To tu policja zrobiła nalot po śmierci Liama Payne'a. Poszło o groźny narkotyk

redakcja naTemat
25 października 2024, 15:52 • 1 minuta czytania
Śmierć Liama Payne'a z boysbandu One Direction wstrząsnęła fanami zespołu na całym świecie. Z każdym kolejnym dniem na jaw wychodzą coraz bardziej niepokojące fakty dotyczące zgonu 31-letniego muzyka. Policja zrobiła nalot na hotel, w którym doszło do wypadku.
Policja zrobiła nalot na hotel, w którym umarł Liam Payne Fot. Zac Goodwin / Press Association / East News

W zeszłym tygodniu Liam Payne zginął w wyniku upadku z trzeciego piętra hotelu w Buenos Aires. Były członek One Direction miał zaledwie 31 lat. Według doniesień argentyńskich mediów policja znalazła w pokoju hotelowym gwiazdora butelkę whisky, biały proszek kojarzący się z kokainą, folię aluminiową i roztopione świeczki. Podejrzewa się, że narkotyki mógł sprzedać piosenkarzowi ktoś z personelu.


Sekcja zwłok wykazała, że Payne zmarł z powodu licznych obrażeń wywołanych upadkiem z dużej wysokości. Miał doznać krwotoku zarówno zewnętrznego, jak i wewnętrznego. W chwili wypadku muzyk był prawdopodobnie nieprzytomny lub półprzytomny. W organizmie piosenkarza znaleziono kokainę, benzodiazepiny oraz substancję o nazwie "pink cocaine", która zawiera w sobie ketaminę, ekstazy, metamfetaminę i crack.

"Różowa kokaina to koktajl narkotyków, który zazwyczaj nie zawiera kokainy. Mieszanka, która zawdzięcza swój kolor dodatkowi barwnika spożywczego, a czasami aromatu truskawkowego, zwykle składa się z co najmniej jednego środka pobudzającego i jednego środka uspokajającego. (...) Różową kokainę zazwyczaj przyjmuje się w formie pigułki lub wciąga jako proszek. Rzadko się ją wstrzykuje" – poinformował brytyjski dziennik "The Guardian".

Policja dokonała nalotu na hotel, w którym zmarł Liam Payne

W środę (23 października) argentyńska policja przeprowadziła nalot na hotel CasaSur Palermo w Buenos Aires, w którym doszło do śmiertelnego wypadku Liama Payne'a. Funkcjonariusze Wydziału Dochodzeń Specjalnych zabezpieczyli dyski twarde z komputerów i nagrania z kamer hotelowego monitoringu.

Podczas nalotu policjanci przepytywali personel w sprawie narkotyków, które zażył przed śmiercią były członek One Direction. Pytania miały dotyczyć przede wszystkim narkotyku, który znaleziono w opakowaniu po mydle Dove w pokoju wynajmowanych przez młodego artystę. Zgodnie z nieoficjalnymi doniesieniami "towar" miały mu sprzedać dwie pracownice seksualne.

Przypomnijmy, że w piątek Geoff Payne, ojciec Liama Payne'a, przyleciał do Buenos Aires, by sprowadzić ciało syna do rodzinnej Anglii. Pojawił się w hotelu, w którym doszło do tragedii. Oddał hołd swojemu dziecku, przeglądając setki laurek i listów, które fani One Direction i zmarłego artysty pozostawili przed wejściem do hotelu.

Na miejscu – oprócz tłumu wiernych fanów – zjawiło się też mnóstwo paparazzi. Ludzie opłakujący odejście idola postanowili chronić Geoffa Payne'a przed blaskami fleszy i natrętnymi dziennikarzami, którzy otoczyli ojca artysty, gdy tylko wysiadł z samochodu przed pensjonatem.

Czytaj także: https://natemat.pl/573835,ojciec-liama-payne-a-w-argentynie