Na Białorusi była aktorką porno, w Polsce szpiegiem KGB. Nowe fakty ws. Darii A.
Z doniesień medialnych wynika, że Daria A. przeprowadziła się z białoruskiego miasta Baranowicze do Warszawy w ubiegłym roku. Obecnie ma 36 lat i – jak podaje "Daily Mail" – z zawodu jest weterynarzem.
Na życie zarabiała jednak w inny sposób – w serwisie OnlyFans, gdzie modelki udostępniają zdjęcia i filmy pornograficzne swoim subskrybentom. Z ustaleń mediów wynika, że wcześniej była też gwiazdą porno o pseudonimie Rita Martin.
Zdaniem polskich śledczych Daria A. szpiegowała białoruskie grupy opozycyjne dla białoruskiego KGB. Jak poinformowała Prokuratura Krajowa, kobieta została zatrzymana w grudniu 2023 roku przez funkcjonariuszy ABW "w związku z podejrzeniem brania udziału w działalności białoruskiego wywiadu".
Nowe fakty o Darii A. Białorusinka z OnlyFans szpiegowała w Polsce
Śledztwo w tej sprawie trwało kilka miesięcy. "25 lipca prokurator Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej skierował do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia przeciwko Darii A." – poinformowała PK w komunikacie.
Śledczy oskarżyli obywatelkę Białorusi o szpiegostwo, za co grozi jej co najmniej 5 lat więzienia. Kobieta obecnie przebywa w areszcie.
"W toku śledztwa ustalono, że podejrzana w 2023 roku wielokrotnie przekazywała oficerom Komitetu Bezpieczeństwa Republiki Białorusi informacje dotyczące działalności, struktury i finansowania organizacji udzielających wsparcia opozycji białoruskiej" – podaje PK.
"Władze białoruskie wykorzystały je do rozpowszechniania propagandy politycznej poprzez przedstawianie w komunikatach o zasięgu międzynarodowym opozycję białoruską jako organizację ekstremistyczną".
"Oskarżyli również Polskę o szkolenie organizacji terrorystycznych zrzeszającej obywateli Białorusi, które rzekomo planowały na zlecenie polskich służb specjalnych zamachy na obiekty infrastruktury krytycznej Białorusi" – dodaje prokuratura.
Jak śledczy wpadli na trop Darii A.?
O aresztowaniu Darii A. poinformował w styczniu "Kyiv Post". To wtedy również ustalono, że Białorusinka zarabiała w OnlyFans. Związany z białoruską opozycją serwis podawał, że kobieta była również zaangażowana w prostytucję na Białorusi.
Po przyjeździe do Polski Daria A. niemal od razu wtopiła się w prężnie działającą białoruską opozycję w Warszawie. Angażowała się w działania przeciwko reżimowi Alaksandra Łukaszenki. Niezależne białoruskie media podkreślają też, że jej zawód sprawił, iż była podatna na przymus współpracy z KGB ze względu na surowe prawo obowiązujące w jej kraju. Według niektórych źródeł 36-latka mogła zacząć współpracę z poplecznikami białoruskiego dyktatora już w 2017 roku.
Według serwisu Zerkało w latach 2018-2019, gdy kampania białoruskiej opozycji była w pełnym rozkwicie, Daria A. stała się znana wśród osób zaangażowanych w demokratyczny sprzeciw wobec Łukaszenki. Wiadomo też, że szukała kontaktów i przyjaźniła się z bardziej radykalnymi członkami opozycji, którzy dążyli do obalenia reżimu. Podczas kampanii opozycyjnej "Mów Prawdę!" pełniła też funkcję jej koordynatorki.
Jako "aktywistka opozycyjna" w Polsce "mówiła o konieczności bardziej zdecydowanych działań w celu obalenia rządu na Białorusi, a mianowicie siłą" – opisywał opozycyjny serwis Zerkało. Miała też sugerować "zebranie broni i podłożenie ładunku wybuchowego na granicy z Białorusią". Po wyborach prezydenckich na Białorusi w 2020 roku próbowała nawet uzyskać wizę Schengen na wyjazd za granicę, ale to jej się nie udało – ustalili dziennikarze.
Z doniesień prasowych wynika, że tajemnica Darii A. wyszła na jaw po tym, jak w końcu popełniła błąd – będąc w stanie upojenia alkoholowego, ujawniła swoim znajomym, że pracuje dla białoruskich służb bezpieczeństwa. Polskie służby aresztowały ją jeszcze tego samego dnia. Jak wtedy przekazano, w jej telefonie znajdowały się dowody na regularną komunikację z oficerami białoruskiego wywiadu.
Tak mówiła o nietolerancji na Białorusi
Pod koniec 2022 roku, jeszcze jako mieszkanka Baranowicz, Daria A. udzieliła wywiadu niezależnej gazecie Intex-press. Przyznała wówczas, że "moralnie trudno" jest w tym mieście być osobą rzucającą się w oczy.
– Zawsze pociągał mnie jaskrawy i niezwykły wygląd. Już jako nastolatka ciągle farbowałam włosy na krzykliwe kolory, splatałam dredy i warkoczyki senegalskie, czułam słabość do tatuaży… Mamy (na Białorusi – red.) ludzi szalenie nietolerancyjnych i nietaktownych. Szary tłum, widząc kogoś wyrazistego i niezwykłego, od razu zaczyna o nim dyskutować, wytykać go palcem, a czasem nawet obrażać – mówiła.