Wizyta u kogo? U doradcy filozoficznego? "Podczas sesji z nim zmieniłam swoje nastawienie"
Niektórzy uważają, że filozofia to nauka, od której lepiej się trzymać z daleka, bo oferuje nudne, nic niewnoszące do życia teksty i oderwane od rzeczywistości maksymy, które nie mają żadnego związku z codziennym życiem.
– W pewnym momencie dziejów filozofia skupiła się bardziej na rzeczach abstrakcyjnych niż na kwestiach związanych z równie ważnymi pytaniami typu: "Jak być szczęśliwym?" – mówi Korneliusz Okoń, doradca filozoficzny, sekretarz zarządu Polskiego Towarzystwa Doradztwa Filozoficznego – organizacji powstałej w 2018 r. po to, by zrzeszać osoby wykonujące ten zawód.
Filozofowie posługiwali się trudnym, niezrozumiałym dla innych językiem, a przez to większość osób się do nich zraziła. Teraz my, doradcy, staramy się zmienić to nastawienie i uświadamiamy innych, że filozofia ma ogromne przełożenie na nasze życie.
"Typowa" sesja
Na wizytę do doradcy filozoficznego (bądź doradczyni – członkowie PTDF zwracają szczególną uwagę na to, że tę profesję wykonuje wiele kobiet) można przyjść po to, aby rozpatrzyć dręczący problem albo po prostu porozmawiać o ważnych dla nas sprawach.
Przykładowymi tematami sesji są brak poczucia szczęścia i sensu życia, śmierć bliskiej osoby, nieuleczalna choroba, różne dylematy moralne, kwestie ideologiczne czy światopoglądowe. Pojawiają się też wątpliwości dotyczące tego, jak się zachować w konkretnych sytuacjach i na jakich wartościach bardziej się skupić – na pracy, rodzinie, a może przyjaciołach?
– Często nie mamy zbyt wiele czasu ani odwagi, by rozmyślać o takich rzeczach, ale podczas sesji jest na to przestrzeń – dodaje Korneliusz Okoń.
Klienta (często nazywanego przez doradcę "osobą odwiedzającą") może zaskoczyć fakt, że podczas spotkania z filozofem nie otrzyma żadnych konkretnych wskazówek dotyczących tego, co robić.
– To mnie właśnie zdziwiło najbardziej, bo przyszłam na pierwsze spotkanie z przygotowanymi pytaniami i usłyszałam, że sama sobie niedługo na nie odpowiem – mówi pani Monika, która w przeszłości wybrała się na kilka sesji.
Wbrew swojej nazwie doradztwo filozoficzne nie polega na doradzaniu. To proces, który koncentruje się na poszukiwaniu odpowiedzi na pojawiające się pytania, ale ostateczne wnioski wyciąga klient na podstawie swoich rozważań. Doradca nie ma prawa mówić mu, w jaki sposób ma myśleć, choć często zachęca do tego, by spojrzeć na daną kwestię z różnych stron. Dzięki temu klient poszerza swoje myślenie.
– Jeśli na przykład ktoś twierdzi, że wszyscy ludzie są źli, to nie można od razu zakładać, że to prawda. Trzeba dokładnie zbadać, co z tej tezy wynika i co wyniknęłoby z przyjęcia odwrotnego stanowiska – podkreśla Korneliusz Okoń.
Nie można też mówić o typowej sesji, bo każde spotkanie z doradcą jest inne. Są jednak pewne powtarzające się elementy, np. wykonywanie różnych ćwiczeń. Zdarza się, że doradca, po uprzednim uzyskaniu zgody, wciela się w adwokata diabła (z łac. advocatus diaboli) i podważa wszystko to, co mówi klient. Pojawiają się również teksty filozoficzne.
– Już na pierwszej wizycie powiedziałam wprost, że nie zamierzam czytać żadnych tekstów filozoficznych, bo mnie odstraszają – dodaje pani Monika. – Lubię filozofię, chętnie słucham podcastów na różne życiowe tematy, ale zagłębianie się w teksty starożytnych czy nawet współczesnych myślicieli to zupełnie nie moja bajka.
Podczas sesji trochę zmieniłam nastawienie. Doradca polecił mi kilka ciekawych fragmentów i muszę przyznać, że mi się spodobały, bo wcale nie były trudne.
– Czytanie filozoficznych dzieł nie jest obowiązkowe – zaznacza Korneliusz Okoń. – W doradztwie wcale nie chodzi o to, żeby studiować teksty. Najważniejsza jest chęć filozofowania i przyglądania się sobie. Czasem, oprócz rozmowy, istotne może okazać się pobycie wspólnie w ciszy. Są takie tematy, np. śmierć, w których początkowe milczenie zachęca do dalszego dialogu.
Dla każdego (z pewnymi wyjątkami)
Sesje doradcze nie są korepetycjami z filozofii, tylko zachętą do pracy nad sobą, dlatego mogą z nich skorzystać wszyscy, nawet ci, którzy nie za bardzo przepadają za koncepcjami różnych myślicieli. Nie wszyscy jednak będą się na nich dobrze czuć. Osoby, które są w 100 proc. pewne swoich przekonań i nie czują potrzeby spojrzenia na nie z zupełnie innej strony, mogą się poczuć zawiedzione.
– Wybrałam się raz na spotkanie z filozofem, bo chciałam przedyskutować swoje poglądy odnośnie aborcji i eutanazji. W trakcie sesji jednak sobie uświadomiłam, że nie jestem w stanie przyjąć do wiadomości innej perspektywy. Za bardzo byłam pewna swoich racji – mówi pani Anna.
Niestety, proces doradczy nie zadziała, gdy klient przyjdzie, powie to, co myśli i wyjdzie bez żadnego namysłu. Trzeba być otwartym na rozmowę i spróbować choć trochę podważyć swoje przekonania. Nawet jeżeli pozostaniemy przy pierwotnej myśli, to jednak jakąś drogę przebędziemy i przy okazji wzmocnimy nasze przekonania.
Kolejną grupę, której sesje doradcze nie za bardzo są w stanie pomóc, stanowią osoby cierpiące na zaburzenia psychiczne. Gdy człowiek doświadcza problemów natury emocjonalnej, powinien udać się do psychoterapeuty bądź psychiatry, a nie na sesję filozoficzną.
Doradca musi mieć wiedzę z zakresu psychologii i psychopatologii, by umieć ocenić, kiedy może podjąć się pracy z klientem, a kiedy brakuje mu do tego kompetencji. W przypadkach zaburzeń takich jak depresja kliniczna doradca filozoficzny nie wystarczy. Czasem jednak są takie sytuacje, w których pomóc może zarówno terapeuta, jak i filozof.
– Jeśli ktoś przeżywa żałobę, to doradcy dysponują odpowiednimi narzędziami, aby mu pomóc – podkreśla Korneliusz Okoń. – Zdarza mi się również pracować z klientami, którzy są w trakcie terapii i ustalili ze swoim terapeutą, że mogą podjąć równolegle pracę ze mną. Klienci sobie takie uzupełnienie bardzo chwalą.
Ja akurat do doradcy poszłam po zakończonym procesie terapeutycznym i zauważyłam znaczące różnice w pracy obu tych specjalistów. Z terapeutą skupiałam się na swoich emocjach, a u doradcy wchodziłam w bardziej intelektualne rozważania. Z jednej i drugiej pracy dużo wyciągnęłam.
Warto też wspomnieć o tym, czym doradztwo różni się od coachingu. Coaching swoje korzenie ma w dwóch środowiskach – sporcie i korporacji. Jego głównym zadaniem jest dążenie do osiągania wyznaczonych celów – sportowych, osobistych bądź zawodowych. Coach wspiera swojego klienta w realizowaniu tych postanowień. Natomiast doradztwo wyrasta z tradycji filozoficznej i niekoniecznie służy osiąganiu celów. Do filozofa przychodzą osoby, które potrzebują pogłębiającej rozmowy.
– Wyznaczanie twardych granic pomiędzy coachingiem, doradztwem filozoficznym i psychoterapią jest ważne pod kątem naukowym i pod względem czystości metodologii, ale w praktyce te formy pracy się przenikają. Najważniejsza w procesie pomocowym czy dialogowym jest relacja i to ona prowadzi do tego, że klient poszerza swoje poglądy – tłumaczy Korneliusz Okoń.
Cena za jedną sesję filozoficzną oscyluje w granicach 100–200 złotych. Poszczególne stawki zależą od poziomu doświadczenia danego specjalisty, jego kompetencji i posiadanych uprawnień (niektórzy doradcy są również coachami czy psychoterapeutami).
W przypadku psychoterapii klient chodzi do swojego terapeuty przez wiele miesięcy – długość trwania procesu zależy od konkretnego nurtu. Skuteczny proces coachingowy powinien zająć od 6 do 12 sesji. W przypadku doradztwa filozoficznego liczba spotkań nie musi być uściślona. To klient – w zależności od swoich potrzeb – stwierdza, kiedy chce się udać do doradcy.
– Niektórzy przychodzą regularnie co tydzień, ale są też tacy, którzy wolą przyjść raz na jakiś czas. Według mnie proces doradczy nie musi być silnie ustrukturyzowany – dodaje Korneliusz Okoń.
Rozmowa o niczym?
Jednym z celów doradztwa filozoficznego jest zachęcenie klientów do namysłu, rozwoju i wyniesienia z sesji różnych przemyśleń. Krytycy tej usługi uważają, że podczas spotkania z doradcą tak naprawdę nic konkretnego się nie dzieje, a wspólna rozmowa nie dotyczy żadnych szczególnie istotnych kwestii i nie prowadzi do konkretnego celu.
– To nie jest swobodna rozmowa o niczym, tylko ogromna praca, która ma służyć głębokiej transformacji – podkreśla Korneliusz Okoń.
Czasami też pojawiają się głosy, że doradcy filozoficzni próbują zastępować psychoterapeutów, lecz oni zdecydowanie sprzeciwiają się takiemu stanowisku. Ich zdaniem nie należy do tego w taki sposób podchodzić, a doradztwo można traktować jako uzupełnienie pracy innych specjalistów.
– Jestem zadowolona z tego, że mogłam wziąć udział w swoich sesjach – podkreśla pani Monika.
Gdybym nie była tak bardzo pewna swoich poglądów, to pewnie wybrałabym się do doradcy jeszcze raz. Jeśli ktoś ma ochotę tam iść, to zawsze może to zrobić, bo to nietypowe przeżycie.
Studia z doradztwa filozoficznego
W Stanach Zjednoczonych doradztwo filozoficzne jest bardzo popularne, ale przyjmuje formę terapii opartej na logice (Logic-Based Therapy) będącej częścią terapii racjonalno-emotywnej behawioralnej (z ang. Rational Emotive Behaviour Therapy). Aby wykonywać w USA zawód doradcy filozoficznego, należy najpierw zostać terapeutą REBT.
Co ważne, Amerykanie sprowadzają doradztwo filozoficzne głównie do poszukiwania logicznych i racjonalnych argumentów dotyczących swoich przekonań. Jeśli takie nie występują, dany pogląd klient powinien odrzucić.
W Europie dominują dwa różne podejścia do doradztwa. Pierwsze – stworzone przez Gerda Achenbacha – jest niedyrektywne i polega w szczególności na rozmowie. Filozof wykorzystuje podczas dialogu kompetencje miękkie i daje klientowi 100 proc. przestrzeni. Słucha go i zadaje dodatkowe pytania.
Drugie podejście zakłada więcej dyrektywności – w zależności od konkretnego specjalisty mogą to być mniej lub bardziej dyrektywne interwencje, czasem przyjmujące formę terapii filozoficznej.
Polskie Towarzystwo Doradztwa Filozoficznego wychodzi z założenia, że doradztwo powinno być procesem niedyrektywnym. Niekiedy jednak odrobina dyrektywności jest dopuszczalna, ale tylko wtedy, gdy wniesie coś dobrego do sesji. Przykładowo w trakcie spotkań pojawiają się elementy biblioterapii, bo prezentowane są filozoficzne teksty, doradcy zachęcają również swoich rozmówców do poszerzania poglądów i proponują różne formy pracy, jednak wszystko odbywa się w porozumieniu z klientami. To oni decydują o tym, w którą stronę zmierza proces.
W Polsce doradztwo nie jest jeszcze zbyt popularne, zajmują się nim głównie filozofowie posiadający odpowiednie kompetencje i absolwenci studiów z doradztwa filozoficznego. Obecnie taki kierunek prowadzą Uniwersytet Śląski, Opolski i Zielonogórski.
W przypadku UŚ studenci uczą się doradztwa i coachingu w ramach studiów licencjackich i magisterskich. Na UZ doradztwo filozoficzne i coaching można studiować wyłącznie na studiach I stopnia, a na UO doradztwo filozoficzne z mentoringiem jest oferowane w ramach studiów magisterskich. Uniwersytet Opolski prowadzi też na studiach I stopnia coaching filozoficzny.
– Jestem absolwentem doradztwa filozoficznego i coachingu na UŚ – mówi Korneliusz Okoń. – To kierunek, który przygotowuje nie tylko do pracy doradcy, lecz również coacha czy specjalisty zarządzania zasobami ludzkimi. Absolwent doradztwa świetnie odnajdzie się w zawodach, w których wykorzystywane są umiejętności miękkie.
Jak podkreśla, filozofia jest nauką wszechstronną i dzięki jej znajomości można odnaleźć się w wielu różnych profesjach.