Przyszłość Dudy. Oni obstawiają, co może czekać prezydenta RP: "Realnie widzę to tak"

Katarzyna Zuchowicz
25 listopada 2024, 05:55 • 1 minuta czytania
Za nami finał pasjonującego wyścigu o kandydatury na prezydenta, przed nami pół roku kampanii wyborczej, ale jeszcze do sierpnia 2025 roku prezydentem pozostanie Andrzej Duda. Większość Polaków, jak można wnioskować po niedawnym sondażu, wysłałaby go potem na polityczną emeryturę. Wielu ekspertów również jest bezwzględnych, choć niektórzy studzą emocje. Zapytaliśmy, jaką widzą dla niego przyszłość.
W sierpniu 2025 roku kończy się kadencja prezydenta Andrzeja Dudy. Fot. Anita Walczewska/East News

Jan Truszczyński, były wiceszef MSZ, b. ambasador przy UE, w zasadzie widzi tylko taką możliwą opcję.

– Realistycznie najbardziej prawdopodobne wydaje mi się dołączenie Andrzeja Dudy do jakiejś kancelarii radcowskiej w Polsce lub otwarcie własnej. Czemu nie? Tego typu uprawnienia Andrzej Duda chyba ma – mówi w rozmowie z naTemat.


Twierdzi, że nigdy nie uważał za realne, by Andrzej Duda mógł objąć trwałe, widoczne stanowisko w instytucji międzynarodowej.

– I nadal nie uważam tego za realne. Nigdy nie wróżyłem mu i nie wróżę żadnej tzw. kariery międzynarodowej. Nie każdemu jest ona pisana. Dobre pieniądze można też zarabiać jako radca prawny w Polsce. I to widziałbym dla niego jako dalszą drogę. Nie sprawdził się zupełnie jako prezydent państwa i jako polityk. Powinien zająć się czymś innym. Daj Boże, z pożytkiem dla siebie – komentuje dyplomata.

Dariusz Rosati, były szef MSZ, również nie bardzo widzi jakąkolwiek polityczną przyszłość prezydenta Dudy.

– Ani w kraju, ani za granicą. Prezydent Duda ciężko pracował na to, żeby nikt na arenie międzynarodowej nie traktował go poważnie. Nie rokuję mu ani wielkiej kariery międzynarodowej, ani krajowej. 8 lat z jego prezydenturą obfitowało w sytuacje i momenty, w których jako głowa państwa kompromitował siebie i kraj. Na tle jego zapewnień, że będzie niezłomnym prezydentem, to wszystko było smutną groteską – komentuje.

Większość partnerów Polski, czy przedstawicieli organizacji międzynarodowych, zdaje sobie sprawę, że Andrzej Duda był prezydentem z przypadku. To nie jest tak, że partia stoi za nim murem. On był traktowany jako narzędzie do celów realizowania władzy PiS. I zaprzepaścił wszystkie możliwe szanse, by zaznaczyć, że nie był wyłącznie wykonawcą ich poleceń. Dariusz Rosatib.szef MSZ

Dr Jacek Kucharczyk, socjolog, prezes Instytutu Spraw Publicznych, ocenia: – Myślę, że Duda przegrał, co mógł przegrać. Tak się ustawił, że właściwie w żadną stronę nie ma ruchu. I jest to bardzo smutny koniec jego politycznej kariery.

Z jednej strony, jak komentuje, Duda nie zapracował sobie na silną pozycję w polityce wewnętrznej: – Pozostał lojalny wobec PiS, partii, której zawdzięczał swój wybór na prezydenta, ale jednocześnie nie bardzo widać, żeby miał w PiS jakąkolwiek, konkretną przyszłość. Nie widać, żeby w grze o sukcesję w PiS prezydent był liczącym się graczem.

Z drugiej strony uważa, że możliwość objęcia przez niego ważnego stanowiska w instytucjach międzynarodowych jest bardzo niewielka.

– Prezydent, jak tylko mógł, zantagonizował sobie obecny rząd, a to od tego rządu będzie zależało, czy po złożeniu urzędu będzie mógł odgrywać jakąkolwiek rolę w polityce międzynarodowej. Moim zdaniem po wyborach w 2023 roku Andrzej Duda postawił na złego konia. Nie bardzo widać dla niego inną opcję niż polityczna emerytura i chodzenie po mediach w roli komentatora politycznego – przewiduje prezes ISP.

Czy Duda powinien zostać w polityce? Objąć stanowisko w instytucjach międzynarodowych?

Cała Polska od miesięcy żyła wyborem kandydatów na prezydenta, wiemy już, że o fotel prezydenta zmierzą się m.in. Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. Ale lada moment zakończy się 8 lat prezydentury Andrzeja Dudy. Wszyscy są też ciekawi, czym będzie się wtedy zajmował.

Przed weekendem o przyszłość Andrzeja Dudy zapytała Polaków pracowania IBRiS. Pytanie, które zadała w sondażu dla "Rzeczpospolitej" brzmiało: "Czy po zakończeniu swojej prezydentury Andrzej Duda powinien pozostawać czynnym politykiem lub objąć jakieś ważne stanowisko w instytucjach międzynarodowych?".

41 proc. ankietowanych było na "tak", 47,2 proc. na "nie. W mediach rozszedł się przekaz, że Polacy są podzieleni, ale jednak większość chce, by Duda udał się na polityczną emeryturę.

– Nie dziwię się. Też tak uważam – komentuje Jan Truszczyński.

Ocenia, że Andrzej Duda nie ma wystarczającej wiedzy i kompetencji, by pełnić funkcje w organizacji międzynarodowej – wskazuje m.in. na umiejętności poszukiwania kompromisów, godzenia stanowisk, organizowania myślenia wyprzedzającego, zarządzania ambicjami i problemami dużych zespołów ludzkich, pieczy o interesy państw, które działają w danej organizacji.

– Krótko mówiąc nigdzie i nigdy nie dał się poznać jako człowiek, który zna się na tych sprawach i umie je wykonywać – uważa dyplomata.

Czym więc Andrzej Duda mógłby zająć się po opuszczeniu Belwederu?

Czy Andrzej Duda może liczyć na pomoc Amerykanów?

Prof. Roman Kuźniar, doradca ds. międzynarodowych byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Akademii Dyplomatycznej MSZ przewiduje, że być może Dudę przytuli jego własna partia i otrzyma tam stanowisko, czy jakieś miejsce.

– Prezydent Duda nie ma najmniejszej predyspozycji do działania w sferze międzynarodowej. Nie wiem, kto by chciał się dać przekonać. Amerykanie nigdzie go nie przepchną, jeśli chodzi o stanowiska międzynarodowe – mówi w rozmowie z naTemat.

Nawet gdyby próbowali być promotorem Andrzeja Dudy w organizacjach wielostronnych, to nikt tego nie kupi, gdyż Ameryka jest z nimi na wojnie. Poza tym jest spalony w świecie zachodnim rolą, jaką odegrał w kraju, jeśli chodzi o demolowanie demokracji. To jest mission impossible, żeby ktoś go przepchnął.prof. Roman Kuźniarpolitolog

Jeden z naszych rozmówców, publicysta, który prosi o niepodawanie nazwiska, spekuluje, że być może Amerykanie będą mogli ewentualnie zaoferować Andrzejowi Dudzie stanowisko senior fellow w amerykańskim think-tanku, jak np. Heritage Foundation.

– W takich instytucjach dobrze wygląda, jeśli były prezydent jest na liście. Według mnie to jedyna ścieżka, jaka dla niego istnieje, choć trzeba dobrze znać angielski. W Europie jest spalony, w kraju jest spalony. Ja tak naprawdę nie widzę dla niego żadnej kariery. Widzę przyszłość człowieka, który będzie się miotał, żeby mieć jakieś zajęcia, ale nie sądzę, żeby otrzymał rozsądną ofertę – komentuje.

Politolog: A dlaczego prezydent miałby być spalony?

Politolog dr hab. Bartłomiej Biskup widzi to jednak inaczej.

– Dlaczego prezydent miałby być spalony? Nigdy tak nie jest. Jeśli ktoś miał obiekcje związane z Andrzejem Dudą w gronie międzynarodowym, to im więcej czasu upływa od bieżących działań prezydenta, tym bardziej różne jego działania będą zapominane. On ma kontakty międzynarodowe, ma przyjaciół w grupach nieliberalnych, a na prawicy są różne inicjatywy, są międzynarodówki partyjne i tu mógłby się odnaleźć. Myślę, że jakieś miejsce się dla niego znajdzie – uważa.

Politolog tak widzi przyszłość Andrzeja Dudy:

– Uważam, że jedna droga to instytucje międzynarodowe, ale na dzisiaj nie widzę tu dużych możliwości. Nasz udział w większości z nich zależy od aktualnego rządu. A nikt z obecnego rządu na pewno go tam nie wydeleguje i nie zgłosi jako kandydata. Może ewentualnie mogłyby to być bardziej organizacje niezależne, np. związane z prawami człowieka, czy pomocą humanitarną? Think-Tanki? – sugeruje w rozmowie z naTemat.

Druga droga dla Dudy to "zjednoczyciel prawicy": – Być może w dalszej perspektywie byłoby to możliwe, że mógłby zostać patronem ruchu prawicowego. Na dzisiaj tego nie widzę, ale w przyszłości być może tak. Być może prezydent Duda będzie próbował pełnić taką rolę, niekoniecznie formalnie. A trzecia droga jest taka, że tak jak wszyscy byli prezydenci, będzie jeździł na wykłady i spotkania za granicą.

W spekulacjach wokół przyszłości Andrzeja Dudy instytucje międzynarodowe zawsze zajmowały czołowe miejsce. Ostatnio pisano nawet konkretnie o tym, że mógłby zostać szefem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.

Ale spekulowano też o PiS i jego roli w zjednoczeniu prawicy. Były też spekulacje o własnym ugrupowaniu.

Duda na czele obozu zjednoczonej prawicy? Może własne ugrupowanie?

Dariusz Rosati nie sądzi, że Duda mógłby stanąć na czele obozu Zjednoczonej Prawicy.

– Moim zdaniem jest to kompletnie nierealne. Nie zbudował sobie samodzielnej pozycji. Nie ma autorytetu. A w PiS jest paru bardzo ambitnych graczy, którzy będą to rozgrywać – ocenia.

Czyli realny scenariusz?

– On jest zbyt kontrowersyjną postacią, żeby być autorytetem. Będzie egzystował na rubieżach pisowskiej prawicy. Część ludzi będzie go zapraszać, by na poziomie powiatu, czy województwa podeprzeć się znanym nazwiskiem. Będzie po prostu byłym prezydentem. Będzie epizodem, o którym większość kraju będzie chciała jak najszybciej zapomnieć, który zasłynął niedojrzałością i stał się memem. Bo liczba jego zachowań, które odbijały się echem w internecie, jest tak duża, że tym, co wyrabiał, można by obdzielić wiele kontrowersyjnych postaci – komentuje Dariusz Rosati.

A wizja tworzenia własnego ugrupowania? O tym też się spekulowało.

Dr Kucharczyk ocenia: – To nie jest łatwe. Można oczywiście wyobrazić sobie scenariusz kryzysu w PiS i próby stworzenia nowego ugrupowania – bez obciążeń, które ma PiS, ale mniej radykalnego od Konfederacji. Ale Andrzej Duda nigdy nie wykazał się nadzwyczajnymi zdolnościami organizacyjnymi i mobilizacyjnymi. Nie bardzo widzę go w roli kogoś, kto jeździ po Polsce i tworzy nowe ugrupowanie. Ale może będzie miał taki pomysł na siebie? Kto wie?

Przypomina tylko, że przed nim próbował tego były prezydent Lech Wałęsa. – Mimo tego, że był o wiele bardziej respektowany niż obecnie Andrzej Duda, to też nie bardzo udało mu się zbudować ruch polityczny wokół siebie. Nie sądzę, żeby Andrzej Duda osiągnął sukces, gdyby rzeczywiście podjął takie działania – uważa prezes ISP.

Czytaj także: https://natemat.pl/577412,co-duda-bedzie-robil-po-prezydenturze-polacy-tak-odpowiedzieli-w-sondazu