"Pobudka nawet o 4 rano, bo idą i śpiewają". Pytamy w Częstochowie o najazd pielgrzymów
Sezon pielgrzymkowy właśnie wkroczył w swoje apogeum. 15 sierpnia, jak co roku, Częstochowa przeżywa największe oblężenie i najazd pielgrzymów z całego kraju. To punkt kulminacyjny.
"Łącznie do naszego miasta przyjdzie ok. 77 tysięcy osób. Właściwie przez cały sierpień będą docierać do Częstochowy pielgrzymi, ale najwięcej grup jak zawsze możemy spodziewać się 13 i 14 sierpnia" – podają lokalne media.
Radio Jura relacjonuje, że właśnie wtedy na Jasną Górę docierają pielgrzymki m.in. z Kielc, Rzeszowa, Radomia, Warszawy i Lublina – łącznie ponad 32 tysiące osób. To tylko dane dotyczące pieszych grup zorganizowanych.
A pielgrzymi idą i jadą z całej Polski. Grupowo i indywidualne. I jedni za drugimi wkraczają do miasta.
"To są całe wakacje spędzone z pielgrzymami"
– Oni cały czas przechodzą. Idą rano, w południe, wieczorem. Jest totalny paraliż miasta. Nie idą przecież chodnikiem, tylko muszą iść środkiem drogi. Wszędzie, w sklepach, restauracjach, jest pełno ludzi. Cały czas się o tym gada. Umawiam się np. z kimś i słyszę: "Będę za 30 min, bo stoję w korkach, bo pielgrzymi" – opowiada młody mieszkaniec Częstochowy. Nazwijmy go Adam.
– Teraz jest kulminacja, ale oni już w lipcu, w czerwcu wyruszają. To są całe wakacje spędzone z pielgrzymami. Jak Taylor Swift przyjechała do Warszawy, to nazywało się swiftmania. A tu jest pielgrzymania. Niby z czasem macha się na to ręką, ale jak człowiek jest młody i chce korzystać z życia, to się wkurza. Dlatego część mieszkańców w ogóle wyjeżdża wtedy na wakacje – mówi.
Jego najbardziej wkurzają śpiewy. – Jak idą, to bez przerwy śpiewają. I jest pobudka o 5 rano, a nawet o 4, bo idą i śpiewają, jak chwalą Boga. To uciążliwe i strasznie irytuje, gdy człowiek chce się wyspać, otwiera okno, bo jest gorąco, i budzi się o świecie, słysząc piosenki maryjne. Ja już je wszystkie znam na pamięć – śmieje się.
Punktuje, że niektóre parafie idą pierwszy raz i nie wiedzą, jak się zachowywać. – Dla nich to jest tak normalne, że Polska to taki chrześcijański kraj, więc co tam, zróbmy częstochowianom pobudkę o 5 rano. Niech zobaczą, jak wielbimy Boga – mówi.
Wytyka też, że zostawiają mnóstwo śmieci, z koszy aż się wylewa.: – Myślą, że przyjdą, pomodlą się i pójdą. A ktoś to potem posprząta.
Ale można założyć, że wielu jednak zacierają ręce. A przynajmniej mają powody, bo kilka lat temu przedsiębiorcy też narzekali. – Nic z tego nie mamy! Te ich skrzeczące plecaczki z głośnikami są nieznośne – reporterka naTemat słyszała niemal 10 lat temu.
Jak jest dziś? Co się zmieniło?
"Z roku na rok jest coraz mniej pielgrzymów. W tym roku wyjątkowo mało"
– W mojej ocenie te dwa tygodnie niedogodności to w porównaniu do innych miast turystycznych, które mają to przez cały rok, dzień w dzień, jest do przetrawienia. Uważam, że wartość dodatnia, jaką niosą ze sobą pielgrzymi, jest nieoceniona. Ja życzyłbym sobie, aby Częstochowa była miastem turystycznym, żebyśmy mieli dużo więcej turystów. To jest i promocja miasta, i wpływy do sklepów, które płacą tutaj podatki. Ja jak najbardziej jestem za tym – mówi naTemat Łukasz Banaś, przewodniczący Rady Miasta Częstochowy.
Tak, przyznaje, zdarzają się incydenty. Ale obserwuje też na przestrzeni lat, że organizatorzy coraz bardziej dbają np. o zbieranie śmieci. I wożą ze sobą toalety.
– Tam, gdzie mieszkam, zatrzymuje się pielgrzymka łomżyńska. I widzę, że wcześniej rozstawiają toi toie. Starają się sprzątać. I z roku na rok jest coraz lepiej, ale z drugiej strony z roku na rok jest coraz mniej pielgrzymów, więc łatwiej to ogarnąć – mówi.
Z obserwacji jego i innych mieszkańców wynika wręcz, że w tym roku pielgrzymów jest wyjątkowo mało.
– Kiedyś sznur ludzi potrafił się ciągnąć pół kilometra, teraz często są to bardzo małe grupki. Gołym okiem widać, że grupy są mniejsze i jest coraz mniej pielgrzymów. Gdy się rozmawia z ludźmi to też słychać, że zdecydowanie mniejsze sznury idą drogą – mówi Łukasz Banaś.
W środę był np. na uroczystości pod Pomnikiem Nieznanego Żołnierza, w której uczestniczyła pielgrzymka wojsk. Przybyła bardzo mała grupka żołnierzy, a w poprzednich latach były ich setki, jeśli nie tysiące.
"Dawniej życie towarzyskie było widoczne. Teraz jest spokój"
Ale nie tylko w tym widzi zmianę. Pielgrzymów jest mniej. I jest też jakby nieco ciszej.
– Dawniej o 5 rano było głośno. Teraz starają się ciszej ustawić głośniki. Widać, że biorą pod uwagę krytyczne głosy, nie chcą prowokować – zwraca uwagę.
Pamięta też z dawnych lat, że jak szła pielgrzymka warszawska, to pod Częstochową wieczorem robili imprezę. – Dużo się działo wieczorami. Pielgrzymi się bawili. Życie towarzyskie zdecydowanie było widoczne. Teraz takich sytuacji nie widzę ani o nich nie słyszę. Raczej jest spokój.
Oficjalne statystyki dopiero poznamy. Ale wiadomo, że świat się zmienił. Zmieniło się podejście do Kościoła. Zwykłe dzwony przeszkadzają ludziom. O słabym uczestnictwie w lekcjach religii nie wspominając.
Choć, jak słyszymy, bardzo dużo młodych ludzi bierze udział w pielgrzymkach. Pół na pół ze starszymi, a może nawet więcej. Na pewno są jednak bardziej widoczni w mieście.
Czytaj także: https://natemat.pl/565733,daniel-obajtek-pielgrzymuje-na-jasna-gore-zwrocono-uwage-na-jego-buty