W Wiśle znaleziono zwłoki. Mama Krzysztofa Dymińskiego zamieściła wymowny komentarz
W Wiśle znaleziono zwłoki. Mama Krzysztofa Dymińskiego mówi, co dalej z poszukiwaniami
Minęło 10 miesięcy od zaginięcia Krzysztofa Dymińskiego. Cały czas nie wiadomo, co stało się z 17-latkiem. Jego rodzice nie zaprzestają poszukiwań i cały czas korzystają ze wsparcia służb, grup pomocowych i organizacji pozarządowych.
Jak pisaliśmy w naTemat, w miniony weekend Grupa Specjalna Płetwonurków RP przeczesywała Wisłę na wysokości Nowego Dworu Mazowieckiego. Działania prowadzono na prośbę rodzin dwójki zaginionych – Krzysztofa Dymińskiego i Klaudii Czaińskiej.
W niedzielę wieczorem faktycznie wyciągnięto z wody ciało młodego mężczyzny. Zwłoki były w stanie znacznego rozkładu. Najprawdopodobniej nie jest to jednak Krzysztof Dymiński. Dla całkowitej pewności konieczne jest jednak przeprowadzenie specjalnych badań.
– Mieliśmy dokładny rysopis Krzysztofa, wiedzieliśmy, w co był ubrany. Przy tym wstępnym spojrzeniu na zwłoki uważamy, że to nie jest zaginiony Krzysztof, nie zgadza się ubranie, nie zgadza się sylwetka – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Maciej Rokus z Grupy Specjalnej Płetwonurków RP.
Według nieoficjalnych ustaleń "Faktu" odnalezione zwłoki to prawdopodobnie ciało jednego z Warszawiaków, którego zaginięcie zgłoszono w grudniu ubiegłego roku.
Także mama Krzysztofa Dymińskiego wydała oświadczenie w mediach społecznościowych, w którym wyjaśniła, że odnalezione ciało to najprawdopodobniej nie jest 17-latek.
"Od dnia zaginięcia szukamy naszego dziecka w dwóch obszarach – na lądzie i wodzie. Nie wiemy co się wydarzyło tamtego dnia kiedy wyszedł, nie rozumiemy tego, dlaczego tak się stało" – napisała.
"Dziękujemy Grupie Specjalnej Płetwonurków RP, że ponownie na naszą prośbę podjęła się poszukiwań na wodzie, że dzięki ich wysiłkom odnaleziono chłopca, mężczyznę, czyjegoś syna… Rodzinie składamy płynące z serca kondolencje" – dodała.
"Uważam, że to nie jest Krzysztof, ale oczywiście nie możemy mieć 100% pewności. Dalej szukamy. Dalej w dwóch obszarach. Wierzymy, że żyje i któregoś dnia do nas wróci. Dziękujemy Wam za wsparcie, które odczuwamy codziennie. Dzięki Wam kiedyś i my zaznamy spokoju. Synu, kochamy Cię całym sercem" – podsumowała.
Od momentu zaginięcia poszukiwania prowadzono nie tylko na wodzie. Do działań zaangażowano drony, sonary, biura detektywistyczne, organizowano poszukiwania na lądzie oraz redystrybuowano wiadomości i plakaty z wizerunkiem Dymińskiego.