Morawiecki wszedł na przesłuchanie i zaczęło się... od awantury. "To nie jest Familiada"

Alan Wysocki
16 maja 2024, 14:44 • 1 minuta czytania
Mateusz Morawiecki składa zeznania przed sejmową komisją śledczą ds. wyborów kopertowych. Już w pierwszych minutach przesłuchania między byłym premierem a szefem komisji Dariuszem Jońskim doszło do spięcia. – Co to jest w ogóle za wyłączanie mikrofonu? Co to za zwyczaj? Pan może wziąć udział w Familiadzie – wypalił poseł PiS.
Mateusz Morawiecki przed komisją ds. wyborów kopertowych. Spięcie z Dariuszem Jońskim Fot. Paweł Wodzyński / East News

Między Mateuszem Morawieckim a Dariuszem Jońskim doszło do awantury już w pierwszych minutach czwartkowego przesłuchania. Były premier zaczął mówić o obstrukcji Platformy Obywatelskiej.


Morawiecki przed komisją ds. wyborów kopertowych. Spięcie z Jońskim

W końcu Joński wyłączył mu mikrofon. Morawiecki wówczas wypalił: – Co to jest w ogóle za wyłączanie mikrofonu? Co to za zwyczaj? Pan może wziąć udział w Familiadzie.

Joński odparł: – Dla pana to może śmieszne, ale 100 mln poszło w błoto. Pan za to odpowiada.

Morawiecki kontynuował: – To nie jest Familiada. Niech pan nie używa tego guziczka. Proszę wysłuchać.

Niedługo później poseł PiS stwierdził, że wyciek ze skrzynki mailowej Michała Dworczyka to "ruska robota".

W końcu Joński zapytał: – Pan udaje Greka na tej komisji?

Morawiecki stwierdził, że nie może powiedzieć, czy inicjatywa głosowania korespondencyjnego wyszła od Adama Bielana. – Nie mogę potwierdzić, że pomysł przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych wyszedł od Adama Bielana. Pomysł ten wyszedł w dyskusjach mniej więcej pod koniec marca/początek kwietnia 2020 roku – zeznał.

I dodał: – Rozmawiałem z panem marszałkiem Bielanem o wyborach korespondencyjnych w momencie, kiedy okazało się, że jest pandemia koronawirusa i trzeba przeprowadzić wybory, ale nie od niego po raz pierwszy o tym usłyszałem.

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych

Mateusz Morawiecki został wezwany przed komisję śledczą ws. wyborów kopertowych. Tuż przed wejściem na przesłuchanie polityk Prawa i Sprawiedliwości zorganizował konferencję prasową w Sejmie, gdzie odniósł się do kierowanych do niego zarzutów.

– Jako premier ślubowałem służyć Polakom i ślubowałem, że wykonam wszystko, aby nie tylko bronić zdrowie, miejsca pracy, ale także, aby bronić wszystkich praw demokratycznych, które są przypisane wszystkim naszym obywatelom – powiedział.

Jak dodał, wybory kopertowe były organizowane w związku z pandemią koronawirusa, która rozprzestrzeniła się na całym świecie. – To ten czynnik zadecydował, że w wielu krajach podejmowano decyzję, aby te wybory odbywały się w sposób odmienny niż zazwyczaj – stwierdził.

Były premier zarzucił Platformie Obywatelskiej, że ta koncentrowała się wyłącznie na tym, żeby zablokować organizację wyborów prezydenckich wiosną 2020 roku. – Kiedy my walczyliśmy z pandemią, ówczesna opozycja walczyła z nami – ocenił.

Morawiecki stwierdził również, że z dumą może ogłosić, iż nie wstydzi się żadnej decyzji podjętej w czasach kryzysu epidemicznego. – Trzeba było podejmować szybkie decyzje dla ratowania państwa, rodzin, miejsc pracy, naszej wspólnej przyszłości. To było dla mnie kluczowe – skomentował.

Według polityka komisja śledcza ds. wyborów kopertowych kieruje się trzema celami. Pierwszy z nich to "przykrycie nieudolności obecnego rządu". – Ten rząd nie realizuje swoich elementarnych obietnic – powiedział.

Drugim celem ma być przykrycie faktu, że "ten rząd nie ma nic do roboty". Trzeci zaś jest związany z trwającą kampanią wyborczą. – Trzeci cel jest bardzo jasny – promocja dwóch z trzech przewodniczących komisji, którzy startują do Parlamentu Europejskiego – podsumował Morawiecki.