Szmydt boi się, że coś mu się stanie? Zastanawiające wpisy o Białorusinach
Przypomnijmy: Tomasz Szmydt – znany z afery hejterskiej prawnik – w maju 2024 poprosił o azyl polityczny na Białorusi. Konferencję prasową zorganizował już w Mińsku i mówił, że Białoruś to bardzo przyjazny kraj.
Szmydt znów dodał dziwne wpisy w mediach społecznościowych
Kilka dni później przestał też oficjalnie być sędzią. Od czasu ucieczki na jego profilu w serwisie X publikowane są posty i nagrania, na których Szmydt wychwala przede wszystkim reżim Łukaszenki i samego dyktatora. Białorusini zrobili z niego nawet "dziennikarza" – w czerwcu zadebiutował na antenie BelTA.
W nocy z piątku na sobotę trochę jednak zaszalał. W serwisie X opublikował link do piosenki niemieckiego zespołu metalowego Erdling "Mein Element" i stwierdził, że "lubi ich", po czym dodał "ci idoci z Białorusi nigdy tego nie zrozumieją Teraz żegnam się z Tawmi" (pisownia oryginalna-red.). Potem jeszcze dodał: "Za to mnie zabiją".
Ale to nie koniec jego wesołej twórczości. "Sr*ć na to to. Jeszcze mogę im r******ć to państwo" – napisał i dodał "moi za mną. Teraz im tylko h ana)" (pisownia oryginalna-red.). Po rosyjsku dopisał zaś "bracia pracujący".
Warto zatem przypomnieć, że były sędzia Szmydt w maju dziękował przecież białoruskiemu dyktatorowi Alaksandrowi Łukaszence za to, że przyznano mu ochronę.
Szmydt chwali Łukaszenkę ze śladami pobicia na twarzy
– Zawsze miałem świadomość, że prezydent Łukaszenka jest bardzo mądrym człowiekiem, mądrym politykiem, mądrym prezydentem. Teraz wiem, że jest również po prostu człowiekiem dobrego serca – powiedział wówczas na nagraniu. Zadeklarował też, że czuje się bardzo bezpiecznie na Białorusi.
Internauci zwrócili jednak wtedy uwagę na coś jeszcze – na twarzy Szmydta tuż pod prawym okiem widać było ślad, który mógł uchodzić za siniak. Wyglądało też na to, że pojawiła się w tej okolicy na jego czole lekka opuchlizna.
Już wtedy komentujący nie mieli wątpliwości, że to, co zrobił Szmydt, może się dla niego źle skończyć. "To się dobrze nie skończy, mordo", "Obity, sine oko, fajna ta gościnność Baćki", "Skąd ten drżący ze strachu głos i p***a pod okiem, której jeszcze nie było wczoraj" – brzmiało kilka z nich.
Szmydt także w Polsce uchodził za dość dziwną osobę. – Dla mnie on był po prostu dziwny. Miałem wrażenie, że to człowiek wycofany. Był trochę przepraszający, że żyje. Bardzo mnie zdziwiło, jak się dowiedziałem, że on uciekł na Białoruś – mówił w rozmowie z naTemat.pl nasz rozmówca, który chciał zachować anonimowość. Był to jeden z parlamentarzystów.
I dodał: – Ale bardzo sprawnie i elokwentnie się wypowiadał. Nie podejrzewałbym go o zdolność do podjęcia jakiegokolwiek desperackiego kroku. Nie posądziłbym go o skok na bungee, a co dopiero o zdradę państwa. Nie ma gorszego przestępstwa.
– Dla mnie to też osoba, która raczej ma problemy ze zdrowiem psychicznym. Ale nasz kontakt był bardzo ograniczony, a ja nie jestem psychologiem. To po prostu takie pierwsze wrażenie – podsumował.