"Mieliśmy nerwową noc". Wojsko tłumaczy się z awarii drona pod Mirosławcem
Awaryjne lądowanie drona pod Mirosławcem. Oficjalne oświadczenie wojska
W poniedziałek 18 marca późnym wieczorem Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że nieuzbrojony dron MQ9 Reaper sił powietrznych USA w Europie wykonujący zaplanowany kwartalny trening na lotnisku w Mirosławcu stracił łączność z bazą.
W okolicach Mirosławca doszło do awaryjnego lądowania. W chwili awarii MQ-9 Reaper nie był uzbrojony, więc na szczęście nie doszło do większej eksplozji.
Teraz Inspektor Sił Powietrznych gen. dyw. pil. Ireneusz Nowak zwołał konferencję prasową, podczas której powiedział o szczegółach zdarzenia. – Mieliśmy, szczerze powiem, dosyć nerwową, nieprzespaną noc w dowództwie – przyznał.
– (W poniedziałek - red.) około godz. 18 dostaliśmy informację, że została utracona kontrola nad samolotem. Załoga, która kierowała samolotem i znajdowała się w Rumunii, nie mogła nadal wykonywać tych czynności – zaczął.
W związku z tym zdecydowano, że zostanie podjęta próba tzw. przymusowego przyziemienia
– Wiedzieliśmy, że mamy cztery i pół godziny na przygotowanie się. Zatem podjęliśmy wszystkie procedury konieczne w takim przypadku. Została powiadomiona policja, straż pożarna, organy samorządowe i przede wszystkim Żandarmeria Wojskowa. Teren prawdopodobnego przymusowego lądowania został zabezpieczony – dodał.
Wykluczono także, by przyczyną awarii były zakłócenia GPS, które potencjalnie mogłyby być spowodowane przez Rosjan. – Na pierwszy rzut oka nie o GPS chodziło, ponieważ samolot - mimo że autonomicznie i w tzw. backupowym trybie - ale wykonywał lot po zaplanowanej z góry trasie – zapewnił gen. Nowak.