Tusk zapowiedział budowę fortyfikacji na wschodniej granicy. W PiS cieszą się, jak dzieci

Piotr Brzózka
11 maja 2024, 14:58 • 1 minuta czytania
Donald Tusk zapowiedział budowę fortyfikacji na całej wschodniej granicy. Ma to być odpowiedź na presję migracyjną wywieraną przez władze Białorusi, a także zagrożenia płynące z konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Premier zapewnił też o silnym wsparciu rządu dla żołnierzy, pograniczników i policjantów pilnujących rubieży kraju. Co ciekawe, zapowiedź szefa rządu wzbudziła żywe zainteresowanie polityków PiS, którzy prześcigają się w gorzkich złośliwościach.
Donald Tusk zapowiada wzmocnienie granicy z Białorusią. Nowe fortyfikacje Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Premier Donald Tusk udał się w sobotę (11 maja) na Podlasie, aby na własne oczy zobaczyć, jak wygląda sytuacja na granicy polsko-białoruskiej, a także spotkać się z żołnierzami, pogranicznikami i policjantami pracującymi na tym kluczowym obecnie odcinku.


Rozmawialiśmy o potrzebie wzmocnienia granicy, zarówno w związku z presją organizowaną przez reżim prezydenta Łukaszenki, ale także w związku narastającym zagrożeniem wynikającym z wojny rosyjsko-ukraińskiej, z agresji Rosji na Ukrainę, z niepewnej sytuacji geopolitycznej. Będziemy w związku z tym koordynować działania na rzecz ochrony granicy – powiedział premier.

Donald Tusk mówił o rosnącej liczbie prób nielegalnego przekroczenia granicy przez migrantów kierowanych do Polski przez służby Białorusi i zapowiedział w związku z tym jak najszybszą rozbudowę infrastruktury granicznej. Jak się wyraził, fortyfikacje mają powstawać na całym odcinku wschodnim, bez "ograniczania środków".

Donald Tusk zapowiada budowę fortyfikacji. Politycy PiS mają ubaw

W tym miejscu warto zauważyć, że Donald Tusk, chcąc nie chcąc, powielił narrację Prawa i Sprawiedliwości z czasów pierwszego kryzysu migracyjnego, do którego doszło ponad 2 lata temu, tuż przed wybuchem wojny rosyjsko-ukraińskiej. Co nie bez cienia satysfakcji natychmiast wytknęli mu polityczni oponenci.

"Dobrze, że D. Tusk zmienił zdanie ws. sytuacji na granicy z Białorusią i zaczął mówić językiem rządu PiS. Wcześniej gdy my ten sztucznie wywołany kryzys migracyjny nazywaliśmy operacją hybrydową obcych służb przeciw Polsce, ludzie Tuska harcowali przy granicy, a zaporę nazywali wałem" – napisał w serwisie X Andrzej Poboży, doradca prezydenta Andrzeja Dudy.

Wtórował mu były rzecznik rządu PiS Piotr Müller: "Pamiętacie kto był przeciw budowie zapory na granicy polsko-białoruskiej? Kto chciał wpuszczać imigrantów z Białorusi? Znane inicjały D. T.". Złośliwości nie oszczędził sobie też Maciej Wąsik: A jeszcze niedawno: To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi (...)".

Tusk mówi o postępującej wojnie hybrydowej, którą prowadzi Białoruś

Zanim padły deklaracje w sprawie fortyfikacji, biorący udział w odprawie w Wojskowym Zgrupowaniu Zadaniowym Podlasie w miejscowości Karakule Donald Tusk zapewnił mundurowych o pełnym wsparciu dla ich służby. Mówił też o bardzo poważnych zagrożeniach, przed którym stoi dziś Polska.

Mówimy o presji nielegalnej imigracji, ale tak naprawdę mamy do czynienia z postępującą wojną hybrydową. I żeby nie było żadnych wątpliwości, państwo o coraz częściej agresywnych zamiarach wobec Polski, jakim jest Białoruś, współorganizuje ten proceder na polskiej granicy. Stąd potrzeba współpracy wszystkich służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo nie tylko tej granicy, ale całego państwa – stwierdził Tusk.

Premier nawiązał w swoich słowach do bardzo niepokojących informacji napływających ze Wschodu. Jak pisaliśmy w naTemat, od początku maja odnotowano 1500 prób nielegalnego przekroczenia granicy białorusko-polskiej, a tylko w ostatni poniedziałek i wtorek było ich aż 436.

Kolejne problemy majaczą zaś już na horyzoncie. Z informacji białoruskiej grupy monitoringu BYPOL wynika, że reżim Aleksandra Łukaszenki szykuje do szturmu na polską granice kolejnych 800 osób.