Już wiem, dlaczego zrobiła się moda na Cuprę. Szybko zrozumiałem, że nie chodzi tylko o wygląd
Moi znajomi zdecydowali się na Cuprę kilka lat temu. Nie powiem, że nie byłem zaskoczony, bo w budżecie w granicach około 250 tys. zł można już przebierać i kręcić nosem. Cupra prezentowała się jak "coś innego", tylko potencjał napędu, przynajmniej dla mnie był zagadką.
I w końcu miałem okazję sprawdzić, co tak naprawdę daje nam na drodze Formentor VZ. Testową wersję w kolorze Midnight Black zestawiłem ze starszą, matową opcją nadwozia Petrol Blue Matt. Jestem fanem czarnego lakieru, ale w tym przypadku miałbym trudny wybór. Zobaczcie sami małe porównanie.
Formentor VZ to pierwszy niezależny model Cupry, który nie ma odpowiednika w gamie Seata. I czas leci błyskawicznie, bo sprawdziłem ten samochód dokładnie w momencie, kiedy na rynku zadebiutowała już odświeżona wersja. Nowy Formentor VZ jest mocniejszy, ma teraz 333 KM. Wygląda też nieco bardziej zadziornie. Zobaczcie sami poniżej.
Nową Cuprę pewnie jeszcze przetestujemy, ale dzisiaj trochę powspominamy. Ten "stary" Formentor też robi wrażenie, bo nie ukrywam, że od zawsze mi się podobał. Najpierw na katalogowych zdjęciach, a później w garażu u znajomych. I teraz kiedy miałem okazję pojeździć nim w ramach testów. To sylwetka SUV-a, ale chyba każdy zauważy nawiązanie do coupe.
Auto zadebiutowało w 2020 r. i od tego momentu przez jakiś czas było u nas egzotykiem na drogach. Wtedy paru osobom tłumaczyłem, co to w ogóle za samochód, ale zewnętrzny design robił swoje. Przyciągał wzrok i szybko okazało się, że Cupra nie dość, że się wyróżnia, to wzbudza raczej pozytywne reakcje. Nie poznałem nikogo, kto by powiedział, że Formentor to kolejny zwykły SUV.
Agresywne, charakterystyczne linie czy efektowny pasek świetlny z tyłu – to wszystko robi wrażenie. W naszej testowej wersji mieliśmy też 19-calowe matowe felgi "Cupra Machined Sport Black Matt". Na półce aut z wyższym zawieszeniem Formentor jest rodzynkiem, na którym większość osób zawiesi wzrok.
Wnętrze Cupry to minimalizm, który można uznać za uniwersalny. Jeśli znacie trochę auta z grupy Volkswagena, w Formentorze poczujecie się bardzo znajomo. Z przodu i z tyłu nie brakuje miejsca. Na tylnej kanapie nie szorowałem głową w sufit (mam 1,85 m wzrostu). Bagażnik ma z kolei 420 litrów, co może nie robi wielkiego wrażenia, ale pewnie można uznać za wystarczające.
Wizualnie w środku wygrywają miedziane detale charakterystyczne dla Cupry. Można się przyczepić, co do jakości wykonania niektórych elementów, ale na szczęście chodzi tu tylko o detale.
Z perspektywy lewego fotela moim zdaniem wygrywa świetnie zaprojektowana kierownica. Jej sercem są dwa przyciski – ten do rozruchu silnika oraz z symbolem Cupry, którym zmieniamy tryby jazdy. Duży plus za czytelny wirtualny kokpit, ale miałem też mały zgrzyt z ekranem w centralnej części deski rozdzielczej.
To efektowny wyświetlacz ze sprawnym systemem, ale nie dał mi odczuć, że obsługa jest intuicyjna. Do kilku podstawowych opcji co prawda łatwo się dostać, ale już sterowanie nawiewem opiera się po prostu na szukaniu i palcowaniu ekranu. Nie chodzi o to, że brakuje klasycznych pokręteł, bo widziałem już dotykowe rozwiązania, które się sprawdzały. Trzeba było jednak to maksymalnie uprościć i tego zabrakło mi w Cuprze.
Z rozmów z posiadaczami Formentora wyszło jeszcze coś, czego nie zauważyłem. W aucie znalazł się dotykowy panel do sterowania głośnością. I nie jest on nawet podświetlony, więc w nocy staje się bezużyteczny.
Lista wad i zalet wygląda na prostą. Gdyby poprawić multimedia i drobne rzeczy do obsługi, trudno byłoby się do czegoś przyczepić. Stylistyka to oczywiście kwestia gustu, ale w Formentorze czułem się po prostu wygodnie. Chyba nie jak w klasycznym SUV-ie, tylko czymś zachęcającym do... małych szaleństw.
Z tym wiąże się potencjał, jaki drzemie w Formentorze VZ. Dwulitrowy silnik o mocy 310 KM i 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego nie pozwalają się nudzić. Nie mam tu nawet na myśli jazdy, ale dźwięk, który i tak jest zduszony przez filtr GPF. Przyspieszenie do 100 km/h trwa niecałe 5 sekund (dokładne 4,9 s). Prędkość maksymalna wynosi 250 km/h.
W przypadku Formentora VZ zachwyciła mnie w zasadzie jedna rzecz: elastyczność i wszechstronność napędu. Pewnie wiecie, jak to jest w nowy autach, że mamy kilka trybów jazdy. A że w niektórych samochodach ledwo wyczujemy między nimi różnicę, to już inna sprawa. Cupra w tym przypadku wyróżnia się w genialny sposób.
Do wyboru mamy opcje: Comfort, Sport i CUPRA, a także tryb Individual. Pierwszego nie trzeba tłumaczyć, ostatniego, który można dowolnie personalizować, też nie. Dwa pozostałe zamieniają nam Formentora w zabawkę, która w końcu pozwala uwolnić moc całego układu.
I tu jest mały haczyk, który wyczułem w czasie jazdy, ale potwierdzili mi też znajomi od Cupry. Formentor VZ rzeczywiście potrafi wgnieść w fotel. A głośny i momentami realnie strzelający wydech daje poczucie, że jedziemy rasowym, sportowym wozem. Tyle że siedmiobiegowa automatyczna skrzynia i tak stara się trzymać samochód na sznurku. Szczególnie zauważyłem to w standardowym trybie jazdy.
W trybie jazdy "CUPRA" auto oczywiście wyrywa do przodu, ale nie pozwoli wam wyjść poza granicę, przy której poczujecie, że to nie jest auto do cywilnej jazdy. Każdy, kto rozważa Cuprę powinien mieć świadomość, że Formentor VZ stawia granicę w bezpiecznym miejscu. Jeśli szukacie jakiegoś absurdalnego żywiołu, trzeba spojrzeć na coś innego.
A jak wypadło spalanie? Zapomnijcie o względnie niskim zużyciu. Przy autostradowej prędkości zobaczyłem na ekranie 11 litrów. W mieście... prawie 12 l. Najprzyjemniej było jechać krajówką, wtedy udało mi się zejść poniżej 8 l. Każdy, kto decyduje się na takie auto, powinien jednak liczyć się ze spalaniem w tych granicach. Dodajmy tylko, że zbiornik paliwa ma 55 litrów. Jeśli będziecie jeździć w miarę oszczędnie, pozwoli to pokonać około 500 km bez tankowania.
Cuprą świetnie jeździ się w trasie, w warunkach miejskich bardzo pomaga opcjonalny system kamer 360 stopni z widokiem z góry. Zawieszenie nawet w komfortowym trybie jest wyczuwalnie sztywne. Układ kierowniczy w usportowionych trybach jazdy robi się bardziej wrażliwy, chociaż nie działa z precyzją żyletki. To wszystko składa się na charakterny wóz, który jednak cały czas prowadzi kierowcę za rękę.
O kosztach pisałem już na początku, ale dodam jeszcze, że ceny Formentora VZ z silnikiem benzynowym o mocy 310 KM i napędem 4x4 w podstawie startują od 234 400 zł. W mojej testowej wersji miałem kilka płatnych dodatków, m.in. elektrycznie otwierany dach panoramiczny, wspomniany system kamer czy system nagłośnienia BeatsAudio. Bardzo łatwo złamać w ten sposób granicę 250 tys. zł.
Formentor VZ na początku był autem zjawiskowym, jeśli chodzi o design w swojej klasie. Dziś trochę już się opatrzył, ale nadal kusi – według mnie przede wszystkim świetnym potencjałem napędu. I być może to stoi za spektakularnym sukcesem Cupry na rynku. Kiedy już ktoś napatrzy się na to auto, wsiada za kierownicę i odkrywa je na nowo.
Szkoda tylko, że moc jest mocno trzymana w ryzach. Cupra nadal będzie kojarzyć mi się z fajnym stylem i dawką szaleństwa, ale jednak w granicach rozsądku.
Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku oraz Instagramie.