Pojechałem Passatem na GP Węgier. Bardziej niż wygrana Piastriego zaskoczył mnie zasięg auta

Adam Nowiński
03 sierpnia 2024, 16:52 • 1 minuta czytania
Są samochody, które w swoim DNA mają zakodowane, żeby być typowymi połykaczami tysięcy kilometrów. I chociaż nowy Volkswagen Passat nie ma na klapie znaczka GT, to moim zdaniem jest idealnym autem na długie podróże. Już mówię dlaczego.
Zabrałem Passata na wyścig F1. Fot. Adam Nowiński / naTemat

Volkswagen Passat dziewiątej generacji nie wyróżnia się za bardzo na ulicy swoim wyglądem. Fani tego modelu twierdzą nawet, że jest po prostu nijaki i wzdychają do klasycznej B5 highline.


Ja nie do końca się z tym zgodzę, bo mnie osobiście w B9 przypadły do gustu choćby nowe listwy świetlne na klapie bagażnika czy na przednim pasie, a w tym kolorze nadwozia (Maripost green – tak, green, nie blue) samochód naprawdę świetnie się prezentuje.

Ale cóż, gusta są różne i nie będę wdawał się tutaj w polemikę. Dla mnie Passat od zawsze kojarzył się z funkcjonalnością, czyli z długimi podróżami, zwłaszcza jeśli pod maską miał silnik diesla. I to jest najważniejsze.

Testowany przeze mnie model to benzyna z miękką hybrydą. Czy poradził sobie na dłuższym dystansie? Zabrałem go, a raczej on mnie, do Budapesztu na wyścig Formuły 1. Oto co mnie zaskoczyło na plus w nowym Passacie i co warto, żeby w kolejnych modelach uległo poprawie.

1. Wygoda i komfort

No to są jedne ze sztandarowych zalet tego auta. Przy długich jazdach mamy bardzo wygodną pozycję za kierownicą. Inżynierowie Volkswagena użyli bardzo dobrych jakościowo materiałów, część z recyklingu, a część wegańskich. Poza tym tam, gdzie ma być miękko, czyli na obiciach tuneli, na podłokietnikach, na boczkach drzwi, to jest miękko.

Mnie bardzo do gustu przypadły super wygodne fotele ergoActive (te oczywiście są w opcji) z elektryczną regulacją, podgrzewaniem i wentylowaniem (wszystko w opcji). Świetna i niezwykle przydatna, szczególnie po powrocie ze smaganego słońcem toru, była też funkcja suszenia ubrań, kilka minut jazdy i koszulka była na plecach sucha – wybitnie zwiększając komfort.

Do tego mnóstwo miejsca w pierwszym, jak i drugim rzędzie siedzeń – z tyłu zarówno na nogi jak i głowę, a to nie jest takie oczywiste, bo testowany przeze mnie B9 w wersji Elegance miał szklany dach. Dobrze, że był zasłaniany, dzięki czemu środek pojazdu nie nagrzewał się tak szybko.

Komfort podróży na tylnej kanapie zwieńczały drobiazgi takie jak rolety przeciwsłoneczne, dodatkowa strefa klimatyzacji i podłokietnik z uchwytami na kubki oraz wspornikiem na tablet – sprytne rozwiązanie.

2. Schowki i ładowność

Kolejną zaletą nowego Passata, zwłaszcza jeśli wybieracie się w długą podróż, jest jego ładowność. Od poprzedniej generacji jest on dłuższy o 15 cm (4,91 m) i ma pojemniejszy bagażnik o 40 litrów (690 litrów). To z całą pewnością wystarczy, żeby spakować cztery osoby i jeszcze zostanie miejsca.

Pod podłogą macie dostępny schowek na automatycznie zwijaną roletę oraz szynę załadunkową, za pomocą której możecie przytwierdzić swoje bagaże tak, żeby nie przesuwały się podczas jazdy.

A jeśli nie zmieścicie wszystkich podręcznych rzeczy w bagażniku, to zawsze macie wiele pojemnych i praktycznych schowków w części pasażerskiej samochodu.

3. Zasięg i silnik

Jak długa podróż, to liczy się też zasięg i spalanie, a te w nowym Passacie są fenomenalne. Przypominam, że mówimy tutaj nie o dieslu, a o benzynie. Silnik 1.5 TSI naprawdę daje radę, ma całkiem przyzwoity moment obrotowy, chociaż trzeba przyznać, że gdy depniecie gwałtownie, żeby kogoś wyprzedzić, to średnio przyjemnie zdarza mu się zawyć.

Miękka hybryda pomaga mu przy ruszaniu oraz utrzymuje pojazd w ruchu, kiedy auto wchodzi w tryb żeglowania.

A wracając do spalania, to udało mi się wykręcić nim około 5 l/100 km, co dało ponad 1300 km na jednym baku, jadąc zgodnie z ograniczeniami i przez znaczną część trasy po drogach szybkiego ruchu oraz autostradach. Oczywiście tych słowackich i węgierskich, a tam jest ograniczenie do 130 km/h.

Niemniej jednak 1300 km+ to naprawdę bardzo imponujący rezultat.

Ale jeśli nie chcecie benzyny, tylko diesla, to nowy Passat występuje ponadto w wersjach: 2.0 TDI (122, 150 i 193 KM), 1.5 TSI eHybrid o mocy 204 i 272 KM oraz 2.0 TSI o mocy 204 i 265 KM.

4. Systemy i wspomagacze

O systemie Ida, który bazuje na dobrodziejstwach Chata GPT pisał już mój redakcyjny kolega, więc ja tylko dopowiem, że auto prowadzi się niemal samo. System rozpoznawania znaków w połączeniu z aktywnym radarem podpowiada kiedy zwolnić, a gdy odpuścimy nogę z gazu, to auto samo wytraca prędkość do wymaganej ograniczeniem.

Do tego asystent autostradowy drugiego stopnia, kontrola martwego pola, asystent pasa ruchu – świetnie sprawdza się nawet gdy nie ma linii, ogarnia pobocze – aktywny tempomat, no słowem wszystko, co wam się przyda w długiej trasie i może podwyższyć komfort prowadzenia tego samochodu.

Co do poprawienia?

Jest parę mankamentów. Przede wszystkim położenie centralnego wyświetlacza. Jeśli włączycie sobie nawigację z map Google na Android Auto, to prawą dłonią leżącą na kierownicy zasłaniacie sobie informacje dotyczące pozostałego dystansu do pokonania i czasu podróży, więc żeby je zobaczyć, musicie zapuszczać żurawia, co często rozprasza i nie jest zbyt bezpieczne.

Do tego auto raz samo się zresetowało do ustawień defaultowych, ale to raczej kwestia tego, że nie byłem zalogowany na żadnego użytkownika, tylko jako gość. Gdybym miał swoje konto, pewnie nie miałbym takiego problemu, bo samochód sparowany byłby z apką i miał zapisane choćby ustawienia foteli czy ekranów.

No i te haptyczne przyciski... Miło, że na kierownicy znalazły się już te fizyczne, ale nadal sterowanie klimatyzacją, czy generalnie wszystkie potrzebne funkcje są obsługiwane za pomocą suwaków haptycznych lub z poziomu ekranu centralnego. Nawet odsłanianie i otwieranie dachu otrzymało suwaki.

Nie jest to najpraktyczniejsze, szczególnie podczas ustawiania klimatyzacji w trasie. Wiem, że fizyczne przyciski to koszt, ale warto w to jednak zainwestować. Trzeba jednak przyznać, że to bardziej czepialstwo o detale, które nie miały bardzo dużego wpływu na komfort jazdy.

Cena?

Ceny nowego Passata wyglądają następująco:

Czy to dużo? Jeśli tak, to skoczcie do salonu Skody zobaczyć bliźniaka Passata, czyli nowego Superba, może wyjdzie taniej. Ja jeśli miałbym wybierać, to postawiłbym na B9.

Czytaj także: https://natemat.pl/545351,nowy-volkswagen-passat-i-nowy-volkswagen-tiguan-pierwsza-jazda