Co dalej z dziećmi zaginionej Beaty Klimek? Jej mąż przekazał, co chce zrobić

Natalia Kamińska
11 grudnia 2024, 19:51 • 1 minuta czytania
Beata Klimek zaginęła 7 października po tym, jak odprowadziła swoje dzieci na autobus szkolny. Na razie opiekuję się nimi rodzina, ale jej mąż (z którym chciała się rozstać) chce je odzyskać.
Zaginięcie Beaty Klimek. Taki plan ma jej mąż ws. ich dzieci. Fot. Karol Makurat/REPORTER/Policja

Jan Klimek w rozmowie z "Faktem" stwierdził, że żona prawdopodobnie uciekła, a jego nowa partnerka jest zdania, że mogła to zaplanować.


Mąż Beaty Klimek chce przejąć opiekę nad dziećmi

– To nieprawda, że ona nie żyje. Taka osoba, która wychodzi z domu i znika, nie robi tego pod wpływem chwili. Ona to planuje. Ona planuje – powiedziała. – Nie wiem, co się stało, może poszło jej na psychikę. Mi się wydaje, że ona wyjechała, uciekła po prostu – dodała Agnieszka B.

Para chciałaby też przejąć opiekę nad dziećmi. – Janek jest bardzo dobrym człowiekiem, kocha te dzieci. On krzywdy im nie robił. Ludzie i rodzina ze strony pani Beaty zrobili z niego mordercę i kata, a to nieprawda – przekonywała Agnieszka B.

Przekazała też, że wraz z Janem Klimkiem złożyli w tej sprawie wniosek do Sądu Okręgowego w Szczecinie. Obecnie czekają na odpowiedź.

Co ciekawe, jak podawał również "Fakt", Agnieszka B. mająca kryminalną przeszłość, w dniu zaginięcia Beaty Klimek nie przyszła do pracy. Kilka tygodni po zaginięciu miało także dojść do nietypowej sytuacji, która zadziwiła współpracowników Agnieszki B.

– Była taka sytuacja, jakieś 2-3 tygodnie po zaginięciu Beaty Klimek, że któraś z klientek przyszła do sklepu i powiedziała, że znaleźli Beatę. Wówczas Agnieszka B. nagle wybiegła z sali sprzedaży na zaplecze i zaczęła płakać. Każdego zdziwiło jej zachowanie – powiedziała w rozmowie z dziennikarzami "Faktu" osoba, która pracowała w Biedronce z partnerką męża zaginionej kobiety. Agnieszka B. niedługo po zdarzeniu miała zrezygnować z pracy.

Beata Klimek zaginęła na początku października

Przypomnijmy: Beata Klimek zaginęła 7 października po tym, jak odprowadziła swoje dzieci na autobus szkolny. Kobieta mieszka w Poradzu (woj. zachodniopomorskie) i jest w trakcie rozwodu z mężem. W dniu zaginięcia kamera w jej domu zarejestrowała jedynie moment, gdy opuszcza mieszkanie o godz. 7:05. Później kamera została odłączona, a telefon kobiety przestał działać. Od tego dnia nie ma po niej śladu. Policja oraz zrozpaczona rodzina nie ustają w poszukiwaniach.

Rodzina Beaty nieustannie apeluje o pomoc w jej odnalezieniu. Siostrzenica zorganizowała zbiórkę na wynajęcie detektywa, który mógłby pomóc rozwikłać sprawę. W opisie zbiórki zaznaczyła, że ciotka czuła się zagrożona, dlatego zainstalowała kamerę w domu.

Ostatnio wśród mieszkańców miejscowości, w której mieszkała zaginiona, pojawiły się plotki o odnalezieniu jej ciała w lesie. Szybko zostały one jednak zdementowane przez policję. Poszukiwania wciąż trwają, ale jak dotąd nie udało się ustalić, co stało się z kobietą.