Śledczy przeszukiwali autostradę. Pytamy eksperta, czy dzięki temu uda się znaleźć Izabelę

Konrad Bagiński
17 sierpnia 2024, 21:04 • 1 minuta czytania
Zamknięcie autostrady przez poszukujących Izabeli Parzyszek policjantów może oznaczać, że jest to miejsce jakiegoś tragicznego zdarzenia. Nie zjawili się tam przypadkiem. W rozmowie z naTemat.pl kryminolog dr Paweł Moczydłowski wyjaśnia, czego mogli szukać śledczy i co to znaczy dla sprawy tego tajemniczego zaginięcia.
Zaginięcie Izabeli Parzyszek. Czego szukali policjanci? Fot. Damian Klamka / East News / Fundacja na tropie

Od zaginięcia Izabeli Parzyszek minęło już 8 dni. Mieszkanka Kruszyna koło Bolesławca zniknęła 9 sierpnia na autostradzie A4. Jechała wówczas samochodem z Bolesławca do Wrocławia. Miała odebrać ojca ze szpitala. Zadzwoniła do niego, że zepsuł się jej samochód. Faktycznie: znaleziono stojące na poboczu auto z telefonem zaginionej w środku.


Teraz, w nocy z piątku na sobotę, śledczy zorganizowali blokadę autostrady A4 na odcinku pomiędzy węzłami Chojnów i Lubiatów. Droga przez blisko godzinę była nieprzejezdna w obu kierunkach.

Zespół ekspertów prowadził tam działania mające na celu ustalenie, co mogło się wydarzyć niedługo po awarii samochodu. Szukano śladów po zaginionej kobiecie. Obecnie jednak nie wiadomo, czy nocne działania przyniosły jakikolwiek rezultat.

Śledczy szukający Izabeli Parzyszek przeszukali autostradę. Co to oznacza?

– Pole do snucia przypuszczeń, bo jeszcze nie hipotez, jest dość szerokie – przyznaje w rozmowie z naTemat.pl dr Paweł Moczydłowski, profesor Krakowskiej Akademii Andrzeja Frycza Modrzewskiego, socjolog, kryminolog i szef więziennictwa w latach 1990-1994.

Zwraca uwagę na kilka niezwykle istotnych faktów. Po pierwsze policja udziela bardzo szczątkowych informacji na temat tego zaginięcia oraz podejmowanych przez śledczych kroków. W efekcie pojawia się sporo różnych teorii, mamy do czynienia wręcz z dezinformacją.

A co może oznaczać sobotnie zamknięcie autostrady? Cóż, śledczy prawdopodobnie potwierdzają lub wykluczają pewne wersje wydarzeń. Ale jakie?

Obecnie – zdaniem dra Pawła Moczydłowskiego – rozważane są prawdopodobnie dwie hipotezy dotyczące zaginionej, sprawdzona musi być jeszcze jedna. Dwie pierwsze dotyczą stricte porwania Izabeli Parzyszek. Zakładając, że faktycznie zepsuł się jej samochód, mogła szukać pomocy u innych kierowców.

– W efekcie mogła zostać po prostu uprowadzona. Fakt, że jej telefon został w samochodzie, wskazuje na to, że stało się to wbrew jej woli. Nawet jeśli ktoś zaoferował jej podwiezienie na przykład do mechanika czy najbliższego miasta, musiałaby wziąć telefon ze sobą – zauważa dr Moczydłowski.

I podkreśla przy tym, że ze zdjęć wynika, iż zaginiona jest kobietą atrakcyjną. – To oczywiście nie jej wina, ale mogła trafić na kogoś niezrównoważonego… – dodaje kryminolog.

Tłumaczy też, że ewentualne wyłączenie autostrady jako miejsca zdarzenia może oznaczać, że zaginionej trzeba szukać w innych miejscach.

Być może szukali kogoś z okolicy

Kryminolog dodaje jednak, że użycie psów do przeszukania miejsca zdarzenia i sposób, w jaki zostało przeprowadzone, może też świadczyć, iż mamy do czynienia ze sprawcą lokalnym. Czyli oferować jej pomoc lub po prostu ją uprowadzić mógł ktoś mieszkający w pobliżu.

– Dwa "przewąchania" mogą wskazywać na lokalny aspekt zdarzenia – mówi dr Moczydłowski. Tę tezę może też potwierdzać również silne skupienie śledczych na przeszukiwaniu fragmentu autostrady.

Może jednak być tak, że policja swoimi działaniami wykluczyła okolice porzucenia auta jako miejsce jakiegoś zdarzenia. Wtedy poszukiwania trzeba prowadzić gdzie indziej i włączać kolejne, mniej prawdopodobne hipotezy.

– Po przemyśleniu nie wyłączałbym spraw rodzinnych bądź kwestii religijnych. Do tej pory nie mówiło się o mężu, który przyznał, że małżeństwo przeżywało konflikty i problemy. Wszystko działo się w społeczności świadków Jehowy – przypomina kryminolog. 

Dr Moczydłowski zwraca też uwagę, że to właśnie w rodzinie i grupie najbliższych mamy do czynienia z największymi emocjami, które wyzwalają najsilniejsze afekty

Ale mogło zdarzyć się wiele rzeczy. Ekspert wyjaśnia, że pomysł na przeszukanie autostrady i jej okolic mógł zrodzić się po analizie przepływu danych i połączeń telefonicznych. Bo przecież mogło się zdarzyć tak, że ktoś "pomógł" popsuć się jej samochodowi, a następnie za nią podążał.

Pewne jest jedno: brak oficjalnych informacji wzmaga różne teorie i domysły. Ostatnio zaczęły pojawiać się pytania, czy auto zaginionej faktycznie było zepsute. Bo nie da się przecież wykluczyć, że zniknęła z własnej woli.

Mąż: Znam ją, nie uciekła

Pan Tomasz, mąż Izabeli Parzyszek, w rozmowie z naTemat wyjaśnił, że wciąż nie udało się znaleźć żadnej poszlaki, która rzucałaby jasne światło, na to, co mogło się stać z zaginioną.

– Na razie nie trafiono na nic, co mogłoby pomóc. Jest też bardzo trudno w kwestii świadków. Być może jest jedno nagranie, które do czegoś mogłoby się przydać, te materiały posiada policja – powiedział.

– Tak naprawdę wszystko, co mamy, to wiemy, jak była ubrana tego dnia. I to tyle, co udało nam się ustalić – dodał.

Wiadomo, że zaginiona kobieta miała ze sobą biały plecak, który można zobaczyć na jednym z policyjnych zdjęć. Jego też nie było w samochodzie. Pan Tomasz wcześniej w rozmowie z Onetem podkreślał, że policjanci od razu po zgłoszeniu zaginięcia sprawdzili telefon kobiety, który został w aucie. – Ja znam żonę, wiem, że nie uciekła. Że nikogo nie miała – przekonywał.