Ratował syna i utonął. Wstrząsająca relacja świadka: "Nie walczył o siebie, tylko o dziecko"
Do tragedii doszło po godz. 16. w sobotę, jako pierwsze poinformowało o niej radio RMF FM. Według jego relacji mężczyzna był na plaży miejskiej w Olsztynie z trójką dzieci. W pewnym momencie jego 7-letni syn zaczął z jeziora wołać o pomoc.
Ojciec rzucił się na ratunek, ale sam zniknął pod wodą. Na brzeg wyciągnęli go świadkowie, jednak mimo reanimacji przez służby, mężczyzna zmarł. Dziecku nic się nie stało.
"Nie walczył o siebie, tylko o dziecko"
– To wszystko wydarzyło się kilka metrów od brzegu. Jakaś kobieta na plaży krzyknęła, że w wodzie jest dziecko, które potrzebuje ratunku – opowiadał na antenie TVN24 uczestnik akcji ratunkowej Dawid Polakowski.
Świadek powiedział, że wsiadł na skuter, który był na brzegu i podpłynął. Zobaczył, że chłopiec "już schodził pod wodę". Wyciągnął dziecko i wtedy – jak podaje TVN24 – zorientował się, że pod wodą jest mężczyzna, który utrzymywał je nad lustrem wody.
– To był tata tego chłopca. Trzymał ręce w górze, podpierał swojego syna, żeby mógł zaczerpnąć powietrza. Robił to, chociaż sam już tracił ostatni oddech. Nie walczył o siebie, tylko o dziecko – czytamy.
Mężczyzna zabrał dziecko skuterem, powiedział, że do ojca chłopca podpłynął inny świadek. – Ruszyłem z tym chłopcem, bo opił się wody, chciałem, żeby jak najszybciej zaopiekowali się nim ratownicy – relacjonuje jego słowa stacja.
Niestety, mimo akcji ratunkowej, 36-letniego mężczyzny nie udało się uratować. Jak przekazał TVN24 mł. asp. Jacek Wilczewski z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie, o zdarzeniu została powiadomiona babcia dzieci.
Mężczyzna był na plaży z trójką dzieci w wieku 6, 7 i 10 lat.
Rodzice utonęli, ratowali 4-letnią córkę
Przypomnijmy podobny dramat, który ostatniego dnia lipca zdarzył się na Jeziorze Mikołajewskim. Ratownicy wyłowili wtedy z wody ciała rodziców, którzy próbowali ratować 4-letnią córkę. Dziewczynka przeżyła, ale też tylko ona miała na sobie kapok. Dziecko wypadło za burtę wynajętej łodzi.
Policjanci przekazali, że ciała kobiety i mężczyzny zostały odnalezione na dnie jeziora, na głębokości około 11 metrów. Akcja poszukiwawcza, w której służby wykorzystali sonar, trwała kilkadziesiąt godzin.
"Liczba utonięć na Mazurach poraża. A minęła dopiero połowa wakacji..." – pisał wówczas Mateusz Przyborowski.
Czytaj także: https://natemat.pl/565490,utoniecia-na-mazurach-wakacje-2024-beda-najtragiczniejsze-od-lat