Zapytałem strażaków o najdziwniejsze zgłoszenia. "Pani nie była pewna, czy wyłączyła kuchenkę"

Adam Nowiński
12 września 2024, 11:02 • 1 minuta czytania
Kto nie zna kultowego telefonu pani Jadwigi na policję, w którym informowała, że "styrta się pali"? Jest tak wiralowy, że raczej mało kto choć raz go nie słyszał. A czy strażacy dostają podobne, zaskakujące zgłoszenia? Postanowiłem ich zapytać.
Strażacy są wzywani do najróżniejszych spraw i sytuacji... Fot. Lukasz Gdak/East News

Służby wzywane są bardzo często do różnych błahostek. Pamiętacie sytuację z "tajemniczym stworem" siedzącym na drzewie w Krakowie? Może odświeży wam pamięć ta rozmowa:


Oczywiście chodziło o legwana, ale w istocie stwór nim nie był. "Jego brązowa skóra pobłyskuje w słońcu, choć gdzieniegdzie widać jakieś zmatowienia. Przyglądamy się dokładniej – biedak nie ma nóg ani głowy. Owym tajemniczym lagunem - legwanem okazał się bowiem… croissant, rogalik z ciasta francuskiego" – relacjonował na Facebooku krakowski TOZ.

Takiego typu zawiadomień jest mnóstwo. Czy takie docierają też do strażaków? Zapytałem ich na jednej z grup na Facebooku i odzew był spory. Da się je podzielić na dwie kategorie: tych niegroźnych i uprzykrzających pracę strażakom oraz tych groźnych i lekkomyślnych.

Zdecydowanie do pierwszej z nich należy zabezpieczanie wylanego na asfalt oleju lub innych substancji ropopochodnych oraz usuwanie z drogi powalonych drzew. Drzew? Zaraz, zaraz, przecież to zadanie straży pożarnej. Oczywiście, ale jeśli są to naprawdę drzewa...

"Drzewo powalone na drodze w środku miasta. Drzewo w rzeczywistości było większym patykiem", "Usuwanie powalonych drzew - a w rzeczywistości drzewko albo krzak, który można spokojnie ściągnąć rękami na pobocze" – napisali strażacy.

Ale nie tylko drzewa zalegają na drodze. Czasami ludzie chcą, żeby strażacy zabierali z drogi... kamienie.

"Jak dobrze pamiętam, kiedyś byliśmy zadysponowani do betonu na drodze... Szanujmy się, ale co jak co, to powinna robić sama firma, która zgubiła ładunek, a nie Straż Pożarna", "Usunięcie rzekomo wielkiego kamienia z drogi wojewódzkiej, a okazał się być kamieniem wielkości piłki do nogi" – czytam w wiadomościach od dwóch kolejnych mundurowych.

Są też wezwania związane ze zwierzętami.

"Było wezwanie do kolorowego ptaka na drzewie", "U nas do nietoperza siedzącego nad drzwiami wejściowymi" – wymieniają strażacy.

Zdarzają się też pomyłki w komunikacji.

"Najbardziej absurdalny: żona zadzwoniła na 112 z pytaniem, czy mąż może podpalić gałęzie w sadzie. Dyspozytorka zrozumiała, że ma zamiar podpalić... Oczywiście straż i policja na miejscu" – pisze strażak Patryk.

W odpowiedziach pojawiły się także historie z USA. Podzielił się nimi jeden ze strażaków z Teksasu. "Jeden pan zadzwonił pod 911 około 22:00, że utknął ciężarówką z przyczepą na stacji benzynowej. Pojechaliśmy, wycofaliśmy zestaw i wróciliśmy do remizy. Druga akcja: około 2 w nocy, wpada wyjazd do pożaru domu. W połowie drogi przez radio dispatcher mówi, że pani wyjechała na wakacje i nie jest pewna, czy wyłączyła kuchenkę gazową. Wyłączyliśmy syrenę, światła i pojechaliśmy sprawdzić, czy faktycznie kuchenka jest wyłączona…" – opowiedział Maciej.

Ale zdarzają się także straszne zawiadomienia, które na szczęście okazują się fałszywe. "Pracuję w jednym z miast wojewódzkich. Mieliśmy mnóstwo zgłoszeń o podłożonych bombach, samobójcach na dachach, mostach, zawalonych budynkach. Szczęście w nieszczęściu, że były one fałszywe. Ale dla nas to kolejny wyjazd" – opisuje strażak Robert.

Czym zajmują się strażacy, a czym nie i co grozi za nieuzasadnione wezwanie straży pożarnej?

Strażaków oczywiście należy wzywać, ale w konkretnych powodach. Według ustawy i informacji na stronie MSWiA do podstawowych zadań Państwowej Straży Pożarnej należy:

Co, jeśli ktoś nieuzasadnienie wezwie straż? Są i na to dwa paragrafy w Kodeksie wykroczeń:

Art. 66 § 1. Kto:

1) chcąc wywołać niepotrzebną czynność, fałszywą informacją lub w inny sposób wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia,

2) umyślnie, bez uzasadnionej przyczyny, blokuje telefoniczny numer alarmowy, utrudniając prawidłowe funkcjonowanie centrum powiadamiania ratunkowego podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł.

§ 2. Jeżeli wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, można orzec nawiązkę do wysokości 1000 złotych.

Kara aresztu w tej sytuacji może wynieść 5-30 dni, z kolei ograniczenie wolności to maksymalnie miesiąc.

W skrajnych przypadkach nieuzasadnione wezwanie służb może zostać potraktowane jako przestępstwo. W kodeksie karnym znajdziemy następujący paragraf:

Art. 224a. § 1. Kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

Czytaj także: https://natemat.pl/348749,tajemniczy-stwor-z-krakowa-interweniuje-towarzystwo-opieki-nad-zwierzetami