Katastrofa samolotu w Brazylii. Wiadomo, kto siedział za sterami ATR-72
"Nie mamy doniesień o żadnych innych ofiarach poza tymi na pokładzie samolotu" – poinformował pułkownik Cassio Araújo de Freitasa. Dodajmy, że samolot runął w środku osiedla mieszkalnego, a sąsiedzi patrzyli z przerażeniem, jak maszyna spada na ziemię. Wiadomo już, że nikt nie przeżył katastrofy.
Katastrofa samolotu w Brazylii. On również miał być na pokładzie
Na pokładzie samolotu ATR-72 było 57 pasażerów i czterech członków załogi. Początkowo informowano, że na miejscu zginęły 62 osoby. Dopiero później okazało się, że do samolotu nie wszedł jeden z pasażerów – Adriano Assis.
Szczęśliwiec został w ostatniej chwili zatrzymany przez obsługę. Był na lotnisku, miał przy sobie bilet. Ostatecznie nie wpuszczono go jednak na pokład, ponieważ na miejsce dotarł za późno. Próbował się awanturować i wsiąść do samolotu. Ostatecznie mu się to nie udało.
– Zostałem na górze, zamówiłem kawę i czekałem. Nikt nie poinformował przez mikrofon, że rozpoczął się boarding. Nikt nie poinformował też, że samolot wystartuje wcześniej. Kiedy zszedłem na dół, była 10:30. Była tu ogromna kolejka – mówił w rozmowie z brazylijską telewizją.
Jednak kiedy przyszła jego kolej, okazało się, że stał w kolejce do niewłaściwego samolotu. Wejście na pokład jego maszyny zakończyło się dużo wcześniej i ostatecznie nie udało mu się odlecieć. Kiedy okazało się, że samolot, którym miał lecieć, rozbił się, dziękował pracownikowi lotniska.
– Uratował moje życie. Przytuliłem go, bo wykonał swoją pracę. Gdyby tego nie zrobił, może teraz bym z wami nie rozmawiał – dodał Adriano Assis.
Przerażające nagrania z momentu katastrofy obiegają sieć
Zaledwie 76 km dzieliło pasażerski samolot ATR-72 od dotarcia na lotnisko w Sao Paulo. Ponieważ maszyna spadła na terenie miasta, było wielu świadków tego zdarzenia. Do sieci wyciekły przerażające nagrania, na których widać m.in. samolot, który zaczął bardzo szybko tracić wysokość i kręcić się w kółko.
Kiedy maszyna dotknęła ziemi, od razu stanęła w płomieniach. Szanse na to, że ktokolwiek przeżył ten tragiczny wypadek, od razu były niewielkie. Na razie nie wiadomo, jaka była przyczyna katastrofy. Zbadaniem tego zajmą się specjalne służby.
Wiadomo natomiast, kto siedział za sterami samolotu. Był nim 35-letni Danilo Santos Romano, który zaledwie od roku był kapitanem. Wcześniej przez 8 miesięcy pełnił funkcję pierwszego oficera. Jak wynika z jego profilu na LinkedIn, przez ponad 10 lat pracował jako pilot. Miał na swoim koncie ponad 4500 wylatanych godzin.
Zanim Romano dołączył do linii Voepass (to ich maszyna rozbiła się w Brazylii), pilotował m.in. Airbusy A320 i A330. Latał nie tylko na trasach krajowych, ale i międzynarodowych.
Jeszcze w piątek wieczorem funkcjonariusze Centrum Badania i Zapobiegania Wypadkom Lotniczym dotarli do czarnych skrzynek samolotu. Te mają być w dobrym stanie, a zapisane w nich informacje będą kluczowe podczas ustalania przyczyn tragedii.