Putinowi nie wychodzi manewr z wojskami Kim Dzong Una. Ukraińcy przechwycili rozmowy
Kilka dni temu Wołodymyr Zełenski przekazał, że według ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) 11 tys. wojskowych z Korei Północnej znajduje się na terytorium obwodu kurskiego w Rosji. Kim Dzong Un przysłał Władimirowi Putinowi wsparcie, ale wygląda na to, że ten plan nie idzie po myśli rosyjskiego dyktatora.
HUR poinformował bowiem w mediach społecznościowych, że 9 listopada oficerowie przechwycili komunikację radiową północnokoreańskich wojsk, które są zaangażowane w wojnę w Ukrainie.
Żołnierze z Korei Północnej pojechali wspierać Putina. Niedługo wszyscy uciekną?
Podsłuchani Koreańczycy z Północy mieli znajdować się w przygranicznym rosyjskim obwodzie kurskim, w którym od 6 sierpnia trwa operacja sił ukraińskich. W przechwyconej rozmowie oficer wzywa najpierw "mechanika", a następnie nakazuje grupie natychmiastowy odwrót. – Czwarty, czwarty! Wróć! – słychać na opublikowanym nagraniu.
Według doniesień ukraińskich mediów północnokoreańscy żołnierze już wcześniej pojawiali się w pobliżu ukraińskiego frontu. Na początku października w ukraińskim ataku rakietowym niedaleko Doniecka zginęło ponad 20 żołnierzy walczących po stronie Rosji, w tym sześciu oficerów właśnie z Korei Północnej.
Później pojawiały się także doniesienia, że Rosjanie złapali 18 zbiegłych żołnierzy Kim Dzong Una, którzy bez rozkazu mieli opuścić pozycje w rejonie Kurska. Według ustaleń brytyjskiego wywiadu północnokoreańscy żołnierze mają otrzymać rosyjskie obywatelstwa. Po to, żeby udając mieszkańców Jakucji i Buriacji (geograficznie to część Syberii) mogli się zaciągnąć się do rosyjskiej armii.
Kim są Koreańczycy z Północy, którzy pojechali do Rosji?
Informacje podawane przez Departament Stanu USA są nieco inne niż ustalenia ukraińskiego HUR. Według Amerykanów w obwodzie kurskim rozmieszczono do tej pory 10 tys. żołnierzy Korei Północnej. Nie zmienia to jednak faktu, i potwierdzają to sami Ukraińcy, że Azjaci już walczą przeciwko nim.
Jak opisywała niedawno Wirtualna Polska, koreański dyktator nie wysłał jednak sił specjalnych, a "jednostki lepiej wyszkolone i wyposażone od regularnych oddziałów północnokoreańskiej armii". Na froncie walczy lekka piechota z "niskimi i chuderlawymi" żołnierzami, i która w dodatku nie dysponuje ciężkim sprzętem.
"Głównym uzbrojeniem piechoty są karabiny systemu Kałasznikowa, w tym archaiczny typ 56, produkowany bez większych zmian od roku 1956. Podobnie ma się sprawa z umundurowaniem, które nie zmieniło się od lat 60. XX w. i nie przystaje do wymogów współczesnego pola walki. Żołnierze nie mają żadnej balistyki i nadal wykorzystują stalowe hełmy wz.40, czyli kopię radzieckiego hełmu Ssz-40, opracowanego tuż przed wybuchem II wojny światowej" – opisuje portal.
Okazuje się zatem, że nie jest to żadna wojskowa elita, a mięso armatnie. Takie samo, jakie Putin od wielu miesięcy wysyła do walki przeciwko Ukrainie.