Bocheński reaguje na patriarchalne życzenia Trzaskowskiego. "Niektórych rozczaruję"

Nina Nowakowska
31 marca 2024, 14:25 • 1 minuta czytania
Czy doczekaliśmy momentu, w którym polityk PiS może uchodzić za większego feministę od Rafała Trzaskowskiego? Zapewne właśnie na to liczy Tobiasz Bocheński. "Nie wrzucę dziś filmiku, ponieważ pomagam żonie w kuchni" – napisał kandydat na prezydenta Warszawy, nawiązując do patriarchalnych życzeń wielkanocnych obecnego prezydenta stolicy.
Bocheński reaguje na patriarchalne życzenia Trzaskowskiego. "Niektórych rozczaruję". Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

W niedzielę wielkanocną swoje życzenia świąteczne postanowił złożyć prezydent Warszawy. W tym celu Rafał Trzaskowski zamieścił na platformie X specjalny filmik z gościnnym udziałem swojej żony, Małgorzaty.


Wideo zostało nakręcone w kuchni, w amatorskim stylu i zapewne miało przy okazji ocieplić wizerunek samorządowca. Sęk w tym, że gdy polityk siedzi wygodnie w fotelu i peroruje, jego żona milcząco uwija się w kuchni.

Bocheński komentuje "kuchenne" życzenia Trzaskowskiego

– Drodzy Państwo, chciałem Państwu złożyć najserdeczniejsze życzenia na święta Wielkiej Nocy. Przede wszystkim dużo zdrowia, bo to jest najważniejsze, jak najwięcej czasu z rodziną i przyjaciółmi – zaczął polityk KO.

– No i rewelacyjnego Dyngusa – kontynuował prezydent. Na to pani Małgorzata, która do tej pory była pochłonięta pracą w kuchni, na chwilę odwróciła się do męża, mówiąc: "Aleś wymyślił". – A, no tak. Sąsiad nam zalał kuchnię parę dni temu. No, w każdym razie wszystkiego dobrego – zakończył żartobliwie Trzaskowski.

W dużym skrócie: wideo spotkało się z ogromną falą krytyki, a prezydentowi zarzucono patriarchalne podejście do roli kobiet w domu. Niedługo po "premierze" w mediach społecznościowych życzenia zostały usunięte, a Trzaskowski przyznał się do błędu. Wymownie odpowiedział na nie m.in. jego główny konkurent o fotel prezydenta stolicy z PiS, Tobiasz Bocheński.

"Niektórych rozczaruję, ale nie wrzucę dziś filmiku, ponieważ pomagam żonie w kuchni. Samo się nie ugotuje i nie pozmywa" – stwierdził krótko prawicowy polityk.

Liberalna twarz PiS?

Bocheńskiemu, choć w różnych sondażach pozostaje daleko za Trzaskowskim, ta sytuacja może pomóc. Partia Jarosława Kaczyńskiego usiłuje go bowiem przedstawić właśnie jako "nowoczesną" i liberalną twarz PiS. Teraz sam zainteresowany miał ku temu świetną okazję. Nieco inaczej wspominają go w Łodzi, skąd pochodzi i gdzie zaczęła się jego kariera polityczna.

– Nie wiem, co pan Tobiasz Bocheński ma wspólnego z Warszawą. Z Łodzią na pewno miał wiele, natomiast myślę, że działał bardziej na szkodę mieszkańców niż dla ich dobra. Z przykrością stwierdzam, że odkąd jestem wiceprezydentem, czyli od 2019 roku, współpracy wojewody z miastem nie było żadnej. A wręcz upatruję, że było to utrudnianie i rzucanie kłód pod nogi – mówiła w rozmowie z naTemat wiceprezydentka Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka, która zna Bocheńskiego z czasów, gdy był wojewodą łódzkim.

Moskwa-Wodnicka opisuje go jako urzędnika, który w pewnym momencie wyszedł z roli i stał się "politycznym aparatczykiem". Jak wskazała, jego kandydatura na prezydenta Warszawy wpisuje się w motyw tzw. politycznego spadochroniarstwa.

– Myślę, że warszawiacy są tak samo mądrzy, jak łodzianie i wybiorą kandydata, który jest dla nich najlepszy. A nie tego, który sprzyja głównie Kaczyńskiemu. I który nie jest związany z Warszawą, tylko działa po linii partyjnej. Myślę, że kandydat na prezydenta powinien mieć dużo wspólnego ze swoim miastem, z którego się wywodzi. A nie iść tam, gdzie zażyczy sobie Kaczyński – komentowała wiceprezydentka Łodzi.