Im młodsze dziecko na szczycie, tym większy powód do chwalenia się? Niepokojący trend wśród rodziców

Karolina Kurek
31 lipca 2024, 15:02 • 1 minuta czytania
"Rysy z moim siedmiolatkiem", "Pięciolatek wszedł na Giewont" – chwalą się rodzice w mediach społecznościowych i prześcigają w opowieściach, jak młoda była ich pociecha, gdy zdobyła jakiś szczyt. Czy zawsze chodzi o zapewnienie rozrywki najmłodszym, czy jednak czasami o spełnienie ambicji rodziców? Naczelnik TOPR Jan Krzysztof komentuje ten "niepokojący trend" i ostrzega przed wyruszaniem z dziećmi na ambitne wyprawy.
Nowy trend wśród Polaków może mieć poważne konsekwencje Fot. Albin Marciniak/East News

To nic nowego, że rodzice chwalą się dokonaniami dzieci. I też nic złego, o ile te dokonania nie narażają zdrowia czy życia najmłodszych.


O czymś takim można mówić w przypadku trudnych wycieczek w góry z dziećmi, które są zbyt małe na takie wyprawy. Jednak dla niektórych rodziców wiek pociechy nie tylko nie jest przeszkodą, ale wręcz zachętą przy zdobywaniu szczytów. Można odnieść wrażenie, że im dziecko w górach młodsze, tym bardziej można zaimponować innym miłośnikom takich wypraw.

"Sobotnie Rysy. Damian 11 lat.", "Chłopaki 14 i 13 lat bez kryzysów, dotrzymywali kroku mężowi i dzielnie dali radę, Jaś lat 11, trochę ze mną tyłem, ale też podołał wyzwaniu ", "Rysy z moim siedmiolatkiem", "Pięciolatek wszedł na Giewont". Takie posty w ostatnim czasie dość często pojawiają się na popularnej wśród miłośników gór i wspinaczek grupie na Facebooku "Tatromaniacy".

Na grupach dla miłośników gór niektórzy proszą też o rady, np. jak przygotować się do wejścia na szczyt z dzieckiem. Pod postami często pojawiają się wpisy rodziców, którzy opowiadają, ile lat miało ich dziecko, gdy pierwszy raz weszło na konkretną górę. Niektórzy piszą o zaledwie 3-letnich dzieciach.

Apel naczelnika TOPR do rodziców zabierających dzieci w góry

Rosnąca liczba wyżej opisanych postów zwróciła uwagę naczelnika Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jan Krzysztof zaniepokojony zaistniałą sytuacją wystosował apel do rodziców, którzy decydują się zabrać swoje pociechy w góry.

"Prosimy o zachowanie zdrowego rozsądku i dbanie o komfort i bezpieczeństwo dzieci, z którymi wybieramy się w góry" - czytamy na profilu TOPR na Facebooku.

Jan Krzysztof zwrócił się z prośbą, by na pierwszym miejscu stawiać bezpieczeństwo dzieci, gdy decydujemy się zabrać je na wycieczkę w góry. Naczelnik TOPR pochwala aktywny wypoczynek i spacerowanie mniej wymagającymi szlakami, jednak nie podoba mu się zabieranie najmłodszych na wędrówki, które dla wielu dorosłych są wyzwaniem. Zwraca uwagę, że istnieje zagrożenie wypadku i może nieść to za sobą poważne konsekwencje dla ich zdrowia.

"Z niepokojem obserwuję nasilający się trend zabierania kilkuletnich dzieci na bardzo ambitne wycieczki wysokogórskie (..) uważam, że zabieranie dzieci w rejony wysokogórskie bez odpowiedniej wiedzy i umiejętności asekuracji technikami linowymi jest narażaniem dzieci na poważne konsekwencje zdrowotne, włącznie z bezpośrednim zagrożeniem życia w skrajnych przypadkach. Takie zachowanie może stanowić również podstawę do prawnej oceny sprawowania właściwej opieki nad osoba niepełnoletnią" - brzmi oficjalny komunikat.

Przypomnijmy, że w Tatrach i nie tylko co roku dochodzi do wielu poważnych wypadków, które często wynikają z braku dostatecznej wiedzy lub nieodpowiedniego przygotowania do wędrówki. Niedawno media informowały o 7-latce, która spadła kilka metrów w dół w czasie wędrówki na Świnicę. Dziewczynce na szczęście nic poważnego się nie stało, zatrzymała się na półce skalnej.

Czytaj także: https://natemat.pl/564971,nad-morzem-narzekaja-na-sezon-takie-trendy-widac-wsrod-turystow