"Pokazywał, że jest tu bogiem". Ujawniono, jak Macierewicz sprawował funkcję szefa MON
Jeden z emerytowanych generał bez ogródek powiedział dziennikarce Onetu, że "od samego początku Macierewicz pokazywał, że jest tu bogiem".
– Pamiętam jego urodziny. To było w sierpniu 2016 roku. Na uroczystości zjawili się ludzie z każdej komórki MON-u. Macierewicz jest przeciwnikiem alkoholu, zwolennikiem sportu, dlatego symbolicznie na stole postawiono kieliszki, ale nalano w nie wody – zaczął opowiadać Edycie Żemle ten generał.
Macierewicz jako szef MON. Wojskowi ujawniają kulisy
I kontynuował: – Przy stole siedział ówczesny kandydat na szefa logistyki. Wzniósł toast, w którym pod niebiosa wychwalał ministra. Na koniec machnął jednym haustem to, co było w kieliszku. Mocno się przy tym skrzywił, a pod nosem bąknął: "O, woda?".
Były szef MON miał mieć też dużo bardziej niebezpieczne pomysły. W książce dziennikarki Onetu oficer sił powietrznych przytoczył historię, że "przed wyjściem na zbiórkę Macierewicz zadał jeszcze komendantowi Rajchelowi dziwne pytanie: "Co by pan generał powiedział na to, jakbyśmy tymi pańskimi iskrami zbombardowali Pałac Kultury i Nauki?".
– Widziałem, że gen. Rajchela kompletnie zamurowało. Odpowiedział jakoś wymijająco, że to głupi pomysł. Niedługo później zdjęli go ze stanowiska – zrelacjonował wojskowy.
Żemła dopytała, czy serio Macierewicz pytał gen. Rajchela, czy moglibyście zbombardować samolotami TS-11 Iskra Pałac Kultury i Nauki.
– Na sto procent zadał takie pytanie. Pytał, jak iskry są uzbrojone i czy byśmy Pałac Kultury zbombardowali. Trochę później publicznie wiceminister Kownacki powiedział, że wojsko poradziłoby sobie z wysadzeniem tego pałacu, że dla żołnierzy byłoby to niezłe ćwiczenie. Ale to było później, już po wizycie Macierewicza w Dęblinie – potwierdził ten oficer.
O Macierewiczu naszej dziennikarce Annie Dryjańskiej w podcaście "poliTYka" odpowiadał też Marek Dąbrowski, autor książki "W innym świecie. Za kulisami Podkomisji Smoleńskiej".
Macierewicz torpedował nawet pracę podkomisji smoleńskiej
– Dostałem zaproszenie do tej podkomisji, bo przez pewien czas współpracowałem z parlamentarnym zespołem Antoniego Macierewicza. Chciałem uzupełnić luki w wiedzy i dalej badać katastrofę smoleńską, bo zająłem się tematem już w 2011 roku, a komisja ma dostęp do takich dowodów, do jakich zwykły obywatel nigdy nie będzie miał – powiedział nam Dąbrowski.
– Problem zaczął się, gdy poseł Antoni Macierewicz został zwolniony z funkcji ministra obrony narodowej i został przewodniczącym tej podkomisji. Mówiąc kolokwialnie, położył rękę na absolutnie wszystkich działaniach wszystkich członków i zaczął to kontrować w sposób taki, jakiego dotąd w podkomisji nie było – dodał.
– To poskutkowało zablokowaniem wielu tematów, wielu badań, które były już rozpoczęte. Nie udało się ich właśnie dlatego sfinalizować, bo przewodniczący je zablokował, albo nie był zainteresowany ich rozpoczęciem. Miał wizję katastrofy, podjął kroki dyscyplinujące członków podkomisji, które miały skutkować tym, że wszyscy grzecznie pójdą w tę stronę, którą on uważał za prawidłową i uzasadnioną, ale czy prawdziwą? Mam wątpliwości, że wierzy w to, co mówi – podkreślił.