"Operacja Sikorski". W walce z Trzaskowskim może chodzić o coś więcej niż wybory
"Wybory prezydenckie będą o bezpieczeństwie Polski. Prawybory powinny wyłonić kandydata, który będzie skuteczny w tych niepewnych czasach. Proszę o wsparcie." – pisał niedawno Radosław Sikorski, który już mocno wczuł się w prekampanię.
Z drugiej strony Rafał Trzaskowski też jeździ po Polsce i spotyka się z wyborcami. Widać, że walka o to, kto ostatecznie zdobędzie nominację do startu w wyborach, nabiera rumieńców.
"Operacja Sikorski". Jakie ma szanse z Trzaskowskim?
Patrząc z boku, może być trudno zrozumieć, o co w ogóle chodzi w wyścigu między Sikorskim a Trzaskowskim. – Wyjaśnienia powinniśmy szukać w sytuacji wewnętrznej Platformy Obywatelskiej – przekonuje dla naTemat prof. UW Rafał Chwedoruk.
– Gdyby Rafał Trzaskowski wygrał wybory prezydenckie, to oznaczałaby, że pojawił się w obozie liberalnym nowy ośrodek decyzyjny, niezależny od kierownictwa Platformy, niezależny od samego Donalda Tuska, a bardzo atrakcyjny dla działaczy PO, którzy na przykład chcieliby osłabienia władzy Tuska – zauważa nasz rozmówca.
Wiadomo przecież, że era Tuska w PO nie będzie trwać wiecznie. Może być to więc pierwszy krok do sukcesji władzy po obecnym premierze.
Prof. Chwedoruk starcie z Sikorskim nazywa z kolei "elementem opiłowywania Trzaskowskiego". – Żeby jego walka o prezydenturę i ewentualna prezydentura nie były tak zupełnie bezdyskusyjne w szeregach PO – zaznacza.
Trzaskowski jest liderem wszystkich sondaży. Wiadomo, że w przeciwieństwie do Sikorskiego będzie łatwy do akceptacji dla elektoratu lewicy, on jest łatwiej wymierzalny i wiadomo, o kim mowa. I nagle pojawiają się prawybory. To może dezorientować część liberalnych wyborców, zwłaszcza że wcześniej niekoniecznie coś takiego przygotowywano. Rachunek zysków i strat niekoniecznie tutaj wychodzi w PO na korzyść, jeśli chodzi o odbiór makrospołeczny i logikę wewnętrzną.
Trzaskowski rzeczywiście do tej pory "pozamiatał" w sondażach. 74 proc. sympatyków KO uważa, że to prezydent Warszawy powinien być kandydatem tej formacji na prezydenta Polski – tak wynikało z sondażu Instytutu Badań Pollster dla "Super Expressu". Natomiast w badaniu IBRiS dla Radia ZET Trzaskowski zdobył 41 proc. poparcia. Sikorski miał 30 proc., ale prawie tyle samo ankietowanych udzieliło odpowiedzi: "Nie wiem/Trudno powiedzieć".
Niektórzy wyciągają Sikorskiemu wypowiedzi z przeszłości. Na przykład o tym, że popiera zestrzeliwanie przez Polskę nadlatujących rosyjskich rakiet jeszcze nad Ukrainą.
– To są wystąpienia, które można by zrozumieć u posła, zwykłego polityka. Ale w przypadku kogoś, kto jest ministrem spraw zagranicznych i kandyduje na prezydenta, to może jednak nieco zaskakiwać – przekonuje prof. Chwedoruk.
O pojedynku na linii Sikorski – Trzaskowski nasz rozmówca mówi wprost, że "poza logiką rywalizacji wewnątrzpartyjnej nic tego nie legitymizuje".
– Wiara w to, że minister Sikorski przyciągałby wyborców prawicy, jest naiwna. Był jednym z negatywnych punktów odniesienia dla prawicowej propagandy, przez całe lata bardzo silnie eksponowanym politykiem, który w atmosferze silnego sporu zrywał z prawicą – przypomina profesor.
Sikorskiemu po ostatnim wystąpieniu TVN24 wypomniano, że w skrócie... nie trzyma ciśnienia. Jeśli nawet nie spodobały mu się słowa Olejnik, można to było rozegrać po cichu. Trzaskowski wydaje się tu być przeciwieństwem szefa MSZ.
Przypomnijmy: chodzi o sytuację, gdy Sikorski oburzony na koniec programu "Kropka nad i" wyszedł ze studia. Monika Olejnik zapytała chwilę wcześniej o pochodzenie jego żony. Dla ministra to było o krok za daleko. Potem jeszcze podgrzał emocje i zażądał "przywrócenia standardów dziennikarskich w TVN".
– Pani redaktor nastąpiła na honor mojej żony. A takich standardów w tej akurat stacji zdecydowanie się nie spodziewałem – powiedział Sikorski dla naTemat. Murem stanęła za nim jego partia, w tym Trzaskowski. "Żona, dzieci, rodzina to świętość. Wyrazy wsparcia dla Anne i Radka" – zapewnił publicznie prezydent Warszawy.
– Trudno byłoby znaleźć wypowiedzi Trzaskowskiego, które wskazywałyby na nadmiar emocjonalności. To polityk, który kiepsko zaczął swoją pierwszą kampanię prezydencką w Warszawie, ale później wyciągnięto wnioski i zupełnie zmieniono strategię. To przyniosło jeden z największych sukcesów w lokalnej polityce w Polsce w ostatnich latach – tłumaczy prof. Chwedoruk.
I może Trzaskowski pod pewnymi względami jest politykiem mało wyrazistym, ale to może być jego atut. – Dlatego że Platforma nie walczy o mobilizację swojego elektoratu. Walczy przede wszystkim o to, żeby ograniczyć skalę mobilizacji przeciwko Platformie różnych wyborców, którzy mogliby w chwili wątpliwości zagłosować na PiS. W tym sensie mniej emocjonalny Trzaskowski jest trudniejszym do zmobilizowania ludzi przeciwko niemu – precyzuje ekspert.
Sikorski vs. Trzaskowski. Który lepszy... dla PiS?
Wciąż nie wiadomo, kto będzie kandydował w wyborach z partii Jarosława Kaczyńskiego. Donald Trump podał im rozwiązanie na tacy. Udowodnił, że wybory może wygrać bezwzględny, agresywny, radykalny, szokujący bulterier. A oni przecież mają takich w swoich szeregach. I jak zauważyła w naTemat Katarzyna Zuchowicz, nagle zewsząd padło więc pytanie o Przemysława Czarnka.
– W przypadku PiS to, kogo wystawi PO, nie jest aż tak istotne. Platformie nie opłacałaby się żadna doza nieprzewidywalności w ewentualnej debacie. W interesie tej partii jest absolutnie nudna debata między głównymi kandydatami, z której nic nie będzie wynikało, a wyborcy obu stron pozostaną przy swoim – przewiduje prof. Chwedoruk.
I dodaje: – Z perspektywy PiS na poziomie taktycznym łatwiejszym rywalem mógłby okazać się Sikorski. Wiadomo byłoby, o co go pytać, bo jest mnóstwo rzeczy, z których musiałby się tłumaczyć. W przypadku Trzaskowskiego ta lista jest po prostu krótsza.
Czytaj także: https://natemat.pl/576611,trzaskowski-zapytany-o-olejnik