Zadaliśmy w PiS kluczowe pytanie ws. wymiany Nawrockiego. "Głowy nie położę"
Tydzień po ogłoszeniu kandydatury Karola Nawrockiego powtarza się kilka pytań. Czy okaże się wyborczym "kapiszonem" PiS? Czy w ogóle przetrwa do wyborów jako ten, który ma dać zwycięstwo ekipie Jarosława Kaczyńskiego? Albo kto ewentualnie mógłby wjechać na białym koniu, żeby zająć miejsce Nawrockiego?
Na razie sam Kaczyński chyba nie wyobraża sobie scenariusza, w którym musieliby zmienić kandydata. – Musiałoby się coś stać, jakaś tragedia, coś zupełnie nieprzewidzianego. Ale oczywiście nie zakładamy tego, to są jakieś tam promilowe szanse na, nie daj Boże, jakieś nieszczęścia, w przeciwnym wypadku żadnej zmiany nie będzie – powtarzał prezes w rozmowie ze stacją wPolsce24.
Zmiana kandydata PiS? "Głowy nie położę"
Kiedy zacząłem podpytywać w PiS o Nawrockiego, usłyszałem coś skrajnego. – Porównałbym ten pierwszy tydzień do sytuacji z 2014 r., po ogłoszeniu kandydatury Andrzeja Dudy. Można powiedzieć, że pan prezydent wtedy również nie był szeroko znany, podobnie jak teraz Karol Nawrocki. Jego poparcie było nawet niższe według sondaży – przekonuje w rozmowie z naTemat Filip Kaczyński, poseł PiS.
Ale już inny parlamentarzysta z PiS, który wolał pozostać anonimowy, mówi nam, że to, co działo się w 2014 roku i teraz, to kompletnie coś innego.
– Nie mieliśmy choćby wojny tuż przy granicy. A my teraz mamy po jednej stronie zabawnego gościa w bluzie (o Rafale Trzaskowskim - red.), a po drugiej twardego faceta, który na pewno w sytuacji kryzysowej, konfliktu międzynarodowego, byłby dobrym mężem stanu (o Karolu Nawrockim - red.) – tłumaczy dla naTemat.
Kiedy pytam, czy Nawrocki ma rzeczywiście mocne poparcie w partii, mój rozmówca z PiS zapiera się, że "stoją za nim absolutnie wszyscy". Mimo to poseł w rozmowie ze mną dodaje: – Różne rzeczy się zdarzają. Więc jeżeli ja położę głowę i powiem, że absolutnie nie dojdzie do wymiany kandydata, nie umiem tego przewidzieć.
W PiS wszyscy go chcą, bo on jest bezpieczny. Czyli tak naprawdę nikomu wewnątrz partii nie zagraża. Wymiana kandydata to byłaby rzecz absolutnie ostateczna. Nawet jeśli nie wygra, będziemy mieć znane nazwisko do wykorzystania na inny urząd. I w przypadku jego porażki nie powstanie jakaś oddzielna nowa frakcja, która będzie chciała przejąć PiS.
Na razie prekampania Nawrockiego trochę jednak zgrzyta, o czym pisał w naTemat Konrad Bagiński. Konferencje, na których się pojawiał, kończyły się na przykład tym, że nie odpowiadał na kluczowe pytania. Albo wyręczał go w tym poseł Marcin Horała.
Teraz Nawrocki wyszedł z nową inicjatywą, że 8 stycznia, w dniu ogłoszenia przez marszałka Sejmu terminu wyborów prezydenckich, złoży wniosek o urlop na stanowisku prezesa IPN. Jak przekonywał, chodzi o transparentność. Filip Kaczyński prekampanijny "rozbieg" Nawrockiego tłumaczy dyplomatycznie.
– Szanse będą równe, a jeśli chodzi o sprawy wizerunkowe, pewnie na dzisiaj rozpoznawalność Rafała Trzaskowskiego jest wyższa niż Karola Nawrockiego. Znowu wróciłbym do Andrzeja Dudy, który rozpoznawalność budował ciężką pracą w kampanii – przypomina polityk PiS.
Pamiętamy, jakie nastroje wywołała decyzja w środowisku Platformy Obywatelskiej, gdy przed wyborami zdecydowali się na zmianę kandydata. Taki ruch zawsze jest kłopotliwy ze względów wizerunkowych. W przeciwieństwie do prezydenta Warszawy, my nie mamy kandydata bezpośrednio związanego z partią. Karol Nawrocki nie był ministrem czy premierem. Takie funkcje zawsze niosą za sobą pewne obciążenie.
I zapewnia, że o żadnej możliwości zmiany kandydata nie słyszał. – Część moich kolegów rzeczywiście stawiała choćby na Przemysława Czarnka. Mam wrażenie, że teraz, po ogłoszeniu tego poparcia, wszystkie inne głosy zamilkły. Ja ich przynajmniej nie słyszę – ucina.
Czarnek to za duże ryzyko dla PiS?
W karuzeli nazwisk przed ogłoszeniem kandydata PiS Przemysław Czarnek pojawiał się często. Musiał być wysoko, bo niektórzy kreowali go już nawet na... polskiego Donalda Trumpa. – Nawet jest do niego podobny figurą, prawda? – śmiał się w rozmowie z naszą dziennikarką jeden z posłów PiS.
Tylko wiadomo, jaki jest Czarnek. Jeśli nawet wyborcy PiS pójdą za nim w ogień, nie przyciągnie już szerszego elektoratu.
– Przemek? Nie powiedziałbym, że to za duże ryzyko, ale on reprezentuje określoną grupę w Sejmie. Pewnie jego koledzy byliby niezadowoleni, gdyby bez względu na wynik stał się jeszcze ważniejszym politykiem. A Nawrocki ma szansę wejścia w centrum, właśnie w elektorat PSL i Polski 2050 – stwierdza nasz rozmówca z PiS.
Nawrocki próbuje być już trochę, jak chłopak z podwórka. Nie ukrywa, że lubi sport, konkretnie boks. Pochwalił się nagraniem z siłowni. – Usłyszałem ostatnio, że na te czasy niepotrzebny nam gościu, który będzie tańczył, śpiewał i machał kolorową flagą. Tylko facet, który widać, że ma mięśnie i, przepraszam, jaja – mówi nam anonimowo poseł PiS.
W rozmowie z nami wspomina też swoje spotkanie z Nawrockim. – Jest zasadniczy, twardy i nieustępliwy. Było miło, sympatycznie, ale absolutnie niczego nie uzyskałem. I powinienem go skrytykować, ale to po prostu facet, który łatwo nie ulega.
Nikt z PiS w rozmowach z nami nie chciał wyrokować, czy Nawrocki wytrzyma ciśnienie w kampanii. – Wydaje się, że jest w najlepszej pozycji wyjściowej, ale oczywiście nie jest żadną tajemnicą, że musi zbudować swoją rozpoznawalność, bo jeśli chodzi o sam fakt popierania go przez PiS, to jeszcze jest za mało, żeby wygrać tę batalię – przewiduje Filip Kaczyński.
Kampania to nawet nie jest maraton, tylko ultramaraton do pałacu. Do tego trzeba mieć przygotowanie i kondychę. Karol Nawrocki musi okazać się ultramaratończykiem.
A co, jeśli plan z Nawrockim nie wypali? – To jest gra o Polskę, ale na pewno nie o wszystko – odpowiada mi wymijająco rozmówca z PiS. Dopytuję więc o ewentualny scenariusz, że jego partia przegra kolejne wybory.
– Dzisiaj tempo zużycia polityka jest jak na arenie w czasach rzymskich. Błyskawiczne. Ale Karola popiera każde skrzydło w PiS. Pod tym względem to idealny kandydat – ocenia.
Czytaj także: https://natemat.pl/578780,awantura-na-spotkaniu-z-nawrockim-tu-jest-polska