Twórca tych leków może dostać Nobla, a mimo to ludzie się ich boją. Obalamy 7 mitów na temat statyn
Bez statyn nie ma nowoczesnej farmakoterapii
Statyny odpowiedzialne są głównie za obniżanie poziomu lipidów - czyli tłuszczów, takich jak cholesterol i trójglicerydy we krwi, działają również przeciwzapalne. Jest to istotne dla zdrowia naszego serca i całego organizmu, ponieważ wysoki poziom tych substancji może prowadzić do rozwoju chorób sercowo-naczyniowych.
Sprawa jest poważna, ponieważ:
- podwyższone stężenie cholesterolu nie daje często żadnych objawów, a pierwszym z nich może być dopiero zawał serca i/ lub udar mózgu!
- codzienne z powodu zaburzeń lipidowych umiera w Polsce ok. 800 osób, tyle ile zginęłoby łącznie w katastrofie samolotu pasażerskiego i Airbusa A380,
- skutecznie leczona hipercholesterolemia mogłaby ograniczyć 40 tys. zgonów rocznie, co stanowi ¼ wszystkich zgonów spowodowanych chorobami sercowo-naczyniowymi w Polsce.
Niestety w naszym kraju propaganda antystatynowa ma się dobrze. Powstają nawet, na kształt antyszczepionkowych, antystatynowe grupy, powielające mity na temat terapii tymi lekami. To rodzi niebezpieczeństwo sytuacji, w której z powodu brak wystarczającej edukacji czy fake’owych informacji pacjent nie przyjmuje leków z tej grupy. Obalmy zatem głosem specjalistów najczęstsze z nich.
MIT 1: Statyny mogą spowodować bóle mięśni
Fakt: Bóle mięśniowe to jedne z częstszych bólów, jakie w ogóle możemy odczuwać na co dzień. Statyny również mogą je czasem wywoływać, ale to nikły objaw niepożądany w stosunku do korzyści, czyli braku epizodów sercowo-naczyniowych, które przecież w niektórych przypadkach mogłyby doprowadzić do śmierci.
– Czasem bóle mięśni występują z innych przyczyn, ale pacjent, zanim one przejdą samoistnie, odstawia statyny. I gdy bóle przechodzą, łączy je właśnie z tą grupą leków – mówi prof. dr hab. n. med. Aleksander Prejbisz, kierownik Zakładu Epidemiologii, Prewencji Chorób Układu Krążenia i Promocji Zdrowia, Instytut Kardiologii.
MIT 2: Statyny powodują rozwój cukrzycy
Fakt: U pacjenta, u którego w trakcie stosowania statyn pojawiły się zaburzenia gospodarki węglowodanowej i tak wystąpiłaby cukrzyca. Poza tym jeśli się pojawi, to lekami pierwszego rzutu w tej chorobie są … statyny.
– Jedna osoba, która będzie miała te zaburzenia, to pięć zapobiegniętych zawałów serca lub udarów. Poza tym to nie są zwykle pacjenci, którzy są szczupli, mają prawidłową wyjściową glikemię. Oni tę cukrzycę i tak by mieli, ten proces jest po prostu u nich nieznacznie, tak około pół roku przyspieszony – objaśnia prof. Aleksander Prejbisz.
MIT 3: Statyny uszkadzają wątrobę
Fakt: Nie ma żadnych badań, mówiących o uszkodzeniu komórki wątrobowej ani wyjaśniających mechanizm, według którego statyny miałyby ją uszkadzać.
– U pacjentów czasem występuje, ale co warto podkreślić tymczasowy, trwający 4-6 tygodni wzrost enzymów wątrobowych. Co więcej, statyny są rekomendowane do stosowania we wszystkich chorobach wątroby, łącznie z wirusowym zapaleniem wątroby typu B i C – przypomina prof. dr hab. n. med. Maciej Banach, z zakładu Kardiologii Prewencyjnej i Lipidologii UM w Łodzi.
MIT 4: Statyny można zastąpić dopasowanymi suplementami diety
Fakt: Leczyć pacjenta z różnych posiadanych przez niego chorób mogą tylko celowane leki. I nie dotyczy to wyłącznie statyn.
– Suplementy diety nie leczą. Nie może zatem dochodzić do sytuacji, w której w przypadku objawów niepożądanych u przyjmującego jednocześnie statyny i suplementy diety, odstawiany jest lek, nie suplement. A to de facto on często jest podstawą problemów zdrowotnych pacjenta – podkreśla prof. dr hab. n. med. Jarosław Woroń, specjalista farmakologii klinicznej, kierownik Zakładu Farmakologii Klinicznej Katedry Farmakologii UJ CM.
MIT 5: Nie wezmę statyn, bo uszkodzą mi nerki
Fakt: Statyny nie mają żadnego negatywnego wpływu na nerki.
– Pacjenci z przewlekłą chorobą nerek umierają na zawał serca i udar mózgu, zatem mało tego, że statyny nie szkodzą, to jeszcze odgrywają ogromną rolę w prewencji wystąpienia epizodów sercowo-naczyniowych w tej grupie chorych – objaśnia prof. Aleksander Prejbisz.
MIT 6: Jak nie zacznę przyjmować statyn we wczesnym wieku, włączanie ich później nie ma już sensu
Fakt: Statyny mogą przynosić znaczące korzyści zdrowotne niezależnie od wieku, w którym rozpoczyna się ich stosowanie. Wiek nie może być czynnikiem wykluczającym z terapii statynowej, zwłaszcza jeśli pacjent ma inne czynniki ryzyka chorób sercowo-naczyniowych.
– Bez względu na to, w którym momencie choroby pacjenta rozpoczniemy leczenie statynami, zawsze mamy korzyści związane z wydłużaniem jego życia i zabezpieczeniem go przed epizodami sercowo-naczyniowymi – przypomina prof. Maciej Banach.
MIT 7: Terapia statynami to zawsze pierwsza propozycja lekarza dla pacjenta zagrożonego epizodem sercowo-naczyniowym
Fakt: Chociaż zdrowy styl życia jest kluczowy dla zdrowia serca, wiele osób np. z genetycznie podwyższonym poziomem cholesterolu nie osiągnie odpowiednich wyników tylko dzięki diecie i ćwiczeniom. To są tak zwani pacjenci wysokiego ryzyka, u nich terapia statynami to konieczność.
– W przypadku pacjentów niskiego ryzyka my wcale nie chcemy się spieszyć. Jeśli nam się uda być skutecznym we włączeniu aktywności fizycznej czy zmniejszeniu masy ciała pacjenta, to od tego zaczynamy – mówi prof. Maciej Banach.
Podkreślmy - to wszystko mity. Statyny mają pełen potencjał, aby mogły być właściwie dobrane do konkretnego pacjenta, na podstawie jego historii zaburzeń lipidowych i w najlepszym skojarzeniu z innymi lekami, które przyjmuje i chorobami, które posiada.
Skąd się biorą mity na temat statyn, dlaczego pacjenci się ich obawiają
Najczęściej jest to skutek niedopasowania terapii statynami do indywidualnego przypadku: nie ten pacjent, nie ten lek i nie ta dawka. Osoba, której terapia w efekcie okazała się mało skuteczna lub doświadczyła skutków ubocznych, nie ma najlepszego zdania o statynach i dzieli się tym z innymi. I tak powstaje szkodliwy mit.
Ale skąd to niedopasowanie terapii do pacjenta? Czy to błąd lekarza? Okazuje się, że to pacjenci często nie wiedzą jakie inne leki stosują na swoje choroby lub nie chcą informować specjalisty, uważając że nie ma to znaczenia dla terapii statynami.
– Oczywiście statyny to leki wymagające. Są bezpieczne, ale mogą stawać się kłopotliwe z punktu widzenia działań niepożądanych, jeżeli znajdą się w nieodpowiednim towarzystwie, czyli kiedy dochodzi do niekorzystnych interakcji z innymi stosowanymi w tym czasie lekami – zwraca uwagę prof. Jarosław Woroń.
Kolejna grupa twórców mitów to Ci, którzy usłyszeli z mało wiarygodnego źródła że statyny to samo zło i doświadczają efektu nocebo, odczuwając objawy niepożądane terapii statynami wyłącznie ze względu na psychologiczne nastawienie. I odstawiają leki. W konsekwencji tylko 6% pacjentów w Polsce jest obecnie leczonych skutecznie.
Statyny to najlepiej przebadane leki na świecie. Wydłużają życie, zmniejszają ilość incydentów sercowo-naczyniowych. Poza nielicznymi przypadkami, kiedy pacjenci wykazują totalną nietolerancję statyn - a jest to ok. 2%, pozostałe 98% osób, które powinny je przyjmować, może je bezpiecznie stosować. To najlepiej tolerowane leki w kardiologii.
I ostatnia, ale dość ważna przyczyna faktu, że statyny nie mają dobrego PR-u to - o ironio, brak lęku. U osób, u których wystąpił na przykład zawał serca lęk jest tak duży, że będą trzymały się ustalonej terapii już zawsze. Ci, którzy takiego epizodu nie doświadczyli, nie widzą sensu w ich przyjmowaniu.
Podwyższony cholesterol ”wyprzedza” zawał serca o jakieś 20-30 lat. Trzeba zatem przekonać młodego człowieka, że powinien dożywotnio przyjmować leki, których działania nigdy nie zobaczy, ponieważ zawału nie dostanie. To bardzo trudne zadanie.
Bzdurnych teorii spiskowych na temat statyn jest naprawdę sporo - że uszkadzają wątrobę, mięśnie, nerki, że powodują zaćmę czy indukują cukrzycę. Nie dajmy się zwariować i zasięgajmy opinii z wiarygodnych, merytorycznych źródeł. Informujmy swojego lekarza o pełnym stanie naszego zdrowia i przyjmowanych lekach, pozwólmy mu dobrać optymalną dla nas terapię.
A jeśli chcemy dodatkowo dowiedzieć się czy nie mamy w sobie w dużym stężeniu genu, który byłby dodatkowym czynnikiem ryzyka epizodu sercowo-naczyniowego, warto raz w życiu oznaczyć lipoproteinę (a), której stężenie we krwi jest uwarunkowane genetycznie.