Rozlał gnojowicę przed KPRM. Śledczy postawili mu zarzuty i... wypuścili do domu
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w sobotę 13 kwietnia w Warszawie doszło do bulwersującego zdarzenia. Przed budynek Kancelarii Prezesa Rady Ministrów nieniepokojony przez nikogo podjechał kierowca starego terenowego Mitsubishi.
Następnie mężczyzna wylał ze zbiornika znajdującego się na przyczepie cuchnącą ciecz. Dopiero wtedy został zatrzymany przez Służbę Ochrony Państwa i policję. Na całe szczęście, okazało się, iż wylana została jedynie gnojówka.
Jak podaje RMF FM mężczyzna usłyszał w niedzielę (14.04) zarzut zanieczyszczania środowiska oraz naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Następnie został on wypuszczony z aresztu.
OMZRiK ujawnia szczegóły sprawy
Więcej na temat sprawy pisze w mediach społecznościowych Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Według jego ustaleń mężczyzna, który w niedzielę usłyszał zarzuty, wjechał przed KPRM w asyście członków prorosyjskiej organizacji "Kamraci".
Początkowo podawano, że to protestujący rolnik. OMZRiK ma inne zdanie na ten temat. Podobno mężczyzna jest zwolennikiem wyjścia Polski z UE, posiadał przy sobie kamerkę prorosyjskiej telewizji "МИР ТВ" przy pomocy której prowadził transmisję online.
Jerzy Dziewulski o incydencie przed KPRM: Rolnik zakpił ze służb
Przypomnijmy, że w sobotę zastanawialiśmy się, jak sprawcy tego incydentu udało mu się podjechać przed KPRM i dlaczego dostał wystarczająco dużo czasu, by spełnić swojej zamiary? W ostrych słowach sprawę skomentował w naTemat.pl Jerzy Dziewulski – współtwórca pierwszych polskich oddziałów antyterrorystycznych, a następnie doradca prezydenta RP ds. bezpieczeństwa i wieloletni poseł na Sejm.
– Nie krytykuję funkcjonariuszy SOP, krytykuję system, który organizuje Służbę Ochrony Państwa. Jest jakiś błąd w systemie ochrony Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Nie mówię, że wewnątrz budynku, ale niewątpliwie na zewnątrz – stwierdził nasz rozmówca.
– Tym razem wielkie halo się nie stało, to jest tylko gnojowica. Ale powiem otwarcie: rolnik sobie zakpił z zasad w systemie bezpieczeństwa premiera i jego kancelarii – podkreślił Dziewulski.
Były antyterrorysta zauważył, że przed KPRM znajduje się normalna ulica, która nie podlega kontroli służb, ale nawet tam zatrzymujący się nietypowy samochód ciągnący przyczepę z wielkim baniakiem powinien zwrócić uwagę SOP. Gdyby nie było takiej reakcji, można byłoby mówić o pewnym niedopatrzeniu. Rzecz w tym, że w sobotę stało się coś jeszcze gorszego.
– Proszę zauważyć, że on nie zatrzymał się na drodze publicznej. On swobodnie wjechał na czerwony pas zarezerwowany wyłącznie dla samochodów SOP i kancelarii premiera. Nie miał prawa być w tym miejscu, to jest nie dalej, niż 3 do 5 metrów od budynku KPRM. Na litość boską! – oburza się Jerzy Dziewulski.
Czytaj także: https://natemat.pl/551786,incydent-przed-kprm-jerzy-dziewulski-komentuje