Młoda kobieta oskarża byłą firmę: "Zwolnili mnie za brak stanika". Czy pracodawca może tego wymagać?
Z tego tekstu dowiesz się:
- jakie pytania zadaliśmy byłemu pracodawcy Justyny?
- czy i jak zleceniodawca może wpływać na ubiór zatrudnionych osób?
- czy to legalne, by pracodawca wprowadzał nakazy i zakazy dotyczące bielizny pracownic?
- do czego ma prawo pracownica, którą zwolniono za brak stanika?
- czy pracodawcy regulują kwestię bielizny pracowników – mężczyzn?
Tiktok o zwolnieniu z pracy za brak stanika
We wtorek na TikToku ukazał się filmik młodej kobiety, która mówi, że została zwolniona z pracy za to, że nie nosi stanika. W związku z tym szuka pomocy prawnej i innych byłych pracowników firmy, którzy także mają złe doświadczenia z pracodawcą.
W blisko dziesięciominutowym nagraniu tiktokerka opisuje szczegółowo swoją sytuację.
Jak mówi, ta praca nie była wymarzona, ale dała się pogodzić ze szkołą. – Psychicznie była tam masakra – stwierdza Justyna.
Po tym, jak przepracowała osiem tygodni, kierowniczka miała zwołać zebranie.
Pracuję tam dwa miesiące. Nie noszę stanika od trzech lat, jak nie więcej. Chodzę ubrana tak, że w sumie nikt nawet nie zauważy, że tego stanika nie mam, chyba że bardzo mu na tym zależy. I tak: dostałyśmy komunikat wczoraj rano. Pani kierownik przy wszystkich dziewczynach powiedziała, że od dzisiaj jest nakaz noszenia bielizny.
Tiktokerka opisuje, że pracownice przyjęły komunikat w różny sposób zależnie od wieku. Te starsze, w wieku 40-50 lat, miały zareagować śmiechem, do którego przyłączyła się kierowniczka. Zwierzchniczka miała dodać, że dla normalnych osób ten obowiązek jest całkowicie normalny i naturalny, ale dla niektórych widocznie nie.
Nowe zasady, według relacji Justyny – nie spodobały się młodym pracownicom, choć nie zaprotestowały głośno. – Byłyśmy w szoku po prostu – mówi autorka nagrania.
Justyna podkreśla, że dziewczyny mają świadomość, że do pracy trzeba się ubierać adekwatnie, czyli na przykład nie odsłaniać za dużo ciała, ale poza tym w ich hali produkcyjnej nie obowiązuje żaden dress code. – Kierowniczka ma zarządzać ludźmi. Interesuje się czyimś stanikiem – twierdzi tiktokerka.
Jak opowiada, na początku nie potraktowała tego zalecenia poważnie. Następnego dnia pojawiła się w pracy bez biustonosza pod T-shirtem.
Od samego rana, jak tylko weszłam, zostałam złapana za rękę. Zostały mi przekazane słowa w stylu: "Czemu nie masz stanika?". [...] Poczułam się, jakby ktoś mnie obdarł z godności w jednym momencie. Zero szacunku. Poczułam się po prostu mega źle. Stanęły mi łzy w oczach.
Justyna miała usłyszeć, że nazajutrz ma założyć stanik. Wkrótce, jak twierdzi, w hali produkcyjnej spotkała koleżankę, która powiedziała, że jej też zwrócono uwagę za brak stanika. Obie kobiety nie dowierzały w to, co się dzieje. Wypadki miały potoczyć się szybko.
Równo jak wyszłyśmy na przerwę, zadzwonił telefon z agencji. Najpierw do mnie, później do Ani. Dostałyśmy telefon, że nasza umowa jest rozwiązana, że jutro mamy nie przychodzić do pracy.
Kobieta nie ma wątpliwości, że przyczyną zwolnienia był brak stanika. – Autentycznie wiedziałam, że to jest tylko i wyłącznie z tego powodu – relacjonuje.
O sprawie piszą już lokalne "Fakty kaliskie". Odezwała się do nich Ania – druga młoda kobieta, która razem z Justyną miała stracić pracę na hali produkcyjnej z powodu braku stanika. Obowiązek jego noszenia z dnia na dzień miała wprowadzić kierowniczka. Bez wyjaśnienia. Młode kobiety nie posłuchały i kilkadziesiąt godzin później miały za to stracić pracę.
Justyna kontra producent zapachów samochodowych z Kalisza
"Nowoczesna firma zlokalizowana w centrum Europy [...] od samego początku wyróżniała się innowacyjnością, dynamiką działania i tempem rozwoju" – tak na swojej stronie internetowej przedstawia się przedsiębiorstwo, na które skarży się młoda kobieta. W jej tiktoku co prawda nie pada nazwa producenta perfum do samochodów, ale wyszukanie jej w Google to tylko kwestia kilku sekund. Chodzi o firmę MTM Industries sp. z.o.o.
Firma zaznacza w sieci, że stawia na różnorodność. "Możesz czuć się u nas bezpiecznie bez względu na poglądy, narodowość, wyznanie czy orientację seksualną. W naszej firmie pracują obcokrajowcy czy osoby niepełnosprawne, a kobiety zajmują stanowiska kierownicze. Wiemy, że dzięki różnorodności jesteśmy lepsi jako zespół" – czytamy. Czy poszanowanie różnorodności obejmuje także prawo pracowników do noszenia (lub nie) bielizny? Chcemy się tego dowiedzieć.
Pytania do firmy z Kalisza o zwolnienie za brak stanika
Piszemy maila do kaliskiej firmy prosząc o odniesienie się do nagrania Justyny. Pytamy, czy Justyna i Ania pracowały w tym zakładzie, a jeśli tak, kiedy i dlaczego zostały zwolnione. W szczególności chcemy wiedzieć, czy to prawda, że zatrudnione tam kobiety mają obowiązek noszenia biustonosza, a jeśli tak, od kiedy i z jakiego powodu. Kończymy pytaniem, czy producent zapachów samochodowych wprowadził jakieś nakazy dotyczące bielizny mężczyzn.
Czekając na to, co o sprawie ma do powiedzenia firma, dzwonimy do mec. Moniki Wieczorek, radczyni prawnej.
Czy pracodawca może wpływać na ubiór pracownika? Tak, ale tylko wtedy, jeśli jest uzasadniony powód
Mec. Monika Wieczorek potwierdza, że pracodawca może wprowadzać zasady dotyczące ubioru pracownika. Dotyczy to także sytuacji, gdy osoba jest zatrudniona – jak Justyna i Ania – na umowę zlecenie za pośrednictwem agencji. Jest jednak bardzo duże "ale".
– Musi to mieć związek z wykonywaną pracą, być oparte na obiektywnych kryteriach i mieć uzasadnienie w charakterze pracy. W innych przypadkach narzucenie określonego ubioru będzie niedopuszczalną ingerencją w sferę prywatną pracownika, ale i zleceniobiorcy. Bo poszanowanie prywatności jest obowiązkiem nie tylko pracodawcy, ale i zleceniodawcy – podkreśla mec. Wieczorek.
A więc na przykład uzasadniony jest nakaz noszenia kasku na budowie, ale już nie zakaz noszenia bokserek na rzecz slipów w pracy biurowej. Prawniczka zaznacza, że pracodawca lub zleceniodawca musi przemyśleć, czy ograniczenia dotyczące ubioru, które chce wprowadzić, są naprawdę konieczne.
Przeczytaj też: Nie dostała pracy, bo jest kobietą. Oburzająca historia naszej czytelniczki
Nie znaczy to oczywiście, że do pracy można przychodzić w zaplamionych łachmanach. Pracodawca lub zleceniodawca ma prawo oczekiwać od zatrudnionych, że będą się prezentować w estetyczny sposób.
– Najczęściej pracodawcy oczekują tzw. schludnego, profesjonalnego wyglądu i to jest zgodne z prawem. Ale już określanie wysokości obcasów czy upięcia włosów u kobiet jest dyskusyjne. Na szczęście coraz częściej obserwuję w biznesie bardziej elastyczne podejście pozwalające na większą swobodę, ekspresję i mniejsze skupienie się na wyglądzie – opisuje prawniczka.
– Decydując się na to, trzeba się zawsze zastanowić – czy istnieje uzasadniona potrzeba, aby ograniczać swobodę decydowania o ubiorze, a zwłaszcza o bieliźnie, czyli już o sferze intymności. W praktyce nie będzie to zwykle dopuszczalne. Można sobie wyobrazić, że uzasadnieniem dla możliwości wprowadzenia takiego ograniczenia będzie potrzeba zapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Ale trzeba tu być bardzo ostrożnym – mówi mec. Monika Wieczorek.
"Pracy nie powinny towarzyszyć niezrozumiałe zakazy i nakazy"
Jednak nawet wtedy, gdy istnieje dobry powód, by uregulować ubiór pracowników, firma powinna wyjaśnić, dlaczego wprowadza ograniczenia. Co ważne, nie muszą być one wprowadzane na piśmie.
– Wystarcza ustne polecenie, ale oczywiście można to także uregulować w odpowiednich dokumentach, na przykład w Regulaminie pracy. Ale niezależnie od tego, czy zostanie to przekazane ustnie, czy sformalizowane w pisemnych wytycznych, należy przedstawić uzasadnienie. Nie ze względów formalnych, ale po to, aby jasno zakomunikować, skąd ta potrzeba się bierze. Pracy nie powinny towarzyszyć niezrozumiałe zakazy i nakazy. Nie służy to ani pracownikom, ani pracodawcy, w szczególności może powodować konflikty – ostrzega rozmówczyni naTemat.
A więc legalne jest, by pracodawca wprowadził niezbędne regulacje dotyczące ubioru pracowników bez wyjaśnienia, ale w jego interesie leży, by wytłumaczył pracownikom dlaczego.
Co może zrobić kobieta zwolniona za brak stanika?
Wiele zależy od formy zatrudnienia. Osoba zatrudniona na umowie o pracę może odwołać się od wypowiedzenia do sądu pracy, a ten rozstrzygnie, czy wymogi szefów dotyczące ubrania były racjonalne.
– Jeżeli wymaganie dotyczące ubioru jest nieuzasadnione, to i wypowiedzenie umowy oparte na niespełnieniu tego wymogu może zostać uznane za nieuzasadnione, czyli niezgodne z prawem – tej oceny dokonuje sąd pracy, jeżeli osoba odwoła się od wypowiedzenia – mówi mec. Monika Wieczorek.
A co jeśli nie chodzi o pracownicę, ale zleceniobiorczynię?
– Osoby pracujące na podstawie umowy zlecenia nie są zupełnie bez ochrony – jeżeli umowa zostaje rozwiązana bez ważnego powodu, można żądać od zleceniodawcy odszkodowania – dodaje prawniczka.
Czy pracodawcy ingerują w bieliznę pracowników – mężczyzn?
Na koniec zapytaliśmy mecenas Wieczorek, czy w swojej karierze prawniczej spotkała się z sytuacją, by pracodawca lub zleceniodawca regulował, czy i jaką bieliznę mają nosić zatrudnieni u niego mężczyźni.
– W swojej pracy obserwuję różne obostrzenia dotyczące wyglądu, ale nie spotkałam się jeszcze z nakazem noszenia bielizny. Pamiętajmy, że to sfera intymna, a zatem ingerowanie w nią może występować naprawdę wyjątkowo, tylko z ważnych powodów – podsumowuje mec. Monika Wieczorek.
MTM odpowiada na pytania naTemat
Odpowiedź od firmy, wokół której trwa afera stanikowa, przyszła mailem wczoraj po południu. Czytamy w nim, że Justyna została zwolniona, ale nie miało to związku z bielizną.
W odpowiedzi na materiał opublikowany przez pracownicę agencji pracy w mediach społecznościowych, w którym mówiła o zwolnieniu z pracy z powodu braku biustonosza, firma MTM Industries sp. z o.o. oświadcza: Decyzja o zwolnieniu pracownika została podjęta zgodnie z przepisami prawa pracy i nie miała związku z brakiem bielizny. Jako organizacja dbamy ochronę wszystkich pracowników przed wszelką dyskryminacją. Bardzo poważnie traktujemy osoby pracujące z nami i dla nas, zawsze działamy profesjonalnie, postępując zgodnie z najwyższymi standardami współżycia społecznego.
Oprócz oświadczenia MTM przesyła nam też informację, że nie ma żadnych regulacji dotyczących noszenia bielizny przez pracowników. Odpowiedzi na pytanie, dlaczego Justyna i Ania straciły pracę, jednak nie ma.