Burza w studiu na koniec debaty w TVP. Nagle padło pytanie po angielsku
W niedzielę 9 czerwca Polacy zdecydują, kto w kolejnych latach będzie reprezentował polskie interesy w Parlamencie Europejskim. Na zaledwie kilka dni przed wyborami, sondażowe wyniki nie dają gwarancji zwycięstwa żadnej partii.
Szansą na przekonanie niezdecydowanych miała być debata w TVP Info. Jednak więcej niż o programach i pomysłach, znów mówi się o znajomości języka angielskiego.
Awantura w studiu po słowach w języku angielskim
Na zakończenie debaty w TVP prowadzące Justyna Dobrosz-Oracz i Dorota Wysocka-Schnepf postanowiły poprosić uczestników o to, żeby pożegnali się z widzami w języku angielskim. – Dajemy szansę, aby mogli państwo zaimponować swoim wyborcom. Ktoś chętny? – powiedziała Wysocka-Schnepf.
Pierwszy do odpowiedzi wyrwał się Borys Budka z KO, który zaapelował, aby polscy wyborcy udali się do urn wyborczych. Podkreślił, że zwycięstwo jego ugrupowania jest możliwe tak jak 15 października.
Pozostali uczestnicy nie byli już tak chętni do odpowiadania w języku angielskim. Szczególnie wzburzony był Stanisław Żółtek. – Czy jesteśmy w Polsce? – pytał. Kiedy jedna z prowadzących wspomniała, że w Brukseli obowiązują dwa języki obce, czyli angielski i francuski, dopytywał – A polski? Polski można olać.
"Oni już sprzedali Polskę. Bardziej żenującej ustawki z Budką dawno nie widziałem! Jesteśmy w Polsce i mówimy tutaj po polsku!!!" – kontynuował później w mediach społecznościowych.
Na stwierdzenie o dwóch językach zareagowała Beata Szydło z PiS, która ubiega się o reelekcję do Parlamentu Europejskiego. – Pani redaktor mówiła, że są dwa języki obowiązujące. Wszystkie języki narodowe mają te same prawa – stwierdziła była premier. Dobrosz-Oracz odparła jedynie, że w kuluarach używa się jednak angielskiego, a nie polskiego.
W sieci burza po debacie w TVP. Angielski znów kością niezgody
Właśnie te ostatnie minuty środowej debaty są najgłośniej komentowane w mediach społecznościowych. "Ten angielski na koniec to wybitna żenada. Gdyby Platforma była tak biegła w obronie naszych interesów w UE, jak Borys Budka w języku angielskim, to Polska byłaby krajem mlekiem i miodem płynącym" – pisał uczestnik debaty Konrad Berkowicz (Konfederacja).
"Debata w TVP Info Tuska przewidywalna i tendencyjna... pracowniczki tuskowej tv nie były w stanie uszanować reguł ustalonych przez sztabowców i koniecznie chciały zabłysnąć w oczach kandydatów" – oskarżał Rafał Bochenek, rzecznik PiS.
Zawiedziona zakończeniem debaty była również dziennikarka Dominika Długosz. "Odpytywanie polityków z angielskiego jest takie bardzo z lat 90-tych. Ech" – podsumowała.