W południe w stolicy zawyły syreny. Chodzi o ważną rocznicę
"W tym roku przypada 81. rocznica powstania w getcie warszawskim. Aby uczcić pamięć Bohaterów, decyzją Wojewody Mazowieckiego Mariusza Frankowskiego w piątek 19 kwietnia br. o godz. 12.00 zostaną włączone syreny wojewódzkiego systemu ostrzegania i alarmowania funkcjonujące w zasobach Wojewody Mazowieckiego" – poinformował zespół prasowy wojewody mazowieckiego.
W południe w Warszawie zawyją syreny
"W ten sposób upamiętnimy 81. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim. Wspólnie oddajmy hołd Bohaterom. Pokażmy, że łączy nas pamięć" – skomentował w mediach społecznościowych prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Więcej szczegółów na temat akcji przekazał wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski. Jak wyjaśnił, w rocznicę powstania w getcie warszawskim warszawskie syreny alarmowe uruchamiane są rokrocznie. "W ten symboliczny sposób chcemy upamiętnić Bohaterów tamtych wydarzeń. Tego dnia zachęcam wszystkich Państwa, aby przystanąć na chwilę i oddać hołd oraz wziąć od wolontariuszy papierowego żółtego żonkila, który stał się symbolem zbiorowej pamięci o powstańcach getta" – wyjaśnił wojewoda.
Wiadomo, że sygnał potrwa 1 minutę i będzie to sygnał ciągły. Warto w tym momencie zatrzymać się i poświęcić tę chwilę refleksji na temat powstania. Jak się okazało, uruchomienie syren – poza celem symbolicznym – spełni także i inną funkcję. "Jednocześnie będzie to test poprawności działania systemu ostrzegania na terenie miasta stołecznego Warszawy. Mieszkańcy nie powinni podejmować żadnych czynności" – dodano w komunikacie.
81. rocznica powstania w getcie warszawskim
Przypomnijmy: w 1940 r. Niemcy ogrodzili murem część centrum Warszawy, tworząc getto, w którym zamknięto niemal pół miliona Żydów ze stolicy oraz okolic. 19 kwietnia 1943 r. 2 tys. Niemców wkroczyło do zamkniętej dzielnicy, by ostatecznie ją zlikwidować.
Opór stawiło im kilkuset młodych ludzi z konspiracyjnych Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB) oraz Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW). Powstaniem dowodził Mordechaj Anielewicz, członek żydowskiej organizacji młodzieżowej HaSzomer HaCair (hebr. "Młody Strażnik").
Bojownicy nie mieli doświadczenia w walce, byli wycieńczeni i słabo uzbrojeni. Ich motywacje były bardzo różne: niektórzy chcieli uczynić Niemcom jak najwięcej szkód, inni walczyli z zemsty, kolejni tzw. godną śmierć. Powstańcy wiedzieli, że nie mają szans, ale woleli zginąć w walce, niż poddać się i dobrowolnie pójść na śmierć.
Pozostali mieszkańcy getta, czyli około 50 tysięcy cywilów, przez wiele tygodni ukrywało się w bunkrach oraz piwnicach. Ich cywilny opór (niepodporządkowanie się Niemcom i ukrycie się) umożliwił bojownikom toczenie walk na ulicach i był niemniej ważny, niż ten z bronią w ręku. Przez cztery tygodnie okupanci równali getto z ziemią, paląc dom po domu, a schwytanych zabijali lub wywozili do obozów.
8 maja Mordechaj Anielewicz oraz kilkudziesięciu innych bojowników zostało otoczonych w bunkrze przy ulicy Miłej 18, gdzie popełnili samobójstwo. Nielicznym walczącym udało się wydostać kanałami z płonącego getta. 16 maja 1943 r. w odwecie Niemcy wysadzili Wielką Synagogę przy ul. Tłomackie. Tak kończy się historia getta warszawskiego.