Zamieszanie ws. śmierci zaginionego na Bałtyku żołnierza. Mamy nowe informacje od ŻW

Natalia Kamińska
06 sierpnia 2024, 15:18 • 1 minuta czytania
27-letni żołnierz został porwany przez fale na terenie poligonu Wicko Morskie. Zdarzenie miało miejsce w poniedziałek. Nadal trwa akcja ratunkowa. Media, powołując się jednak na depeszę PAP, podały wcześniej we wtorek, że mężczyzna nie żyje. Nam udało się dowiedzieć w ŻW w Szczecinie, że jest to niepotwierdzona informacja i nadal trwają jego poszukiwania.
Ustka-Wicko Morskie. Zaginiony w Bałtyku żołnierz. Nowe informacje. Fot. Służba SAR - BSR Darłowo/Facebook

Informację o porwanym przez fale Bałtyku na poligonie Wicko Morskie mężczyźnie przekazało najpierw Centrum Koordynacji Ratownictwa Wodnego WOPR w Szczecinie. W akcji ratunkowej biorą udział statki ratownicze, ale też strażacy, policjanci i żołnierze. 


We wtorek liczne portale, powołując się na depeszę PAP, podały, że "żołnierz utonął". NaTemat.pl w biurze rzecznika oddziału Żandarmerii Wojskowej usłyszało jednak, że nadal "trwają czynności poszukiwacze". – Dopóki żołnierz nie zostanie odnaleziony, nie można określić jego statusu – przekazał nam mjr Tomasz Zygmunt. PAP i niektóre media już również sprostowały tę informację.

Miejsce zaginięcie 27-letniego żołnierza było także przeszukiwane przez śmigłowiec Marynarki Wojennej. – Jeśli będzie taka potrzeba, nasze jednostki włączą się w działania prowadzone przez wojsko – dodał do tego rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR Rafał Goeck, cytowany przez RMF FM.

Zaginiony 27-latek to żołnierz dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej z 18 Batalionu Rozpoznawczego z Białej Podlaskiej.  

Nadal wielu Polaków ginie w wodzie

Jak mówił w lipcu zeszłego roku naTemat.pl Maciej Rokus, szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP oraz biegły sądowy w zakresie analizy utonięć, w Polsce "mamy mniej utonięć niż kilkanaście lat temu, ale przy innych krajach, jak Holandia, czy Norwegia, pod względem statystyk wyglądamy słabo".

– Pierwszą przyczyną jest nasza mentalność. Polak jest osobą niesamowicie beztroską, wychodzi z założenia, że jeżeli coś się przydarzy, to każdemu, tylko nie mnie. Podejmuje różne zakłady i wyzwania, popisuje się przed kolegami, dziewczynami, to ryzyko, które czasami kończy się utonięciem – wymieniał ekspert.

– Nie chcę obrazić Polaków, ale mentalność Niemca, czy Norwega, jest inna. Jeśli nie jest potrzebny patent, on wypożyczy żaglówkę, bo będzie miał doświadczenie i będzie umiał żeglować. A u nas ludzie bez doświadczenia płacą za sprzęt i płyną, bo nie trzeba patentu. W innych krajach ktoś, kto wcześniej nie pływał, nie zna nawigacji, locji i teorii żeglowania, nie zrobi tego, bo wie, że naraża siebie i innych na zagrożenie życia. A Polak potrafi – tłumaczył Rokus naszej redakcji. Więcej na ten temat jest pod tym linkiem.

Czytaj także: https://natemat.pl/499598,tragedia-pod-warszawa-nie-zyje-polski-zolnierz