Zajrzała do zamrażarki w Lidlu i ją zmroziło. Sieć przeprasza za "błąd ludzki"
W marketach warto patrzeć nie tylko na promocje, ale i na daty ważności. Produkty spożywcze czasem bywają przeterminowane i nie zawsze to musi wynikać z celowego działania sieci, która chce nam wcisnąć staroć. Na półkach i w lodówkach panuje taki przemiał przez ciągłą zmianę oferty, że pracownicy mogą nie być w stanie wychwycić wszystkiego.
Trudno bowiem podejrzewać, że Lidl z premedytacją chciał sprzedać lody miesiąc po terminie, ale nie zmienia to faktu, że jednak w jednej ze swoich placówek oferował właśnie taki produkt. Czytelniczka serwisu O2.pl opisała swoją historię w liście do redakcji.
Kobieta odkryła, że Lidl sprzedawał przeterminowane o miesiąc lody. Sieć się teraz tłumaczy
Pani Karolina już kilka razy kupiła przeterminowane rzeczy, więc jest wyczulona na tym punkcie. Ostatnio była w Lidlu w podwarszawskich Jankach, gdzie chciała kupić lody dla swoich dzieci, ale gdy sięgnęła po jedno z opakowań, była niemiło zaskoczona.
"Okazało się, że lody (był to wielopak) są po terminie już ponad miesiąc. W miejscu 'najlepiej spożyć do' widniała data wrzesień 2024. Ja rozumiem, że już skończył się sezon na lody, ale żeby były ponad miesiąc po terminie i nadal znajdowały się na sklepowej półce, to jednak przesada" – napisała.
Zrobiła też zdjęcie opakowania (można je zobaczyć w artykule), na którym jak byk widać datę "09/2024" i bynajmniej nie była to data produkcji. Co na to Lidl? Redakcja O2 napisała do biura prasowego.
"Przyczyną przytoczonego, jednostkowego zdarzenia był błąd ludzki, za co przepraszamy. Zapewniamy, że systemowo kształcimy naszą kadrę w temacie skutecznego zarządzania towarem" – czytamy w odpowiedzi Aleksandry Robaszkiewicz, dyrektorki ds. Corporate Affairs and CSR Lidl Polska.
Zapewniła też, że Lidl "stawia na wysoką jakość oraz bezpieczeństwo oferowanych artykułów spożywczych", a oferowane towary posiadają odpowiednie certyfikaty i spełniają standardy bezpieczeństwa żywności.
Ponadto podkreśliła, że w sklepach sieci prowadzone są regularne audyty i kontrole, również pod kątem przydatności do spożycia. Dodatkowo sieć prowadzi akcję "Kupuję, nie marnuję", w której obniża ceny produktów z uszkodzonymi opakowaniami lub właśnie krótkim terminem ważności.
Takie "jednostkowe zdarzenia" były, są i będą, trzeba więc uważać i zawsze dokładnie sprawdzać ceny i daty. Czasem jednak naprawdę zdarzają się skrajności i ekstrema. Np. w Biedronce w Piotrkowie Trybunalskim klient aż wezwał policję, bo odkrył... 364 sztuki przeterminowanych produktów do jedzenia i picia. Sieć też to tłumaczyła błędem personelu.