We wtorek wieczorem w Filadelfii odbyła się debata prezydencka Kamali Harris z Donaldem Trumpem. Już kilka minut po jej zakończeniu na profilu Taylor Swift pojawił się nowy wpis. Amerykańska piosenkarka udzieliła publicznego poparcia kandydatce demokratów. Wymowne było już samo to, że podpisała się jako "bezdzietna kociara".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Oddam swój głos na Kamalę Harris i Tima Walza. Głosuję na Harris, ponieważ walczy o prawa i sprawy, które moim zdaniem potrzebują wojownika, który będzie ich bronił. Uważam, że jest silną liderką i wierzę, że możemy osiągnąć w naszym kraju o wiele więcej, jeśli będziemy kierować się spokojem, a nie chaosem" – napisała w poście na Instagramie Taylor Swift.
Dodajmy tylko, że amerykańską piosenkarkę obserwuje na tej platformie ponad 283,7 mln osób. Jej post do tej pory (stan na godz. 7:45) doczekał się natomiast ponad 4,5 mln reakcji.
Wpis pojawił się zaledwie kilka minut po wtorkowej debacie Kamali Harris z Donaldem Trumpem, która odbyła się w Filadelfii. Swift opublikowała także zdjęcie z kotem, podpisując się jako "bezdzietna kociara". Wyraźnie nawiązała tym do słów J.D. Vance'a, kandydata Trumpa na wiceprezydenta USA, który w obraźliwy sposób wypowiadał się na temat kobiet bez dzieci.
Kogo popiera Taylor Swift? Przyznała to tuż po debacie Harris – Trump
"Jak wielu z was, oglądałam dzisiejszą debatę. Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, teraz jest świetny czas, aby zapoznać się z poruszanymi kwestiami i stanowiskiem, jakie kandydaci przyjmują w tematach, które są dla was najważniejsze" – napisała na wstępnie Taylor Swift.
Ikona amerykańskiej popkultury zwróciła też uwagę, że niedawno dowiedziała się, iż na stronie internetowej Trumpa zamieszczono fałszywą informację, jakoby poparła jego kandydaturę.
"To naprawdę wzbudziło moje obawy dotyczące wykorzystywania sztucznej inteligencji i niebezpieczeństw związanych z rozpowszechnianiem dezinformacji" – podkreśliła Taylor Swift.
Co Kamala Harris powiedziała o Polsce?
Wtorkowa debata obecnej wiceprezydentki USA z byłym prezydentem była pierwszą i niewykluczone, że jedyną przed listopadowymi wyborami. Miejsce i czas również były nieprzypadkowe – za pięć dni rozpocznie się głosowanie korespondencyjne w pierwszym stanie, właśnie w Pensylwanii. To także jeden z najważniejszych stanów, który może rozstrzygnąć, który kandydat zdobędzie więcej głosów elektorskich i wygra wybory.
Jednym z tematów debaty była polityka zagraniczna, a przede wszystkim agresja Rosji na Ukrainę. Donaldt Trump zarzucił Bidenowi, że ten "nawet nie zatelefonował do Putina", próbując rozwiązać konflikt. I grzmiał, że "igramy z trzecią wojną światową".
Na jego słowa Kamala Harris zareagowała w dosadny sposób. Najpierw stwierdziła, że Trump rywalizuje o fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych z nią, a nie z Joe Bidenem.
– Agenda Władimira Putina nie dotyczy tylko Ukrainy. Nasi sojusznicy są wdzięczni, że nie jesteś już prezydentem i że rozumiemy znaczenie największego sojuszu, jakim jest NATO, i to, co zrobiliśmy, aby zachować możliwości Ukraińców i Wołodymyra Zełenskiego, żeby walczyli o swoją niepodległość. Inaczej teraz Putin siedziałby już w Kijowie z oczami skierowanymi na resztę Europy. Zaczynając od Polski – powiedziała.
I dodała, że w takiej sytuacji Trump nie zatrzymałby Putina. Kandydatka demokratów wspomniała też o swojej wizycie w Polsce i Rumunii, kiedy Rosjanie dokonali pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. I zwróciła się do Trumpa z nawiązaniem do Polaków.
– Dlaczego nie zwrócisz się do 800 tys. członków Polonii mieszkającej tutaj, w Pensylwanii, jak szybko oddałbyś (Polskę – red.) za przysługę i coś, co rozumiesz jako przyjaźń z dyktatorem, który zjadłby cię na lunch? – powiedziała.
Trump próbował odpierać jej zarzuty. Oznajmił, że gdyby on był prezydentem, Putin siedziałby w Moskwie i "nie stracił 300 tysięcy żołnierzy". Mówił też, że Rosja ma "coś zwanego bronią jądrową", a Putin "może jej użyć". Sugerował, że rosyjski dyktator zaatakował Ukrainę przez "głupie rzeczy", które Harris miała mówić tuż przed wybuchem wojny.