Kierwiński nie wytrzymał po fali komentarzy. Stanowcza reakcja ministra
"Osoby, które stały i stoją za szkalowaniem mojego dobrego imienia - poniosą prawne konsekwencje tych nienawistnych działań. O kolejnych krokach będę Państwa informował" – napisał Marcin Kierwiński.
Chodzi o... najgłośniejsze wydarzenie polityczne majówkowej soboty. Jak pisaliśmy w naTemat, minister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Donalda Tuska wystąpił podczas Centralnych Obchodów Dnia Strażaka z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy i pierwszej damy Agaty Kornhauser-Dudy.
Przemówienie Kierwińskiego zwróciło na siebie sporą uwagę, ale nie treścią, a... formą. Było bowiem nieco rwane i bełkotliwie: minister urywał niektóre zgłoski, inne przeciągał, z trudem wymawiał niektóre słowa. Szybko zaczęto spekulować, że Marcin Kierwiński był nietrzeźwy.
Minister błyskawicznie odpowiedział. – Musiałbym być pozbawiony rozsądku, aby przyjść pod wpływem alkoholu na uroczystość, w których bierze udział 150 osób, w tym najważniejsi ludzie w kraju. Zarzucanie mi tego jest podłe – deklarował minister w rozmowie z Onetem. Dodał również, że jego zdeformowany głos mógł być kwestią problemów technicznych.
Polityk PO nie poprzestał na tej deklaracji. Opublikował wynik badania trzeźwości, któremu poddał się tuż po przemówieniu.
"Zanim wydacie wyrok posłuchajcie moich wypowiedzi, których udzieliłem mediom po wystąpieniu. Mało tego natychmiast udałem się na komendę Policji, gdzie zbadano mnie alkomatem. Wynik = 0,0. To, co wydarzyło się na uroczystościach, spowodowane było kwestiami technicznymi i pogłosem" – napisał minister spraw wewnętrznych i administracji.