"Kto to jest ten Taylor Swift?". Patrzę na wpis Korwin-Mikkego i nie wiem, czy się śmiać, czy płakać

Ola Gersz
12 września 2024, 16:55 • 1 minuta czytania
Możesz być największą gwiazdą muzyki na świecie i miliarderką, która wyprzedaje stadiony, ale "faceciki" i tak cię zdyskredytują. Taylor Swift nie ma łatwo: Elon Musk, Donald Trump, a teraz... Janusz Korwin-Mikke (chociaż ten ostatni raczej nie spędza jej snu z powiek). Tweet polityka to kuriozum, ale nie wiem, czy bardziej mnie oburza, śmieszy, czy smuci.
Janusz Korwin-Mikke się (nie) popisał Fot. Piotr Kamionka/REPORTER // Evan Agostini/Invision/East News

Taylor Swift znowu jest na językach, ale tym razem nie z powodu płyty czy trasy koncertowej, ale polityki. Gwiazda poparła właśnie Kamalę Harris w wyborach prezydenckich.


To naprawdę duża sprawa. Taylor Swift jest obecnie ikoną amerykańskiej muzyki i popkultury, która ma wielomilionową rzeszę fanów (tzw. Swifties) i to tylko w samych Stanach Zjednoczonych. "Poparcie Swift, obecnie globalnej supergwiazdy, ukochanej dziewczyny Ameryki, mogłoby naprawdę pomóc Harris pokonać populistycznego Trumpa" – pisaliśmy wcześniej w naTemat.

I wcale nie przesadzamy. Sam post Swift o poparciu dla Kamali Harris i Tima Walza polubiło ponad 10 milionów użytkowników Instagrama (a artystkę obserwują 284 miliony ludzi). Jak pisał w styczniu amerykański "Newsweek", aż 18 proc. Amerykanów odpowiedziało w ankiecie Redfield & Wilton Strategies, że zagłosuje na tę osobę, którą poprze ich idolka.

Janusz Korwin Mikke: "Kto to jest ten Taylor Swift?"

Najwyraźniej o potędze gwiazdy właśnie dowiedział się Janusz Korwin-Mikke. Były poseł i eurodeputowany chyba bardzo się zdziwił, że jakaś/jakiś Swift ma aż taki wpływ na wyborców. A przynajmniej tak wynika z jego kuriozalnego wpisu na X (dawnym Twitterze).

"Kto to jest ten Taylor Swift?? Podobno 18 proc. Amerykanów oświadczyło, że będzie głosować tak, jak on. Do jakiej partii on należy??" – napisał skrajnie prawicowy polityk.

I teraz tak: albo 81-letni Korwin-Mikke naprawdę nie wie, kim jest Taylor Swift i uznał bez sprawdzenia, że to mężczyzna (imię Taylor jest w USA nadawane zarówno dziewczynkom, jak i chłopcom), albo... znowu dał popis swojej mizoginii.

Zdyskredytować wpływową kobietę? Obrazić ją, poniżyć? To do niego podobne, w końcu Korwin-Mikke powiedział już o nas tak obrzydliwe rzeczy, że można stracić rachubę.

"Zmiana" płci Taylor Swift przez Korwin-Mikkego może być również nieprzypadkowana, bo aktualnie prawica ma absolutną obsesję na punkcie "udowadniania", że znane kobiety są... biologicznymi mężczyznami, o czym zresztą pisał w INNPoland Sebastian Luc-Lepianka w artykule "Żydzi? Masoni? Panie, wyszli z mody. Teraz prawica ma nową szajbę – poznajcie "transvestigation".

Ta szajba na punkcie szukania wszędzie transpłciowych osób nie zaczęła się wcale na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu, ale trwa w najlepsze od jakiegoś czasu. Zresztą Taylor Swift również jest przez niektórych prawicowców uznawana za "faceta". Dlaczego? Nie pytajcie, lepiej się w to nie zagłębiać dla własnego zdrowia psychicznego.

Niewykluczone więc, że Janusz Korwin-Mikke wszystko więc sobie pięknie wykalkulował i celowo nazwał Swift "tym".

Ale, ok, być może były poseł faktycznie nie miał pojęcia, kim jest Taylor Swift, a nie chciało mu się wpisać tej frazy w wyszukiwarkę (chociaż jeśli znalazł dane z ankiety, to chyba powinien natknąć się na zdjęcie gwiazdy...). Cóż, w przypadku lidera partii KORWiN wszystko jest możliwe. Obraża, żartuje, mówi prawdę? Kto wie.

Z kolei sekcja komentarzy pod wpisem Korwin-Mikkego w większości nie nadaje się do przytoczenia z powodu poziomu ścieku, ale niektórzy internauci postanowili odpowiedzieć 81-latkowi, kim jest Taylor Swift.

"Amerykański żużlowiec. Wychowanek Grega Hancocka. Przymierzany jest do startów w Unii Leszno", "Taki krawiec, bardzo szybki", "Kto to jest Janusz Korwin – podobno 100 osób w całej Polsce oświadczyło, że będzie na niego głosować?", "18 proc. to jest coś, o czym ty możesz sobie jedynie pomarzyć" – pisali.

Dodam, że w swojej twórczości Taylor Swift często bierze na celownik mizoginów, którzy uwielbiają ją dyskredytować i ośmieszać (jak w kawałku "The Man"). Zresztą jej poparcie dla Kamali Harris totalnie ich "uruchomił", co tylko pokazało, że 34-letnia gwiazda wcale nie przesadza.

Donald Trump stwierdził w stacji Fox, że gwiazda muzyki "prawdopodobnie zapłaci za to cenę na rynku", a do tego wyznał, że "nigdy nie był fanem Taylor Swift", mimo że wcześniej publikował wygenerowane przez AI grafiki sugerują, że piosenkarka i Swifties go popierają.

Z kolei Elon Musk... napisał, że "da Taylor Swift dziecko i będzie strzegł jej kotów całym swoim życiem". Ego musi boleć.

Czytaj także: https://natemat.pl/569432,donald-trump-taylor-swift-zaplaci-za-poparcie-kamali-harris-zenada