Serial "Emily w Paryżu" wywołał burzę. Spięcie prezydenta Francji i burmistrza Rzymu
Serial "Emily w Paryżu" to jedna z najpopularniejszych produkcji dostępnych na platformie streamingowej Netflix. Kilka tygodni temu ukazała się druga część czwartego sezonu, a twórcy potwierdzili, że prace nad piątą odsłoną są już w toku. Widzowie z niecierpliwością czekają na kontynuację losów głównej bohaterki.
Fabuła opowiada o przygodach Emily, młodej Amerykanki specjalizującej się w marketingu, która niespodziewanie dostaje propozycję wymarzonej pracy. Jednak oferta wiąże się z przeprowadzką do Paryża, co stanowi dla niej spore wyzwanie, ponieważ nie zna języka francuskiego. Główna bohaterka, grana przez Lily Collins, stara się odnaleźć w nowym środowisku, a widzowie towarzyszą jej nie tylko w codziennych zmaganiach zawodowych, ale również w jej życiu uczuciowym.
Prezydent Francji o "Emily w Paryżu"
Prezydent Francji Emmanuel Macron w wywiadzie dla magazynu Variety odniósł się do spekulacji, jakoby akcja piątego sezonu mogła przenieść się do Rzymu. Macron jasno zadeklarował, że będzie działał na rzecz utrzymania serialu w jego pierwotnej lokalizacji, czyli w Paryżu.
– Będziemy walczyć twardo. I poprosimy ich, żeby zostali w Paryżu! "Emily in Paris" w Rzymie nie ma sensu – powiedział.
Podkreślił, że serial to doskonała inicjatywa, która korzystnie wpływa na wizerunek Paryża i Francji.
– "Emily in Paris" jest super pozytywnym wydarzeniem pod względem atrakcyjności dla kraju. Dla mojego własnego biznesu to bardzo dobra inicjatywa – wyznał.
Macron przyznał także, że wraz ze swoją żoną Brigitte są fanami serialu. Pierwsza Dama miała nawet okazję wystąpić w nim w epizodycznej roli.
Burmistrz Rzymu odpowiada Macronowi
Wypowiedź prezydenta Macrona szybko rozprzestrzeniła się w mediach, docierając do burmistrza Rzymu, Roberto Gualtieriego. Początkowo zaskoczony, szybko podszedł do tematu z humorem. Dodał nowy post na platformie X (dawniej Twitter), w którym zwrócił się do Macrona.
"Drogi Emmanuel Macron, bądź spokojny: Emily w Rzymie ma się świetnie. A przecież sercu nie można rozkazywać – pozwólmy jej wybrać" – napisał.
W rozmowie z The Hollywood Reporter burmistrz Gualtieri zasugerował, że prezydent Francji powinien zająć się sprawami, które wymagają większego zaangażowania niż produkcja serialu Netflixa.
– Czy prezydent Macron nie ma pilniejszych spraw, którymi musi się martwić?” – zastanawiał się burmistrz Gualtieri. Chciałbym wierzyć, a przynajmniej mieć nadzieję, że Macron żartował, ponieważ powinien wiedzieć, że firma produkcyjna taka jak Netflix nie przyjmuje rozkazów od głów państw ani nie podejmuje decyzji pod wpływem nacisków politycznych – przekazał.