Nikt tak nie zniechęca Polaków do Kościoła jak PiS? Prof. Obirek: To jest strzelanie sobie w kolano
W ostatnich latach nikt tak jak PiS nie zrobił z ołtarzy partyjnej sceny. Bywało, że sami księża zamieniali się w agitatorów, ale i partia Jarosława Kaczyńskiego potrafiła urządzić własne show w świętym dla wielu Polaków miejscu. Na Jasnej Górze w ubiegłym roku puściły wszelkie hamulce.
PiS straciło władzę prawie rok temu, ale próbuje działać starymi metodami. I znowu mieliśmy wykład sprzed ołtarza, tym razem z Przemysławem Czarnkiem w roli głównej. Były minister spotkał się z Rodziną Radia Maryja w Parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy krakowskich redemptorystów.
Czarnek zapiera się, że żadnego wiecu w kościele nie było, bo na polityczną dyskusję zaprosił wiernych poza świątynię. Ale problem leży głębiej, czego polityk zdaje się nie zauważać, a przypomnieli mu to niektórzy internauci. "Nie chcę takiego Kościoła w Polsce, w którym polityk wypowiada się w świątyni" – czytamy w jednym z komentarzy. "Tak czy inaczej, to jest kościół. Kolejna profanacja" – stwierdziła inna osoba.
Zwracano też uwagę, że takie sytuacje tylko zniechęcają ludzi do Kościoła. Ale niektórzy z otoczenia PiS byli zachwyceni. Była małopolska kurator oświaty Barbara Nowak napisała wręcz pean na cześć Czarnka, a wtórował jej Ryszard Terlecki.
Przemysław Czarnek przemawiał w kościele. Co na to były jezuita?
– To jest sprzeczne z regulacjami Kościoła katolickiego w Polsce. To nie jest kwestia bycia oburzonym czy nie. Kościół określa zasady występowania ludzi świeckich w kościele i one są dość restrykcyjne. Okazuje się, że Przemysław Czarnek mógł przemawiać do kilkuset zgromadzonych wiernych. To jest przejaw hipokryzji albo niespójności – mówi w rozmowie z naTemat prof. Stanisław Obirek, teolog i były jezuita.
Zapytaliśmy go o występ Czarnka, ale też zwróciliśmy uwagę, kto wziął udział w spotkaniu z byłym ministrem. Z nagrań i zdjęć dostępnych w sieci wynika, że przyszli go posłuchać głównie starsi ludzie. Na to nasz rozmówca odpowiedział krótko: – Bo głównie takich można teraz zobaczyć w kościołach.
Niechęć młodych do chodzenia na msze czy lekcje religii to problem, z którym biskupi w Polsce nie potrafią się uporać. – Kościół katolicki w takiej formie jest najskuteczniejszą instytucją w odstręczaniu ludzi od Kościoła i religii. Nie tylko młodzieży, ale i starszych. To jest strzelanie sobie w kolano – dodaje prof. Obirek.
Kościół uzurpuje sobie prawo do propagowania określonych poglądów politycznych, które są nardowe czy wręcz nacjonalistyczne, zanurzone w katolicki sos. To kontynuowanie tego, co w Polsce zaczęło się po 1989 r.
W ten sposób trwa trend na polityczne wykorzystywanie ołtarzy. I nie oszukujmy się – PiS osiągnął w tym poziom, który wielu Polakom blisko Kościoła przeszkadzał od początku. Niektórzy obudzili się później i zorientowali się, że agitacja z ołtarza to jednak nadużycie. Szkoda tylko, że biskupi do tej pory nie widzą w tym nic złego.
– Znane są poglądy Przemysława Czarnka. Wiadomo, że jest religijnym fundamentalistą i są księża, którzy uważają, że takie poglądy w kościele mają rację bytu – tłumaczy były jezuita.
Ale przecież tu nie chodzi o poglądy, tylko zasadę, że miejsce księży jest przy ołtarzu, a polityków – nieważne z której partii – w Sejmie. Naginanie jej wzbudza kontrowersje i trudno się temu dziwić.
– PiS, kiedy było u władzy, zwłaszcza w latach 2015-2023 sprawiło, że wiele osób w Polsce i za granicą utożsamia katolicyzm z tą partią. Rok temu PiS władzę straciło, ale tacy politycy jak Przemysław Czarnek z Lublina stali się towarem eksportowym do innych miast. Czarnek stara się pokazać, że tylko z PiS-em Polska będzie zbawiona – przekonuje prof. Obirek.
Reakcja kurii? Symboliczna
Gdyby biskupi chcieli trzymać się daleko od polityki, już dawno zgasiliby zapędy PiS do tego, by w świątyniach urządzać wystąpienia w stylu Czarnka. 7 października zajrzałem na stronę Archidiecezji Krakowskiej. Chciałem znaleźć jakiś komunikat ostrzegawczy, że u krakowskich redemptorystów złamano zasady. Tymczasem o popisie byłego ministra w murach kościoła ani słowa.
Krótki komentarz zdobyła Interia, która skontaktowała się z rzecznikiem archidiecezji, ks. Łukaszem Michalczewskim. "Mogę potwierdzić, że tutejsza Kuria Metropolitalna niezwłocznie, po uzyskaniu informacji, zwróciła uwagę na zaistniały fakt włodarzom miejsca. Przypomniano, że w świątyni nie mogą odbywać się spotkania o charakterze politycznym" – przekazał duchowny.
Prof. Obirek nawet nie był zdziwiony, że działania kurii ograniczyły się do tych kilku zdań. – Spodziewanie się jakiejś reakcji jest myśleniem życzeniowym. Kościół jest główną siłą napędzającą upolityczniony fundamentalizm religijny. To jest wyrok wydany na Kościół przez biskupów, którzy taką formę religii propagują. Nie widzę szans na zmianę – przewiduje.
Czytaj także: https://natemat.pl/571912,kosciol-to-nie-plac-zabaw-czy-ksiadz-ma-prawo-wyprosic-dzieci