Goście zoo wydali na nią wyrok śmierci. Koza nie przeżyła spotkania z ludzką "dobrocią"
Ogród zoologiczny w Lubinie przekazał smutną wiadomość. Padła jedna z kóz sandomierskich, zamieszkujących to zoo. Nie byłoby w tym nic dziwnego, w końcu na każdego przychodzi kres, gdyby nie to, że śmierć kozy była wynikiem tego, jak traktowali ją ludzie. A konkretnie: ludzie odwiedzający zoo.
Pomimo licznych apeli, goście często dawali kozie coś do przegryzienia. Kozy to łakomczuchy, więc namówić je na małe co nieco było łatwo. Te zwierzęta znane są również z mało wybrednej diety i posiadania 4 żołądków, pozwalających im trawić niemal każdy pokarm.
To nie pomogło jednak jednej z kóz z zoo w Lubinie. Ostre zatrucie doprowadziło do jej śmierci. Pracownicy zoo nie mają czasu zastanawiać się, co ktoś jej dał, bo walczą o życie jej młodych. Koza zaledwie kilka dni temu doczekała się potomstwa.
"Dziś miał być wesoły post o małych kózkach i ich szczęśliwych mamach... ale nie będzie. W wyniku ostrego zatrucia pożegnaliśmy wczoraj kozę sandomierską. Zostawiła dwa kilkudniowe maluchy, o których przeżycie teraz walczymy" – czytamy w poście Ogrodu Zoologicznego w Lubinie na Facebooku.
"Trochę trwało zebranie myśli do napisania tego postu, bo brakuje już cenzuralnych słów do tłumaczenia, dlaczego NIE WOLNO KARMIĆ ZWIERZĄT W ZOO. Mamy nadzieję, że temu, kto nie umiał powstrzymać się od karmienia – ręka uschnie" – dodają pracownicy zoo.
Dodają, że przez najbliższych kilka dni młode zwierzęta z matkami będą wypuszczane wyłącznie na chwilę i pod nadzorem opiekunów.
Dodajmy, że śmierć kozy jest dość poważną stratą. Koza sandomierska jest bowiem jedną z trzech polskich ras kóz, obok karpackiej i kazimierzowskiej. Powstała wraz początkiem chasydyzmu w Polsce, na przełomie XIX i XX w. w dorzeczu Wisły i Sanu. Wypasana była w Puszczy Sandomierskiej.
Niestety, była już bliska całkowitego wymarcia. Od 2016 r. na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie są prowadzone prace odtwarzające tę rasę. Niewątpliwym plusem kozy sandomierskiej są walory smakowe mleka, gdzie charakterystyczny kozi zapach jest niewyczuwalny.
Zoo w Lubinie opisuje, że "koza sandomierska jest mało wybredna pokarmowo i odporna na choroby". Tym bardziej zastanawia, czym musieli nakarmić ją goście zoo...
Przypomnijmy, że kilka lat temu w tym zoo padła inna koza, która została po prostu przekarmiona przez odwiedzających. Połowę jej wagi w chwili śmierci stanowił żołądek wraz z zawartością. Na dodatek na jej wybiegu znaleziono liście kapusty, których w jej diecie nie było. Ktoś specjalnie przemycił kapustę do zoo i nakarmił nią kozę.