził, to z pustego w próżne nie naleje – mówi po chwili.
Mieszka na wsi pod Rypinem. Ma gospodarstwo. Ostatnie dwa lata nazywa zwariowanym czasem. – Ceny środków do produkcji wzrosły, a ceny naszych produktów są niskie. Rolnicy biorą kredyty na maszyny, potem jet problem, jak je spłacić. Na tablicy ogłoszeń w gminie wiszą licytacje komornicze. Widziałam, że w tej chwili licytują bardzo dużo gospodarstw. Taka jest sytuacja – mówi.
Kaczyński: "Wszystko to będzie podniesione radykalnie"
Rypin to nieduże miasto w województwie kujawsko-pomorskim. I siedziba okalającej ją gminy wiejskiej. To dwie odrębne samorządowe jednostki.
W mieście od 2010 roku rządzi burmistrz z PiS. Na forum ogólnopolskim było o nim głośno, gdy podczas wizyty Mateusza Morawieckiego w Rypinie zauważył w tłumie plakat z hasłem "Pinokio notoryczny kłamca" i osobiście go skonfiskował.
To również on w 2021 roku gościł w swoim mieście Jarosława Kaczyńskiego. Prezes mówił wtedy, że PiS jest partią polskiej wsi i on jest z tego dumny. Zachwalał też Polski Ład i roztoczył wizję nowego programu dla wsi, w której padło określenie "luksus życia".
– Jest to taki program, w którym dochody będą większe. I luksus życia, możliwość korzystania z różnego rodzaju urządzeń, możliwość przenoszenia się z miejsca na miejsce – wszystko to będzie podniesione radykalnie. Zupełnie zmieni się życie na polskiej prowincji i w małych miastach. Zupełnie zmieni się, co za tym idzie, życie w Polsce – zapowiadał Kaczyński.
Dodał jeszcze: – W wielkich miastach też oczywiście bardzo dużo się zmieni. Nie będziemy ich dyskryminować. Ale musimy pamiętać, gdzie mieszka większość Polaków i że oni mają gorzej. A my chcemy, żeby Polacy mieli tak samo – wszyscy.
Co zostało tu z tych obietnic niemal 3 lata po wizycie prezesa PiS? Czy ludzie poczuli zmianę obiecaną przez Kaczyńskiego? Pytamy w samym mieście, ale też ościennej gminie Rypin, na wsiach.
"Czy coś się zmieniło? Nie sądzę. Bardzo nie sądzę"
Przedsiębiorczyni spod Rypina: – Nie będę ubolewała nad swoim życiem, ale powiem pani, co słyszę od moich pracowników. Otóż ich zdanie nie potwierdza tego, co obiecał prezes Kaczyński. Według nich jest coraz gorzej. To osoby, które pracują, zarabiają i nie starcza im na godne i bezpieczne życie.
Słyszy, że bardzo mocno ubolewają nad służbą zdrowia. I nad pracą dla kobiet na wsi.
– Na prowincji to wszystko jak kulało, tak kuleje. Kobiety nie mają gdzie pracować. Na prowincji naprawdę nie ma pracy dla kobiet. A jeśli jest, to jest to czysty wyzysk. One poszłyby do pracy, ale co z tego, jak jest to umowa śmieciowa? Jak co innego obiecują, a co innego dają? Jak po miesiącu słyszą "do widzenia", bo jest 10 innych na ich miejsce? Dlatego pracują trochę tu, trochę tu, dorywczo. To jest tragedia. Tu nic się nie zmieniło. Absolutnie nic – mówi.
Lokalna działaczka bez wahania: – Czy coś się zmieniło? Nie sądzę. Bardzo nie sądzę. Ja nie widzę różnicy. Proszę pytać rolników. Oni teraz pokazują, jak decyzje sprzed kilku miesięcy, kilku lat, rzutują na ich przyszłość, na ich gospodarstwa domowe i na nas, jako konsumentów i mieszkańców wsi. Oni wiedzą najlepiej, jak jest.
Rolnik spod Rypina: – Ja żyję swoim życiem. Wszystko wypracowuję sobie sam. Żaden Kaczyński, ani Tusk, ani nikt inny mi w tym nie pomoże.
A luksus życia? Czy widzi jakąś zmianę? – Nie. Nic nie widzę – odpowiada.
"W mieście nic się nie zmieniło. Wręcz przeciwnie"
Janusz Zdunowski, kandydat KO na burmistrza Rypina, nie został wpuszczony na tamto spotkanie z Kaczyńskim. Zresztą na to z Morawieckim też nie.
– Życie w takich miastach jak Rypin nie zmieni się tak szybko, jak przewidywał prezes Kaczyński. Nie ma takiej możliwości. Słowa pana Kaczyńskiego fajnie brzmią dla jego ludzi, którzy przychodzą na te spotkania. Ale nam, młodym ludziom nic nie przynoszą. Kompletnie nic. W mieście nic się nie zmieniło. Wręcz przeciwnie. Ja bym powiedział, że nasze społeczeństwo jeszcze bardziej zubożało. To niestety przykra prawda – reaguje w rozmowie z naTemat.
W Rypinie słychać, że miasto się wyludnia, bo młodzi wykształceni wyjeżdżają. Że brakuje nowych firm i zakładów. Że z sieciowych sklepów są trzy Biedronki oraz Kujawsko-Dobrzyńska Spółdzielnia Handlowa, Lewiatan i żadnej innej. I że to, jak się żyje, trudno przeciętnemu mieszkańcowi nazwać luksusem życia. A tym bardziej radykalnym jego podniesieniem.
Ot, Polska w pigułce. Wiele podobnych miast i miasteczek można by tu wskazać na mapie Polski.
– Jakie może być tu życie, jeśli są takie zakłady, jakie są? I płace są, jakie są? To nie są kosmiczne pieniądze. Tak naprawdę Rypin jest pełen sklepów i innych lokali, ale z kartkami "do wynajęcia". Niestety, inflacja i podwyżki zrobiły swoje. W kraju jest bieda. Ludzie po prostu nie mają pieniędzy – mówi Janusz Zdunowski.
Jego dwójka dzieci też wyjechała z Rypina do innych miast, bo z ich wykształceniem nie było tu pracy.
– Oni już tu nie wrócą. Ale ja nie wyjadę, bo kocham to miasto. I chciałbym coś tu zmienić. Dlatego zdecydowałem się na to, aby w tym roku wystartować w wyborach na burmistrza. Żeby przynajmniej spróbować przewietrzyć to miasto. Odblokować je na zewnętrzne sieci handlowe, na pracodawców. Żeby to miasto mogło ruszyć, zacząć żyć. Bo ono potrzebuje kompleksowych zmian. Wierzę, że można to zrobić i zatrzymać tu młodych ludzi. Że można to miasto ożywić – mówi.
– Na przykład trzeba postawić na budownictwo mieszkaniowe w tanim wynajmie. Brać przykłady z innych miast. Nie potrzeba zamykać się na sam Rypin i czekać, kiedy coś się zmieni. Bo tu się nic nie zmieni, jak nie będzie odważnych decyzji i otwarcia na zewnętrzne firmy – uważa Janusz Zdunowski.
Chciałby też np. zbudować schronisko dla zwierząt. I uporządkować parking przed Urzędem Miasta, na którym – jak mówi – od lat jest bałagan i nic się nie dzieje.
"Robi się coraz ładniej. Miasto wypiękniało"
Owszem, i w mieście, i w gminie, na wsiach, wizualnie widać nowe chodniki, ulice, place zabaw. Wszyscy o tym mówią. Bez względu na to, kto rządzi w mieście, a kto w gminie. Zmiany gołym okiem widać.
– Robi się coraz ładniej. Rzutem oka jest lepiej. Ale z pustego to i Salomon nie naleje. Nie ma znaczenia, jaka partia będzie rządziła, tylko jaki człowiek. Jak pozyskuje środki, jak je inwestuje. Partia nie ma tu znaczenia. Nie jestem polityczna. Ale lubię burmistrza Rypina, choć my mamy swojego wójta – mówi mieszkanka podrypińskiej wsi.
Kolejna: – Na pewno widać, że z pieniędzy UE jest dużo inwestycji. Robią drogi, chodniki.
Janusz Zdunowski także przyznaje: – Miasto Rypin wypiękniało. To można powiedzieć. Burmistrz o to dba. Zmiany widać zwłaszcza na terenie MOSiR. Tam faktycznie są inwestycje, jest budowany duży hotel, są wymieniane stare ławki z muszli koncertowej na nowe, są place zabaw dla dzieci. Tylko tym nikt nikogo nie nakarmi. Nikt tym nikomu nie ugotuje obiadu. Nikt się tym nie naje. Ludzie potrzebują pracy.
Opowiada np. o spółdzielni mleczarskiej ROTR, którą w 1926 roku wybudowano w Rypinie.
– Ona produkowała jedno z najlepszych maseł w Polsce. Jako pierwsza w Polsce produkowała mleko w kartonikach. Ale za rządów PiS nie wytrzymała i upadła. Nikt nie był w stanie jej uratować. Ja rozumiem, że to nie była firma państwowa. Ale skoro podjęto działania ws. mleczarni Bielmlek, to dlaczego nie podjęto działań, żeby uratować ROTR z taką tradycją? Skoro burmistrz był z PiS, starosta był z PiS, ministrem rolnictwa był pan Ardanowski z PiS, był rząd PiS i prezydent z PiS? – pyta.
Burmistrz: "To największa suma w historii Rypina"
Czuć, że walka wyborcza weszła w decydującą fazę. Burmistrz Paweł Grzybowski, który rządzi miastem od 14 lat, również startuje w najbliższych wyborach. Z jego relacji wyłania się obraz prężnie rozwijającego się miasta.
Kilka dni temu mówił w wywiadzie dla lokalnego portalu o rekordowym tegorocznym budżecie – proinwestycyjnym i skierowanym na rozwój miasta.
"Ze 120 milionów złotych dochodów ponad 42 mln zł stanowią inwestycje. To największa suma w historii Rypina. Wielomilionowe zadania z rządowym i unijnym wsparciem pozwalają zmieniać oblicze naszego miasta" – powiedział.
Zachwalał, że w przeciwieństwie do innych gmin, tu nie byli zmuszeni do podniesienia podatków mieszkańcom. Że w niektórych dziedzinach stali się liderem wśród sąsiednich miast. Wspomniał o kino-teatrze, centrum sportowym z basenem, nowoczesnej bazie sportowej na stadionie i rekordowo niskim bezrobociu, dzięki lokalnym i nowo budowanym zakładom. O budowie żłobka.
A także o kolejnych etapach modernizacji Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
"Powstanie miejsce do grillowania i potańczenia, zmodernizowane zostaną ciągi pieszo-rowerowe, pojawi się nowoczesne oświetlenie, baza dla pojazdów oraz zadaszenie trybun. W końcowej fazie powstanie również wielofunkcyjny obiekt z salą fitness, restauracją, z której mieszkańcy będą mogli korzystać podczas codziennych spacerów po parku i obiektach MOSiR" – czytamy.
Paweł Grzybowski aktywnie informuje na Facebooku o remontach, przebudowach, o tym, że np. Nowy Rynek wzbogacił się o nowoczesną kolorową fontannę. "Brawo dla Pana Burmistrza Pawła Grzybowskiego tylko PiS może dbać o nasze Miasto Rypin gratulacje" – ktoś komentuje.
Jaki ma to związek z obietnicami Kaczyńskiego? Dziś żaden. PiS stracił władzę, choć wcześniej ciągnęli tu politycy z Warszawy. Teraz, jak słyszymy, przyjeżdżają mniej.
– Przed wakacjami znali drogę. Teraz już nie. To, co dzieje się w kraju, przenosi się na samorządy. Burmistrz na plakacie wyborczym nie ma loga PiS. Jest tylko mała adnotacja z nazwą partii. Jego radni mają małe loga w rogu. Wstydzą się PiS – uważa rywal burmistrza.
Uważa, że poparcie dla pana burmistrza wciąż w Rypinie jest dość duże. To słychać w rozmowach w mieście. Ale on czuje też poparcie dla siebie. Wielu mieszkańców do niego pisze w prywatnych wiadomościach. Oficjalnie, na Facebooku, nie. Uważa, że to z powodu różnych zależności od lokalnych władz. Jak w wielu innych małych miejscowościach.
Czytaj także: https://natemat.pl/546089,gdzie-jest-logo-pis-tak-ukrywaja-je-kandydaci-wspierani-przez-pis